Rozdział 5

71 8 2
                                    


- Mówił Pan o tym, że za tydzień w piątek będzie sprawdzian z lektury " Antygona" i " Zemsta" - odparła patrząc na mnie trumfiowo

Odwróciłam od niej wzrok i popatrzyłam na nauczyciela. Czemu zawsze wszystko musi się jej udawać i to ona na wszystkim zawsze wychodzi na wszystkim lepiej niż inni.

- A więc tak kochani, otwórzcie zeszyty i napiszcie następujący temat : Adam Mickiewicz - życiorys. Powtórzenie wiadomości do sprawdzianu. - rzekł

- Może Pan powtórzyć - oznajmił Emil
- Tak, oczywiście. Mówię jeszcze raz i ostatni : Adam Mickiewicz - życiorys. Powtórzenie wiadomości. - odparł nauczyciel

- Wszyscy mają? - zapytał
- Tak - odezwało się duże grono osób
- Super, narysujcie teraz mapę mentalną, pamiętajcie żeby zrobić mały napis, ponieważ niewiem czy wszystko wam się zmieści - wydał polecenie Pan Jurek

Zabrałam się za narysowanie małego, estetycznego kółka w którym wpisałam " Życiorys Adama Mickiewicza", następnie narysowałam kilka strzałek i ładnie podkreśliłam wszystko zielonym zakreślaczem, który ślicznie prezentował się na kartce.

Całe ostatnie piętnaście minut lekcji nauczyciel spędził na dyktowaniu odpowiedzi do naszych zeszytów i omawianiu zapowiedzianego sprawdzianu.

Kiedy zadzwonił dzwonek, a polonista usiadł na swoje wygodne krzesło i wpatrywał się w ekran monitora wszyscy zaczęli się zrywać i szybko pakować książki. Ja na spokojnie zaczęłam zbierać książki z ławki, większość wyszła już z klasy, a ja dopiero co wstałam.

Zarzuciłam plecak na plecy i ruszyłam w stronę drzwi mówiąc " Do widzenia". Pan Jurek odpowiedziawszy tym samym dalej był zajęty.

Szłam w stronę biblioteki szkolnej, w której dosyć często bywałam. Lubiłam odpocząć i zrelaksować się przed lekcjami czytając. W bibliotece zawsze była cisza spokój.

Nie dość, że można było w niej odpocząć czytając, to można było odpocząć też psychicznie w ciszy, spokoju oraz opanowaniu.

Usiadłam w wolnym stoliku, lubiłam usiąść gdzieś, gdzie nie było nikogo. Wtedy mogłam bardziej skupić się w literaturze.

Otworzyłam książkę, była to literatura piękna. Dostałam ją nie dawno od mamy, która miała wspaniały gust czytelniczy. Wciągnęłam się od samego początku w historię Mirabel, która była samotną matką.

Niestety kartkowanie przerwał mi nieszczęsny dzwonek. Doczytałam do strony czterdziestej ósmej. Nadeszła pora na fizykę, za którą nie zbyt przepadałam.

Szybkim ruchem wyszłam z biblioteki i pokierowałam w stronę sali nr. 16, każda sala była do innych lekcji i za każdym razem musieliśmy chodzić po całej szkole na jeden przedmiot.

Nie ukrywajmy, że było to dosyć męczące ale trzeba być w ruchu, więc Pani od w-f bardzo to się podobało. Weszłam do sali chyba jako czwarta osoba.

Wybrałam sobie stolik w rogu na końcu, więc tam się pokierowałam. Usiadłam wygodnie, otwarłam plecak. Na ławkę położyłam podręcznik i zeszyt oraz niebieski długopis ze wzorkami.

Nie przepadałam za fizyką, te wszystkie obliczenia, wzory to była totalnie czarna magia, totalnie inny wymiar, w którym nie możemy się odnaleźć.

Pan zaczął tłumaczyć jakieś obliczenia, a ja podążałam zagłębiona w moich myślach. Cały czas zadawałam sobie następujące pytanie : Czemu to się musiało stać? Czemu akurat mi? Wypadki są dosyć często na drogach, nie raz przejeżdżałam rowerem obok miejsca wypadków.

Nie raz przyglądałam się porozbijanym autom na drogach. Nie raz słyszałam o takich wypadkach i dowiadywałam się o nich szokujących rzeczy, ale to zdarzenie tak mną zawładnęło, że teraz jadąc miastem i widząc takie auta będę miała cholerną traumę.

