Poranki są trudne, prawda? Tego dnia również pewnie dla Damiana byłoby nieciekawie, gdyby nie to, że tym razem był pierwszy raz od dawna dosyć szczęśliwy. Mogło być oczywiście lepiej, ale dla niego nawet jeden promyk słońca w sercu wystarczył, by czuł się spełniony. 

Wyspał się też, co jest bardzo rzadkie w jego przypadku. Spał na biuście jego starszej przyjaciółki. Czuł się jak małe dziecko, i nieumiejętnie próbował to zamaskować, odpychając od siebie Vace'a, (cicho nie wiedzialam jak to odmienic tak) który z kolei leżał na brzuchu czarnowłosego. Wyglądało to dosyć komicznie, ale i słodko. Bo w końcu, co jest lepsze niż nadzieja na powrót do normalności chłopaka, niewychodzącego ze swojego łóżka prawie nigdy?

– Obśliniłeś mi koszulkę. – Powiedział Damian, czując coś mokrego na swoim torsie. – Nigdy więcej takich pozycji podczas snu.

– A podczas innych rzeczy? 

Xu się zaśmiała na słowa Vace'a.  Od razu jednak spojrzała na zarumienioną twarz bruneta, wyczekując tylko jego reakcji.

Damian spojrzał się tylko wzrokiem mówiącym "co". Co miałby przecież odpowiedzieć.

- No weź, tylko żartowałem, młody! — Zaśmiał się nastolatek.

– I ktoś taki jak ty, spał na moim brzuchu...

– Tak,  w dodatku ktoś taki jak ja ma zamiar zrobić dziś to samo!

Damian zamilkł. Nie umiał w takie rzeczy, ale bardzo zestresowała go ta cała sytuacja.

Dla roluźnienia, Vace przejechał dłonią po  włosach młodszego kolegi, rozwalając mu jego i tak już rozczochraną fryzurę.

– Czy możesz mnie nie dotykać? — Spytał brunet. W odpowiedzi bordowowłosy odsunął rękę jakby został poparzony.

– Dzięki.  

[time skip chyba tak to sie nazywa nie wiem]

Minęło trochę czasu, może z tydzień. Z resztą, kto liczyłby czas? To tylko liczba, on nie istnieje. Jakiś człowiek wymyślił sobie coś, i teraz wszyscy się tym podniecają. Czas jest zwykłą iluzją, mimo że coś mija.

– Damian, weź zamów jakieś żarcie. – Powiedział Vace zwisając głową z  łóżka zzarnowłosego.

–  Sam sobie zamów.

– Pff, przecież tylko ty mnie widzisz!

– Aha, no tak. W takim razie będziemy głodować, bo ja jedzenia nie zamówię.

– Dlaczego?

– Rozumiesz co to znaczy nie?

– No dobrze:( 

Damian widząc smutną mine Vace'a poddał się, i chwycił nerwowo za komórkę. Pomijając to, że urządzenie prawie wypadło mu z dłoni, misja się udała. Znaczy, no tak nie do końca, ale to już inna historia. Matka Bruneta, Małgorzata przyniosła chłopakowi jedzenie, można by było w sumie nawet powiedzieć, że bardziej nim w niego rzuciła, i miała się już odwracać, gdy nagle pudełko z pizzą się zatrzymało w powietrzu. 

Czarnowłosy uznał, że to koniec jego marnego żywota, Xu się śmiała, a Vace zastanawiał się co jest nie tak. Chłopak bowiem nie wiedział do końca, czy kobieta go widzi. W sumie, w tej chwili był pewny tylko tego, że uratował jedzenie, był z siebie bardzo dumny, w porównaniu do jego znajomych.

– Od zawsze wiedziałam, że coś jest z tobą nie tak, ale to już jakaś przesada. Możesz mi to wytłumaczyć, najukochańszy synku? – Powiedziała blondynka, z fałszywym uśmiechem.

Damian nie odpowiedział jej nawet, po prostu ją zignorował.

– Okej, więc to tak się bawimy... W takim razie chcesz dostać po tej twojej ślicznej buzi?

Xu lekko się przeraziła, bo nie chciała, żeby ktokolwiek sprawiał ból jej przyjacielowi. Drugi chłopak za to, aż upuścił jedzenie, i odwrócił się gwałtownie w stronę Damiana. Był gotowy przystąpić do walki o śmierć i życie, bo w końcu on i tak by wygrał. Xu widząc dziwne pozycje chłopaka, od razu odwiodła go od tego pomysłu. Prędzej zaliczyłby glebę twarzą na dywanie.

Brunet mrugnął oczami i parsknął śmiechem. Rozłożył tylko ręce patrząc na swoją matkę ironicznym spojrzeniem.

– Dobrze się czujesz, Damian? – Spytał zakłopotany Vace. Znał się krótko z brunetem, więc skąd miałby wiedzieć, że to był sarkazm. 

– Wiesz, że on ci nie może odpowiedzieć, no nie? Oczywiście że się dobrze czuje, ale ty chyba nie, bo jesteś jeszcze głupszy niż zazwyczaj. – Odpowiedziała mu Xu. To nie tak, że była zirytowana, po prostu śmieszyło ją to wszystko... No i przecież jej kolega zawsze jest niemądry.

Wracając jednak do napiętej sytuacji między czarnowłosym i jego matką, Małgorzata nie wahała się, i uderzyła syna w twarz. Lekko jednak się przestraszyła, kiedy to robiła, bo chłopak patrzył jej obojętnie w oczy cały ten czas. Widziała w nim cierpienie, jednak nic nie powiedziała, ponieważ uznała że to nie jej sprawa. 

Powtórzyła swój czyn, tym razem o wiele mocniej. Chciała złamać jego próg bólu, i zobaczyć jak jego uczucia wylewają się z niego w łzach. Damian się uśmiechnął, i wciąż patrzył na twarz rodzicielki. Kobieta zobaczyła w nim to samo bezbronne dziecko, które widziała kilka lat temu. Do jej oczu napłynęły łzy, ale jej wyraz twarzy wciąż się nie zmieniał. Była zdenerwowana, i to bardzo. Przyjaciele chłopaka przyglądali się sytuacji, przygotowani by interweniować, gdyby kobieta przesadzała. 

Xu uznała, że wyciągnie Vace'a na dwór. Wiedziała dobrze co czuje Damian. Wiedziała też, że nie chce by na to patrzyli.

Małgorzata chwyciła natomiast Damiana za ramię, i zwaliła z łóżka, po czym wzięła scyzoryk ukryty w kieszeni, i przyłożyła go do policzka chłopaka.

–  Nadal jesteś taki odważny, syneczku?

– No. A ty jesteś?

Małgorzata po słowach jej dziecka, chciała się odwrócić, ale jednak coś ją zmusiło do kontynuowania. 

– Jestem, kochanie – Odpowiedziała, delikatnie raniąc twarz Damiana. Podczas gdy krew spływała mu na szyję, jego matka wróciła się po sól. Domyślić się można, że posypała nią ranę. Tak właściwie, tylko on wiedział, jakie ma prawdziwe uczucia. Bolało go to, ale tylko trochę. O wiele większy ból sprawiał mu ten psychiczny, o czym matka raczej nie do końca wiedziała.

–  Zostaniesz dziwką, męską kurwą. Chociaż nie wiem, czy ktokolwiek chciałby cię kijem dotknąć. – Powiedziała. Była wściekła, że nastolatek nie reaguje na to, co mu robi.

– Super.

Kobieta znów go uderzyła, tym razem już w jego świeżą ranę.

– Nienawidzę cię, i to nie tylko ja. Każdy ma cię w dupie, skończysz na ulicy, śmieciu!

– Czemu udajesz młodszą, niż jesteś? Zaraz pewnie mi tu daba strzelisz, i będziesz mówiła eluwina. 

I mniej więcej wtedy matka wybuchła. Zaczęła rzucać po pokoju wszystkim co miała pod ręką. Oberwało się nawet brunetowi. Chłopak znów był zmasakrowany. Kiedy jego matka wyszła, od razu wszedł pod prysznic, zmyć ją z siebie.





Uwaga, małe wytłumaczenie żeby nie było!! Xu czy inne dałny są żywi, i dlatego  super Wacek był w stanie złapać pizzę. Widzi ich póki co tylko Damian, i raczej nie planuję żeby ktoś inny je widział, no chyba że Andrzej, żeby sie przestraszył i spierdolił. W sumei  torche hcujowy koniec rozdział, ale trudno. Dziekuje za uwage kc mordeczki.

Słów: 1137 wow



(NIE)PrzyjacieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz