Rozdział XI

9.5K 257 71
                                    


                Stojąc, w samym ręczniku, spoglądam w lustro, czując jak zimne krople spadające z moich włosów, moczą moje, przed chwilą wytarte ciało. Przymykam oczy, na chwilę odpływając, jednak po kilku sekundach znów je otwieram, hardo spoglądając, w swoje odbicie, które po raz pierwszy od jakiegoś czasu przypomina mnie, a nie pobitą lalkę, którą byłam od dłuższego czasu.

Prychając, prędko odwracam się w kierunku, naszykowanej wcześniej piżamy i powolnie zsuwając z siebie okrycie, zaczynam ją zakładać już po chwili, czując jak jej miękki materiał, opatula moje ciało.

Gdy kończę, wszystkie wieczorne czynności, po cichutku wychodzę z łazienki i zaczynam iść się w kierunku pokoju Ivana, po drodze spotykając wesołą Iris.

- Jak coś to zostawiłam wam w pokoju mojego brata małe przekąski, gdybyście byli głodni. – uśmiecha się w moją stronę, co niepewnie odwzajemniam.

- Dziękuję. – już powoli mam odchodzić, kiedy ta łapie mnie za ramię, na co lekko się wzdrygam, lecz na szczęście dziewczyna tego nie zauważa.

- Przepraszam, ale w sumie jestem ciekawa, ile tak naprawdę masz lat?

- Osiemnaście. – odpowiadam zgodnie z prawdą, na co dziewczyna rozszerza oczy.

- No to nieźle. – cicho gwizda. – Nie przeszkadza ci różnica wieku pomiędzy wami?

Zaskoczona spoglądam na nią, zastanawiając się ile Ivan może mieć tak naprawdę lat, lecz kiedy widzę jak jej mina staje się coraz bardziej zaciekawiona, odpowiadam:

- Nie oczywiście, że nie. – w myślach szybko układam sobie kolejne słowa, które wypowiem. – Według mnie w miłości nie liczy się wiek, ale to jakie podejście i szacunek mają do siebie partnerzy, więc to ile twój brat ma lat kompletnie mnie nie obchodzi.

- Dobrze, że w końcu sobie kogoś znalazł. – nastolatka wzdycha. – Przez tyle czasu był samotny, że rozważałam już co może być z nim nie tak. – śmieje się, a ja cicho jej wtóruję, chociaż wcale nie jest mi co śmiechu. – Co prawda jesteś młoda, w porównaniu do niego, ale widzę w jaki sposób na Ciebie patrzy. – puszcza mi oczko, po czym zaczyna kierować się w stronę swojego pokoju, już po chwili w nim znikając.

Zaskoczona nadal stoję w jednym miejscu, zastanawiając się co też mogła mieć na myśli, jednak za chwilę uśmiecham się gorzko, uświadamiając sobie, że siostra Ivana, pomyliła wzrok pełen miłości, ze wzrokiem potwora, jakim jest jej brat, który patrząc na mnie, zapewne zastanawia się ile pieniędzy dostanie za nienaruszoną dziewicę.

Zrezygnowana chwytam za klamkę, po chwili już znajdując się w pomieszczeniu, w którym wcale nie chcę przebywać. Rozglądam się wokoło, jednak nie zauważam nigdzie mojego oprawcy, więc już bardziej swobodnie, podchodzę w kierunku biurka, chwytając paczkę małych, czekoladowych ciasteczek, które swoją drogą, często jadłam, kiedy byłam jeszcze w domu i szybko przegryzając jedno z nich, zaczynając łapczywie przeżuwać, czując jak ich pyszne nadzienie rozlewa się po moim podniebieniu.

- Dobre co nie? – słyszę za sobą, więc zaskoczona szybko odwracam się, po chwili spostrzegając, że w rogu pokoju stoi brunet, który właśnie odkłada paczkę, papierosów, do szufladki małej komody, znajdującej się obok łóżka.

- Gdzie ty byłeś? – pytam szybko. – Nie zauważyłam Cię.

- Byłem na balkonie, więc to raczej zrozumiałe, że mogłaś mnie nie zauważyć. – odpowiada znudzony, również podchodząc do biurka. Chwyta tą samą paczkę ciastek co ja i również wyjmuje jedno. – Moje ulubione. – mówi, kiedy widzi jak na niego spoglądam.

Na SprzedażOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz