(Wyjątkowo jest to kontynuacja poprzedniego rozdziału)
Damian nie zdążył się właściwie nawet wyspać. Bo godzinę po jego powrocie do pokoju weszła mu wściekła matka.
– Czy mogę wiedzieć, gdzie ty byłeś całą noc, mały śmieciu?! Nic tylko same problemy przez ciebie! – Powiedziała najbardziej przerażającym głosem, jaki można sobie wyrazić. To znaczy, myślała że tak jest. W rzeczywistości nastolatek po prostu się zaśmiał i usiadł na łóżku.
– Słucham? Idź sobie, proszę. Przez ciebie znów jest tu cicho.
– Wcześniej ktoś tu był, tak?! Wiedziałam!
– Nadal ktoś tu jest oprócz nas. Ale ty tego nie widzisz, boś ślepa. Poza tym, naprawdę myślisz że siedziałbym tutaj teraz, jeśli nie miałbym nikogo? Przez ciebie i twoje zachowanie na poziomie niektórych prostytutek byłem blisko samobójstwa.
– To jest tylko i wyłącznie TWÓJ problem. Gdybyś się zabił, miałabym wolny pokój dla twojego rodzeństwa. Powinieneś się już wyprowadzić, tylko miejsce zajmujesz.
– Widać, że jesteś w ciąży. A tak poza tym, życzę ci, żeby twoje dziecko nie było tak ułomne jak ty i twój krzywy ryj. A teraz, idź sobie z łaski swojej.
– Najpierw wytłumaczysz o co chodzi z tym, że ktoś tu jest, albo wyślę cię do wariatkowa! Pamiętaj, że dzisiaj przychodzi ojciec, więc lepiej dla ciebie byś się zachowywał jak normalne dziecko!
Damian spojrzał się za siebie. Od tyłu Vace był przytulony do jego pleców, widocznie przerażony zachowaniem jego matki, a obok leżała zirytowana Xu, która chciałaby zabić kobietę.
Postanowił wytłumaczyć wszystko matce, by ta dała mu spokój. Może by się przestraszyła, i przestała do niego podchodzić.
– Spójrz tutaj. – Wskazał palcem. To moi przyjaciele, właśnie się na ciebie patrzą. Jak już mówiłem, kochana mamusia ich nie widzi, ponieważ jest ślepa.
– Od zawsze wiedziałam, że jesteś chory psychicznie. I co to jest to na twoich łapach, dziecko drogie?! Takie coś zostanie ci na zawsze, będziesz jeszcze brzydszy niż teraz.
– Damian nie jest brzydki, tapeciaro! – Krzyknął bordowowłosy w obronie kolegi.
– Idioto skończony, ona cię nawet nie słyszy. – Odpowiedziała Xu.
– Nie skończyłem się.
(W ogóle przepraszam, że w większości dialogów trzeba się domyślić kto co mówi:()-
– Dość tego! Jedziemy do psychologa, albo zamknę cię w pokoju na zawsze.
– Wolę to drugie.
– Nie pyskuj, gówniarzu! Za 10 minut widzę cię przed domem.
– Mhm, jasne.
– Ja nie żartuję!
[Time skip aw]
Matka z synem weszli do przytulnego pomieszczenia. Kobieta siedząca przy niewielkim stoliku wyglądała bardzo sympatycznie, ale jednocześnie jakby dopiero zaczynała. Miała długie ciemne włosy, i nosiła beżowy szal, który dodawał jej uroku.
Gdy Małgorzata wyszła, Damian usiadł na przeciwko psycholożki.
– Umm, więc co sprawia ci smutek, dlaczego tutaj jesteś?
– Nie wiem, moja mama mi tu kazała przyjść.
– Mówiła coś o jakichś potworach. Widzisz jakieś duchy?
– To nie są duchy, tylko moi przyjaciele.
– Huh? Faktycznie będziesz potrzebować pomocy, od czego możemy zacząć...
[Time skip znów]
– I co? Co ci powiedziała?
– Że przesadzam, wymyślam i to moja wyobraźnia. Zmarnowałem swój czas.
– Na ciebie nic nie działa, do domu przyjdziesz sobie sam, na nóżkach.
Kobieta wsiadła w samochód i odjechała.
– Żenada. – Pomyślał Damian.
Stał jakiś czas w miejscu, nie wiedząc co powinien zrobić, aż nagle ktoś zakrył mu oczy.
– Zgadnij kto to! – Powiedział wesoły głos.
– Wacek. Nie baw się w przedszkolaka.
– Nie. Mam na imię Vace przygłupie): Xu też tutaj jest, więc nie będziesz mnie już obrażać.
– Pff. Możesz mi już odkryć oczy?
– Poproś!
– Proszę..?
Vace zjechał dłońmi na usta chłopaka, i przybliżył się do niego ciałem.
– Jesteś czasem bardzo niemiły. To niegrzeczne. – Szepnął do ucha Damianowi
Brunet westchnął., i chwycił ręce przyjaciela, po czym trzymał je w powietrzu.
– Nie dotykaj mnie.
– A mogę tutaj? No prooszę! – Spytał chłopak, kładąc dłonie na brzuchu ciemnowłosego.
– Jeśli będziesz cicho, to możemy tak postać minutę, a później masz w jakiś sposób zabrać nas do domu.. I gdzie jest Xu?
– Nie ma jej!
Bordowowłosy położył ręce na brzuchu bruneta. (Naprawdę przepraszam za wszystkie powtórzenia, mam nadzieję że jakoś bardzo to nie przeszkadzaD:)
– Chyba cie coś boli! Mogłeś mówić, że masz zimne łapy!
– Mogłem, ale nie musiałem. Bądź już cicho, to tylko minuta.
Vace usadził swój podbródek na ramieniu niższego chłopaka, i zaczął rysować mu różne szlaczki na ciele. Potrwało to dłużej niż minutę, oczywiście.
Damian jednak stwierdził, że po prostu nie chciało mu się liczyć, ale jego przyjaciel doskonale wiedział, że sprawiło mu to przyjemność.
Placze serio, nie chce sie az tak bardzo powtarzac, ale trudno juz.
W sumie rozdzial troche krindzuwa ale trudno.
Nie dalo sie inaczej przedstawic sytuacji, ktore mialy tu byc.
Pozdrawiam lowki!!!<3