Rozdział 3

60 8 0
                                    


Było już późno. Obudziłam się przez krzyki, które dochodziły z dołu. Ciocia coś tam krzyczała. Nie zrozumiałam nic co mówiła i do kogo mówiła. Chciałam to sprawdzić. Zeszłam na boso po lodowatych, drewnianych schodach, które prowadziły do salonu.

- Nie sprzedam mieszkania za żadne skarby - krzyczała ciotka przez telefon.

Ktoś, kto z nią rozmawiał chyba nie był w dobrym nastroju.

- Zostawcie mnie w spokoju. Przecież staramy się spłacać je regularnie! - tłumaczyła ciotka jakiemuś facetowi, który siedział za drugą słuchawką.

- Jakie procenty? - krzyczała coraz bardziej wściekła

Facet za słuchawką coś do niej gadał i drążył dalej temat. Nie rozumiałam o co w tym wszystkim chodzi? Ciotka miała jakieś długi? Chcieli jej zabrać dom? Klara rzuciła telefonem i rozpłakana usiadła na kanapę. Widziałam jak łzy spływają po jej policzkach. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie miałam pojęcia jak jej pomóc.

- Co się stało ciociu? - zapytałam.

- Nie interesuj się, to nie są Twoje sprawy - odpowiedziała coraz bardziej szlochając.

- Ty i wujek macie długi? - zapytałam.

- T.... tak - odpowiedziała i popatrzyła na mnie.

Zobaczyłam jej smutek. Jej oczy były takie zmęczone. Zapłakane.

- Ile pieniędzy? Mogę wam jakoś pomóc? - zapytałam.

Klara przez chwilę się wachała i nie chciała mi odpowiedzieć, a więc zadałam jej to pytanie jeszcze raz.

- Ile macie tych długów? - zapytałam.

- d… dwieścietysięcy - odpowiedziała i pokierowała się do drzwi wyjściowych.

Trzasnęła nimi i wyszła na podwórko. Nie wiedziałam co mam robić. Jakim cudem mogli mieć dwieścietysięcy długów? Wujek o tym wiedział? Popatrzyłam z pustką w oczach na telefon Klary i na drzwi, którymi sekundę temu wyszła. Byłam roztrzęsiona. W mojej głowie zaczęły wirować różne myśli. Co ja zrobię? Co się ze mną i z nimi stanie? Zabiorą ten wielki, bogaty dom? Już nie mogłam wytrzymać. Załamałam się. Co jeśli oddadzą mnie do domu dziecka. Wstałam z kanapy i poszłam w stronę schodów, które prowadziły na górę.
Do mojego nowego pokoju. Schody były zimne, wręcz lodowate. Weszłam do pokoju i wyjrzałam przez duże drzwi, które prowadziły na balkon.
Ciotka stała na tarasie i paliła papierosa. Widziałam, że była zdenerwowana i przytłoczona tą całą sytuacją. Światło lampy oświetlało jej twarz. Samochodu wujka nie było. Widocznie gdzieś pojechał. Spojrzałam na gwiazdy, które świeciły na niebie niczym małe iskierki. Na górze wznosił się księżyc. Niebo było piękne. Pełne gwiazd i blasku księżyca. Chciałam być jak jedna z nich. Nie mieć problemów, nie przejmować się niczym, tylko świecić na niebie w nocy, aby wszyscy mnie podziwiali. Zasłoniłam rolety i poszłam w stronę łóżka. Chciałam odpocząć, choć na chwilę i oderwać się od rzeczywistości. Zabrałam pierwszą lepszą książkę z walizki i wciągnęłam się w nią od pierwszych stron. Opowiadała o galaktycznych przygodach, dwóch chłopców, którzy ukradli słońce i na niebie już ono nie wzeszło. Zapanowała ciemność. Nie świadomie, po paru minutach zasnęłam z książką w ręku.

Chłopak Tajemnic ( Zawieszone ) ʷʳᵒᶜᵉ ʲᵃᵏ ᵇᵉᵈᵉ ᵐⁱᵉᶜ ᵐᵒᵗʸʷᵃᶜʲᵉOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz