Rozdział 21

8.4K 647 35
                                    

Z okazji Świąt Wielkanocnych chciałabym Wam zyczyć wszystkiego dobrego misie, zdrówka, cudnowej rodzinnej atmosfery. Nie zapomnijcie powiedzieć bliskim jak bardzo ich kochacie. Doceńcie ich obecność. Ja niestety nie doceniłam, więc nie popełniajcie tego samego błędu. Wesołych Świąt!

                                                                                      ***

To było tak jakby Bóg chciał zrobić mi jakiś chory, pokręcony dowcip. Chciałam zwrócić ciepłą kawę, którą piłam z Victorem zaledwie godzinę wcześniej, chciałam powydzierać wszystkie włosy z mojej głowy, chciałam krzyczeć. Płakać.

Nie miałam dalszej możliwości redagowania przerażającego odkrycia, starannie wydrukowanego kolorowym atramentem na kartce papieru leżącej przede mną, ponieważ dźwięk otwieranych drzwi w frontowej części mieszkania Liama, odbił się echem między nami. Chwilę później głos ciężkich kroków odbił się od ścian a po chwilii sam Diabeł pojawił się w pokoju, stojąc przed swoim kolegą z zespołu i mną.

Uśmiech rozciągnął się na jego ustach kiedy mnie zobaczył a ja czułam jak moja pierś boleśnie się zaciska gdy zauważyłam drogi, ciemnoczerwony, wzorzasty szalik luźno zawieszony na jego szyi. Szybko ściągnął materiał, nie wydając przy tym żadnego hałasu kiedy rzucił go na kanapę stojącą obok niego. Następnie rozpiął kurtkę, z łatwością zsuwając ją z ramion i dorzucając ją do leżącego już szalika. Mocno zacisnęłam oczy odwracając się od niego kiedy zapach jego drogiej wody kolońskiej wypełnił moje nozdrza. Krew nadal gotowała się w moich żyłach, niedowierzanie zalało mój umysł a uświadomienie sobie tego uderzyło we mnie. Wciąż reagowałam na jego zapach, jego widok, jego obecność kiedy był tak blisko mnie. Moje serce wciąż chaotycznie dudniło w mojej piersi a zdolność oddychania zmniejszyła się. Nienawidziłam go - ale wciąż kochałam.

- Zrobiłem coś niemożliwego - powiedział Liam kiedy Zayn zbliżał się w stronę kuchni. Uśmiechnął się z dumą, wskazując na talerz leżący tam niebezpiecznie blisko obok rachunku za samochód, który odkryłam chwilę wcześniej.

Brwi Zayna zmarszczyły się kiedy zmrużył oczy na babeczki leżące na ceramicznym naczyniu. - Czy to są -

- Babeczki! - Liam uśmiechnął, klaszcząc lekko w dłonie. - Zrobiłem je! Nikt mi nie pomagał!

- Nie, nie zrobiłeś - Zayn mruknął powoli potrząsając głową kiedy nadal spoglądał na babeczki z niezaprzeczalną nieufnością. - Nie ma mowy, ty nie umiesz nawet zrobić płatków, nie zabrudzając niczego.

- Zamknij się, nie bądź dupkiem - Liam rzucił, popychając lekko talerz w stronę swojego najlepszego przyjaciela. - Zrobiłem je, zapytaj Sam.

Moje powieki zacisnęły się kiedy starałam się równomiernie oddychać. Moje palce leżały tak blisko jego rachunku za samochód, gniew potęgował się we mnie a ja próbowałam zignorować fakt, że ta dwójka udawała to wszystko na co dzień. Obaj wiedzieli, że mnie oszukiwali - okłamywali mnie a Liam w szczególności uznał, że ja byłam zszokowana ujawnieniem ich tożsamości. Wiedział, że coś jest nie tak a w dodatku kiedy znalazłam rachunek on beztrosko żartował na temat jakiś pieprzonych babeczek, które prawdopodobnie upiekł przez wymieszanie przypadkowej mieszanki z pudełka.

A potem pojawił się Zayn.

Oh, jak to było z Zaynem.

On nie tylko utrzymywał w tajemnicy to, że jest międzynarodową gwiazdą muzyki, ale także bezczelnie kłamał mi w oczy w ubiegłym miesiącu kiedy mówił o szkodach rzekomo wyrządzonych na jego cennym samochodzie.

25 days with Mr. Arrogant Tłum. COMPLETED | Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz