Parkując pod elegancką bramą, słyszę jak małe, żwirowe kamyki wydają trzaski pod oponami auta. Patrzę się prosto przed siebie, obserwując dosyć dużych rozmiarów, białą posiadłość, której balkony są zrobione w majestatycznie średniowiecznym stylu, a różnorodne pomniki, choć nieliczne i niewielkich rozmiarów, skupiają na sobie uwagę i jeszcze bardziej dodają klimatu temu domostwu.
Przenoszę wzrok na szyby, pusto wypatrując w ich ciemnej tafli jakiejkolwiek sylwetki, choć wiem, że o tej godzicie, kiedy się tutaj znajdujemy, wszyscy domownicy zapewne śpią. W myślach odwzorowuję zarys mojego domu, próbując sobie wyobrazić, że budynek przede mną to właśnie on, a mężczyzna siedzący obok mnie nie jest jedynie moim porywaczem, a kimś znacznie mi bliższym, jeżeli nie chłopakiem to przynajmniej przyjacielem. O ile pierwsza wizja przychodzi mi z łatwością, drugiej nie jestem w stanie sobie wykreować, więc po kilku próbach poddaję się, dochodząc do wniosku, że to i tak bez sensu.
- Dobrze, że jednak nie zapomniałem tego klucza. – słyszę cichy szept, obok mnie, przez co wyrwana z letargu, lekko nieprzytomnym głosem pytam:
- Co?
Nie uzyskuję jednak żadnej odpowiedzi, więc z powrotem, po cichutku obracam się w stronę okna, tym razem całą swoją uwagę poświęcając wielkiemu kojcowi, w którym zapewne czai się, jak przypuszczam, pokaźnych rozmiarów pies. Zawsze zastanawiałam się, jak to jest mieć włochatego przyjaciela, nigdy jednak wraz z rodzicami nie zdecydowałam się na przygarnięcie takowego, zdając sobie sprawę, jakiej odpowiedzialności, a także uwagi wymaga taki domownik.
Nagle mam okazję zobaczyć jak Ivan po dłuższym namyśle i pocieraniu swojej widocznie zmęczonej twarzy, otwiera drzwi od auta, a następnie lekko powolnym krokiem, kierując się w stronę bramy, sięga po mały, srebrny, ozdobny kluczyk znajdujący się w tylnej kieszeni spodni i otwierając nim bramę, odwraca się w moim kierunku, gestem ręki nakazując mi, abym również podeszła do niego.
Kiedy to robię, bez wahania zaczyna kierować się ścieżką wyłożoną kostką, aż wreszcie stajemy przed ciemno-brązowymi drzwiami, wyraźnie nie wiedząc, czy zapukać, czy też nie.
- Twój rodzinny dom wygląda trochę, jak te z filmów o włoskich mafiach. – mówię, zaczynając ponownie rozglądać się na boki.
- A kim ja według Ciebie jestem, kucharzem? – pyta sarkastycznie, z lekką nutą agresji.
- Oczywiście, że nie, tylko zastanawiam się, po co mamy odgrywać tę całą szopkę, przed twoją rodziną. Nie lepiej powiedzieć, że po prostu mnie porwałeś? – przy ostatnim słowie, spoglądam na niego, bacznie obserwując, jak jego wyraz twarzy zmienia się na odrobinkę bardziej przygaszony.
Spogląda do góry, pocierając swoje odkryte ręce i tym samym uświadamiając mi, że nadal mam na sobie jego bluzę. Chcąc mu ją oddać, zaczynam ją z siebie zdejmować, jednak ten gestem ręki nakazuje mi zaprzestać, wykonywanie tej czynności, więc tak też robię.
- Myślisz, że moja rodzina jest taka sama jak ja? – pyta, a ja po dłuższym zawahaniu, nieśmiało kiwam głową, na co ten parska ponurym śmiechem. – Oni o niczym nie wiedzą i się nie dowiedzą, a na pewno nie od Ciebie, więc radzę Ci być cicho i postępować według moich zasad, okej? – przyjmuje wyprostowaną postawę, a ja jedynie zgaszona cicho szepczę:
- Okej.
- A teraz czas zrobić to, co powinienem już dawno, dzięki czemu uniknąłbym z tobą tej bezsensownej dyskusji. – mówi, po czym naciska dzwonek, a do moich uszu dobiega cichy melodyjny dźwięk, jaki rozlega się w domu.
![](https://img.wattpad.com/cover/190806607-288-k529246.jpg)
CZYTASZ
Na Sprzedaż
Mystery / ThrillerMiałam być jedną z tych dziewczyn, które zostaną wystawione na sprzedaż. Krótko mówiąc miałam zarabiać własnym ciałem. Jednak nawet w tamtym czasie do głowy mi nie przyszło jak bardzo moje życie się zmieni. A przede wszystkim jakie będą tego koneks...