Damian lubił wieczory. Tym razem był na tyle odważny, że postanowił wyjść na spacer. Jako iż Xu spała, a chłopak nie chciał być idiotą, który chodzi sam po ulicy bez powodu, udał się z Vacem. Bordowowłosy ucieszył się, ponieważ uwielbiał spędzać czas z jego przyjacielem. Minęło sporo czasu od ich pierwszego spotkania, i brunet w końcu zaakceptował nowe towarzystwo.
- Długo znasz się z Xu? - Powiedział Vace. Nie chciał, by szli w zupełnej ciszy, więc postanowił zacząć konwersację.
- Trochę...Jakieś dwa i pół roku.
- Była pierwszą tego typu postacią, którą zobaczyłeś?
- Nie. Wybacz, ale nie chcę o tym rozmawiać.
- Powinieneś częściej okazywać swoje emocje. Myślę, iż jesteś zdania, że nikt cię nie rozumie. Jak ktoś miałby zrozumieć ciebie i twoje uczucia, jeśli niczego po tobie nie widać? Zauważyłem, że kiedy jesteśmy we dwóch, zachowujesz się inaczej niż przy Xu. Pamiętaj, że jesteśmy przyjaciółmi, i możesz być przy nas sobą.
- Jasne. Łatwo ci to mówić, co? Nie rozmawiajmy o tym.
Vace zamilkł. Uśmiechnął się, i przymknął oczy, gdy poczuł że Damian mocno ściska jego dłoń.
- Dziękuję...
[Jakiś czas później]
Gdy chłopacy mieli wracać już do domu, zaczął padać deszcz. Na początku czarnowłosy wciąż ciągnął za sobą kolegę, jednak z czasem do kropel wody doszedł również grad, a z niewielkich opadów stała się okropna ulewa.
- Cholibka, ale leje! Musimy wracać do domu! - Krzyknął Vace.
- Nie chce jeszcze iść. Możemy tutaj... Zostać?
- Oczywiście, że możemy! Pod warunkiem, że to ja przejmę inicjatywę.
- Okej.
Nastolatek zaczął biec, jednocześnie zmuszając Damiana, by ten zrobił to samo.
Trafili na łąkę z przeróżną roślinnością. W deszczu i zupełnej ciemności wyglądała cudownie.
Vace pociągnął na ziemię przyjaciela, zmuszając go do zatrzymania się.
Ciemnooki zbladł, gdy zobaczył to miejsce. Przychodził tu niegdyś ze swoją matką. Niedaleko była rzeka, w której kobieta chciała go utopić. Zmieniła jednak niestety zdanie. Damian sądził przynajmniej, że to było nieszczęście.
- Dlaczego akurat tutaj? Nie mam zbyt dobrych wspomnień z tym miejscem.
- Oh.. Przepraszam! Ale na szczęście teraz ja jestem przy tobie! - Rzekł Vace przyciągając do siebie niższego chłopaka. Był przy tym bardzo zarumieniony, z resztą tak samo jak jego przyajciel. Czuł pewność siebie, która zniknęła gdy zdał sobię sprawę co właśnie zrobił. Spojrzał na niego kątem oka. Był w niego wtulony, wyglądał tak niewinnie, że bordowłosy miał ochotę spędzić z nim resztę życia.
Nastolatek postanowił ściągnąć swój płaszcz, i okryć nim głowę jego i Damiana. Chwycił kolegę za rękę, a drugą dłoń położył na jego talii.
- Um... Mógłbyś wciąć swoje ciuchy z mojej głowy? - Powiedział szesnastolatek. Tak właściwie po prostu nie chciał pachnieć perfumami kogokolwiek. Nie lubił przenosić na siebie czyichś zapachów.
- Dobrze. Zostanę więc twoją parasolką, dopóki nie przestanie padać. - Pewność siebie znów ogarnęła Vace'a.
Popchnął przyjaciela na trawę, i próbował na swoje ciało przyjmować każdą kroplę, która spadała w tamtej okolicy. Nie zwrócił nawet uwagi, że ich twarze prawie stykały się czołami. Po prostu podtrzymywał się kończynami nad swoją sympatią, ochraniając go przed deszczem. Co w tym dziwnego, prawda?
- C-co ty... Co ty robisz? Jesteś jakiś głupi..? Zejdź ze mnie! - Zaczerwienił się Damian.
- Jjjeju! Nie przesadzaj już tak, przecież na tobie nie leżę! -
- Ale... Ta trawa jest mokra i w ogóle.. Poza tym będziesz cały mokry, to głupi pomysł...
- Oh... Mówiłeś, że nie chcesz iść. Możesz więc spać na mnie, przykryjemy się moim płaszczem. Jest wystarczająco duży.
- Znowu ten płaszcz? Eh.. Niech już będzie. Ale nigdy więcej!
- Okej, okej!
Vace położył się obok ciemnookiego, i czekał aż ten usadzi się na nim. Damian nieśmiało wszedł na klatkę piersiową przyjaciela, i stopniowo zaczął się kłaść. Trzymał wszystkie swoje kończyny blisko siebie, i oddychał głęboko.
- W porządku! Jestem z ciebie bardzo dumny! - Uśmiechnął się nastolatek i okrył siebie oraz czarnowłosego. - I tak chyba zmokniemy, co nie?
- Nie obchodzi mnie to za bardzo. Jesteś beznadziejną parasolną.
Bordowowłosy przytulił mocniej drugiego chłopaka, i przymknął oczy.
- Nie pozwalaj sobie z tym przytulaniem.. Poza tym nie mogę w ogóle zasnąć.
- Buzi na dobranoc? Rozumiem! - Uśmiechnął się szeroko Vace, i pocałował czoło przyjaciela.
- ...Nieważne.
- Opowiem ci historię!
Ich rozmowa toczyła się całą burzliwą noc, podczas której mieli przecież spać.
Gdy pojawili się w progu pokoju bruneta, zanim w końcu faktycznie poszli się położyć, słuchali godzinnego kazania o tym, jak Xu bardzo się martwiła.
Ciekawiło ją tylko, co jej przyjaciele robili tak długo poza domem, razem.