Było ciemno, bardzo ciemno. Za oknem było widać przeróżne nocne koszmary. I tak pomyślałoby wiele ludzi, jednak nie Damian. On w czarnych cieniach drzew, i tajemniczych obrazów za oknem widział przyjaciół. O dziwo, nawet i same zjawy, oraz inne istoty, widziały w nim przyjaciela. Burzowa pogoda sprzyjała ujawnieniu straszydeł. W ten oto sposób zaczęła się rozmowa:
– Więc twierdzisz, że będziesz siedział w domu cały weekend? Znajdź sobie w końcu jakichś realnych przyjaciół, może przestaniesz być taki ponury. – Powiedziała wysoka kobieta o bladej karnacji, i krótkich turkusowych włosach.
– Spierdalaj, Xu. – Odparł chłopak, odgarniając kolejny już raz czarny kosmyk włosów ze spoconego czoła. Ze spokojem wrócił do przyglądania się losowym przechodniom, udającym się do domu podczas ulewy. – Wcale nie jestem ponury, idiotko. Cóż, w każdym razie na pewno nie kiedy rozmawiam z wami.
– Uznam to za komplement, młody.
Damian przymknął oczy, by wyobrazić sobie poraz kolejny swoją siostrę. Oczywiście, tą nieżywą, bo do każdego kto istniał z nim na świecie żywił nienawiść, Co prawda były wyjątki, ale to wciąż było tylko kilka osób, które można by policzyć na palcach jednej dłoni. Nienawidził ludzi, a oni nienawidzili jego.
Gdy jego siostrzyczka miała 6 lat, została porwana a jej ciało znalezione w pobliskim zbiorniku wodnym. Widywał ją co jakiś czas, lecz tylko w snach, a raczej koszmarach. Budził się wtedy przerażony i nie mógł spać. Wtedy rozmawiał całą noc z "potworami" jakby stwierdziły to osoby z jego otoczenia. Nikt już nie zwracał uwagi na to, że chłopak mamrotał coś sam do siebie, po prostu w okolicy przyjęło się, że jest chory psychicznie.
Jego matka z resztą też tak każdemu wmawiała. Poniżała go przy każdej możliwej okazji. Nie takie dziecko chciała począć.
Przed snem nie płakał, nie jęczał. Po prostu wyglądał jak żywy, lecz martwy człowiek. Powoli zamieniał się w to samo, czym byli jego przyjaciele - przestawał istnieć.
Następnego dnia obudził go głos zirytowanej matki:
– Rusz w końcu dupę z tego pokoju, bo ojciec zaraz wróci!
Nie miał zamiaru nigdzie iść. Dobrze wiedział, że jak tylko zejdzie na dół to do łóżka wróci z nowymi siniakami. Był regularnie bity, w szczególności przez męża jego matki. Mimo iż rodzicielka kazała mu nazywać go tatą, on nie uznawał go za członka rodziny. Jego prawdziwy ojciec zmarł, gdy miał 11 lat. Ojczym za każdym razem gdy się widzieli, musiał go uderzyć choć raz. Bez powodu – tak z "tradycji", na powitanie. Zakluczył drzwi do pokoju, w razie czego, po czym oparł głowę o ścianę siadłszy na łóżku.
– Powinienem tam pójść, dostać po mordzie?Zapytał zwracając się do Aihsy – pięćsetletniej dziewczyny w postaci małego dziecka o karmazynowych włosach do ramion.
– Myślę, że tak. Unikniesz późniejszych problemów, i dadzą ci spokój na dłuższy czas. Poza tym jeśli nie zejdziesz, to sam tu wejdzie i dostaniesz lanie jakiego nigdy nie miałeś. – Stwierdziła smutno Aihsa.
Jak mu poradziła przyjaciółka, tak brązowooki zrobił. Niechętnie zszedł po schodach do salonu, gdzie czekał już na niego Andrzej.
– Długo ci to zajęło, następnym razem masz przyjść od razu jak cię matka zawoła, gówniarzu. – Powiedział stanowczym głosem.
[Time skip]
Po skończonej karze chłopakowi bliżej było do ofiary mordercy, który zamiast pozwolić mu umrzeć, torturuje go na przeróżne sposoby, niżeli do zwykłego dzieciaka. Krew z niego ciekła. Dostało mu się dzisiaj naprawdę mocno, i to tylko dlatego bo nie chciał zejść na dół od razu. Ubrał się z powrotem i wyszedł przed ojczymem z pomieszczenia.
Wrócił na górę, i rozebrał się znowu, ukazując swoje wychudzone i zranione ciało. Brzydził się samego siebie. Do siniaków na udach i nadgarstkach dodał kilka ran od żyletki. Lubił widok czerwonej krwi, zwłaszcza takiej ciemnej. Uspakajało go to, tym razem też tak było. Założył na siebie szarą koszulkę i krótkie czarne spodenki, by nie musiał później przebierać się w piżamę.
– Jesteś taki głupi, Damian. – Powiedziała Xu. Miała rację, jej przyjaciel był idiotą, nawet bardzo, ale i tak go uwielbiała. Za tym dziwnym i aspołecznym nastolatkiem krył się zabawny i uczuciowy chłopak.
– Wiem, Xu, wiem. – odrzekł czarnowłosy wzdychając. Nie obchodziło go nic, co nie było związane z najważniejszymi mu osobami. Ale przecież, był dzieckiem jak każde inne, i zdarzyło mu się marzyć o romantycznym tańcu z ukochaną, podczas zachodu słońca. Brakowało mu czasem kogoś, kogo mógłby dotknąć szorstkimi dłońmi. Kogoś, do kogo mógłby się przytulić podczas cięższych chwil, których w życiu mu nie brakowało. Jego przyjaciele byli nieżywi, więc to oczywiste, że nie mógłby ich dotknąć, tak przynajmniej było do czasu...