Będę bała się na takie coś patrzeć, bo każde spojrzenie będzie przypominało mi o bólu. Moim bólu, rodziny a przede wszystkim rodziców. I tak oto rozmyślając dobiegł koniec fizyki, ze łzami w oczach szybko wybiegłam z klasy, zarzucając plecak, nawet nie powiedziałam " do widzenia ", po prostu wybiegłam.

Na szczęście była to przerwa na lunch. Stwierdziłam że po co mam iść na stołówkę, lepiej pójdę zjeść drugie śniadanie w ciszy gdzieś za szkołę, na ławce. Idąc korytarzem, wszyscy się na mnie patrzyli.

Pewnie każdy wiedział o tej tragedii, dlatego tak reagowali na mój widok moi rówieśnicy. Wyszłam przez tylne drzwi i usiadłam na pobliskiej ławce.

Wyciągnęłam kanapki z plecaka i zaczęłam jeść. W pewnej chwili zauważyłam wysokiego bruneta o zielonych oczach, który się do mnie zbliżał.

- Hej, mogę się dosiąść - powiedział
- Cześć, no spoko - odparłam odkładając na bok kanapkę. Nie lubiłam jeść kiedy ktoś mi się przyglądał.

- Pewnie jest Ci przykro? - zapytał
- Niby czemu? - odpowiedziałam z obojetną miną
- Wypadek rodziców i ta brunetka, która wszystkim dokucza - odpowiedział

Uśmiech zszedł mi z twarzy. Dopiero teraz to zauważył i nie wiedział co ma powiedzieć.
- Przepraszam, nie chciałem - rzekł z opuszczoną głową, wpatrując się w plac

- Nic się nie stało, spokojnie - odpowiedziałam
- Rozumiem cię, moja mama umarła rok temu na raka, a mój tata jest alkoholikiem - powiedział i jeszcze bardziej posmutniał

- Okropnie Ci współczuję - odpowiedziałam
- Teraz mieszkam u babci, chociaż ma już swoje lata to dobrze się trzyma, dobrze mi u niej, chociaż jak wracam ze szkoły to mam dużo do roboty, ale jeśli chcesz to możesz do mnie wpaść dzisiaj po szkole, babcia się napewno ucieszy - zapytał

- Chętnie wpadnę, ale zapytam się jeszcze cioci - odpowiedziałam
- No to super - powiedział
- Co teraz masz za lekcje? - zapytał
- Teraz mam niemiecki a ty? - odpowiedziałam

- Geografię - rzekł
- O jejku, jest już 10:24 - krzyknął i szybko wstał
- Miałem iść do dyrektorki, bo chciała pogadać ze mną o stypendium - odpowiedział

- Okej, to do zobaczenia - odparłam z uśmiechem
Szybko wstał i zniknął za drzwiami. Fajnie mi się z nim gadało, rozumiem jego sytuację też nie ma w życiu prosto.

Widocznie dobrze się uczy skoro dyrektorka zaproponowała mu stypendium. Z powrotem sięgnęłam ręką po kanapkę i zaczęłam się delektować.

Kiedy zjadłam już moje drugie śniadanie, weszłam do szkoły i poszłam do sali numer 9, aby szybciej zająć jakieś miejsce i przygotować się do zajęć.

Pani Agaty od języka niemieckiego nie było jeszcze w klasie, miałam okazję żeby poserfować po internecie przed lekcją. Włączyłam telefon i zalogowałam się na tellonym.

Zawsze chętnie odpowiadałam na pytania, ale to co zobaczyłam mnie totalnie zmroziło. Dużo osób pisało coś w stylu " Mega Ci współczuje", a były jeszcze takie które mnie zasmuciły " Płacz, bo na to zasłużyłaś"

Było mi cholernie smutno. Byłam ciekawa kto wypisywał takie rzeczy.
Ale najgorsze było to, że takie osoby anonimowo są odważne ale kiedy miałyby powiedzieć mi to prosto w twarz i szczerze to by się speszyły.

Przepraszam, że dzisiaj tak krótko

Chłopak Tajemnic ( Zawieszone ) ʷʳᵒᶜᵉ ʲᵃᵏ ᵇᵉᵈᵉ ᵐⁱᵉᶜ ᵐᵒᵗʸʷᵃᶜʲᵉOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz