Rozdział 8

35 4 0
                                    

Rozdział 8

- Twój ojciec... - powtórzyła ciocia.

- Zabił mojego tatę. - odparła z przerażeniem.

- Że co? Jak to? - zapytał z niedowierzaniem i łzami w oczach.

- To było tak : Twój dziadek przyjaźnił się z moim ojcem, obaj chodzili na polowania, naprawdę dobrze umieli obsługiwać się bronią i wracali zawsze z polowań z wielkimi zdobyczami. Pewnego dnia twój tata wybrał się wraz z nimi. Dziadek dał mu broń i zamiast wycelować w zwierzynę, trafił w mojego ojca. Z opowiadań twojego dziadka, ojciec to cholernie przeżywał i winił siebie przez wiele lat. Dlatego też nie lubiłam twojej rodziny i wasze nazwisko źle mi się kojarzyło. Teraz wsumie sobie uświadomiłam, że to nie była jego wina. Był tylko dzieckiem, któremu dorosły dał strzelbę bez wiedzy o konsekwencji. - oznajmiła.

- O matko! - powiedział James - Nikt mi nie mówił o tym zdarzeniu, ale jest mi cholernie przykro - odparł.

Byłam zszokowana jeszcze bardziej. Tak samo jak James nie miałam pojęcia o tym. Nie wiedziałam, że mój dziadek został zamordowany przez tatę mojego przyjaciela w taki sposób. Stałam wryta wpatrując się w obojga.

- Dobrze, nieważne - powiedziała w końcu Klara z załamaniem w głosie. - Zapomnijmy o tym, nie chce o tym gadać i tego więcej wspominać.

- Jak się czujesz? - zapytał James wpatrując się we mnie.

- Już lepiej, dostałam kroplówkę - odpowiedziałam lekko się uśmiechając.

- No to super - dodała ciocia.

- Mogę być tu tylko godzinę, bo później muszę ogarnąć sprawy związane z babcią - odparł chłopak ze załamaniem w głosie.

- Rozumiemy - odpowiedziałyśmy.

Wpatrywałam się w oczy chłopaka. Widziałam w nich smutek, żal i rozpacz ukryte pod maską uśmiechu i wiecznego dobrego humoru. Rozumiałam jego uczucia i poczucie smutku. Chłopak wiele przeszedł, tak samo jak ja i właśnie dlatego też mamy wiele ze sobą wspólnego.
Odetchnęłam, a myśli ponownie pochłonęły mój umysł i ciało.
Kiedy tracimy bliską nam osobę, po kilku minutach zachowujemy się jakby nic się nie przydarzyło, ale kiedy sobie uświadamiamy, że tej osoby już nigdy obok nas nie spotkamy to nasze serce dosłownie pęka. Czujemy wewnętrzną pustkę, która pożera nasze ciało. Nie mamy ochoty i nadziei na lepsze jutro. Każdy człowiek odczuwa taką stratę inaczej. Każdy ma inny stopień wrażliwości, jedni przeżywają po miesiącu, jedni po miesiącu już się uspokajają. Świat działa inaczej, ludzie działają inaczej. Jest wiele rzeczy, o których my jako ludzie nie mamy pojęcia i może nawet byśmy się ich nie domyślili.

- To co robimy, może weźmiemy Emmę i pójdziemy się gdzieś przejść? - zapytała ciocia, chcąc zmienić temat.

- Super - odpowiedział brunet - Chodźmy!

- Emma uważaj jak wstajesz! - ostrzegła mnie ciocia.

- Spokojnie. - odparłam.

Podniosłam się z łóżka, pośpiesznie włożyłam na stopy szpitalne kapcie i ruszyłam przed siebie prowadząc Jamesa i Klarę na stołówkę. W końcu doszliśmy na miejsce.

- Gdzie siadamy? - zapytałam.

- Mi to obojętne, wsumie to tamte miejsce w rogu wygląda dosyć przytulnie i cicho. - odpowiedział brunet wskazując palcem w róg dużego pomieszczenia.

Bez odpowiedzi wszyscy poszliśmy do stolika i wygodnie się rozsiedliśmy. Wpatrywałam się w ciocię, która siedziała na przeciwko mnie. Jej jasne włosy pięknie lśniły, nowo kupiona szminka pięknie prezentowała się na jej ustach, a srebrny naszyjnik dodawał jej blasku. Była odważną kobietą, można by powiedzieć, że jej osobowość była dość wyzywająca.
Za to James, cichy chłopak mieszkający w małym domku pośrodku lasu. Zamknięty w sobie, rozkojarzony i będący w innym wymiarze.
Oderwałam się od wptrywania się w moich towarzyszy i chciałam jak najszybciej przerwać matrwą ciszę, która trwała.

- Może coś zjemy? - zaproponowałam

- Ja kupię sobie chyba sałatkę, bo stwierdziłam że przejdę na wege i zacznę się zdrowej odżywiać. Wyczytałam w internecie, że taka dieta z warzyw i owoców wspaniale wpływa na nasze samopoczucie, wygląd, a przede wszystkim na zmarszczki. - odparła ciocia

- Ah, ty i te twoje eleksiry młodości. - odpowiedziałam i wybuchłam śmiechem.

Wszyscy popadliśmy w śmiech, a ludzie siedzący obok naszego stolika wpatrywali się w nas, jak w jakiś psychopatów. Po chwili rzeczywiście zdaliśmy sobie sprawę tego, że są w nas utkwione wzroki innych pacjentów lub personelu.

Przez pół godziny zasiedzieliśmy się w stołówce i rozmawialiśmy. Zaczęła boleć mnie okropnie głowa, przez co poszłam do łóżka.

- Wszystko dobrze? - zapytała Klara.

-Tak, tak. - odparłam. - Wszystko w jak najlepszym porządku.

- Okej, super. - odpowiedziała.

Nagle telefon Klary zaczął wibrować. Chwyciła telefon i zerknęła na wyświetlacz, po czym dodała:

- Przepraszam muszę iść. - odparła. - Mam ważne spotkanie, przyjadę jutro. Dobranoc.

- No szkoda, do zobaczenia. - rzekłam ze smutkiem.

- Do widzenia. - powiedział James.

Rozmawiałam z Jamesem. Była godzina 21:00, a my dalej płynęliśmy w rozmowie bez totalnych przerw. Graliśmy razem z gry na telefonach i świetnie się bawiliśmy. Poprawialiśmy sobie nawzajem humory.

- Ogólnie to muszę Ci coś powiedzieć. - rzekł.

- Tak? - zapytałam.

- Dostałem dzisiaj telefon od domu dziecka. Mają po mnie jutro przyjechać. Kazali mi się spakować i zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. Dom ten znajduje się jakieś sześć kilometrów od szkoły, więc nie zbyt fajnie. Nie wiem czy będziemy się spotykać po szkole, bo niby personel jest surowy. Zaraz Ci pokażę, bo wysłali mi jakieś papiery pocztą. - odparł ze smutkiem

James włożył rękę do kieszeni swoich dresów i wyciągnął z niej papiery, ale razem z nimi na podłogę upadł biały tajemniczy woreczek.

- Co to do cholery!? - krzyknęłam.

- Cicho bądź, bo mnie wsypiesz. - odpowiedział z przerażeniem.

Brunet sięgnął po worek, upewnił się czy napewno nikt mu się nie przygląda i pośpiesznym ruchem schował worek do kieszeni.

- Wyjaśnisz mi co to jest? - zapytałam

- Tak, ale zaraz. Chodź za mną. - odpowiedział

James zaprowadził mnie w głąb małego korytarza. Byłam przerażona i szczerze muszę przyznać, że się go trochę bałam.

- To Feta, znaczy się amfetamina. - szepnął.

- Po co Ci to świństwo? - zapytałam

- Byłem kiedyś dilerem. Pamiętasz jak Ci opowiadałem o tym kumplu? Dilowałem razem z nim, narobiłem sobie długów u chłopaków z mafii. Są niebezpieczni, więc muszę ich słuchać. Tylko błagam Cię nikomu o tym nie mów, bo ja i Ty będziemy mieli wtedy przesrane.

Chłopak Tajemnic ( Zawieszone ) ʷʳᵒᶜᵉ ʲᵃᵏ ᵇᵉᵈᵉ ᵐⁱᵉᶜ ᵐᵒᵗʸʷᵃᶜʲᵉOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz