V.17.

198 24 0
                                    

100. Anita

Adam i Julia mnie znaleźli, tak jak sobie wyobrażałam. Kiedy zobaczyłam dwa czarne ludziki za Mariuszem, wiedziałam, że jestem uratowana, ale psychol tak mnie zmaltretował, że na chwilę straciłam przytomność.

Kiedy otworzyłam oczy, Adaś patrzył na mnie i gestem nakazał mi milczenie. Zajął się Mariuszem... Potem okazało się, że to Julka zadzwoniła po Adama, kiedy nie mogła się dogadać z policjantem. Moja kochana Julka. Wiedziałam, że na nią mogę liczyć.

Adam z Jeonem związali mojego byłego i wrzucili go do bagażnika tak, jak on wcześniej przewoził mnie. Potem Adam wyjaśnił mi, że muszę zostać z Julką tutaj, a ona powinna zadzwonić na policję.

– A co zrobicie z Mariuszem? – spytałam.

– Nie martw się, nastraszymy go tylko i podrzucimy w takie miejsce, żeby policja go znalazła.

– A jak was złapią?

– Nie ma takiej możliwości – zaśmiał się Jeon. – Dajcie nam tylko pół godziny.

– A co mamy powiedzieć policji? – spytała Julia.

– Ty mówisz, że poszliśmy w tę stronę i rozdzieliliśmy się. W końcu trafiłaś na ten domek i zajrzałaś do środka. Obezwładniłaś tamtego gościa, ogłuszając go z zaskoczenia...

– Jakiego gościa? – zdziwiła się Julia.

– Tego, który pomagał w porwaniu Anity – odpowiedział Adam.

– Ten drugi leży związany w domku. Pilnujcie go – dodał Jeon.

– I co dalej?

– Jak był nieprzytomny, związałaś go znalezioną tam taśmą. Potem uwolniłaś Anitę i zadzwoniłaś na policję. – Pokiwałyśmy głowami i poszłyśmy z powrotem w kierunku domku, sprawdzając godzinę. Było po siedemnastej. Usłyszałam tylko, że spod budynku, w którym byłyśmy, odjeżdżają dwa auta. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że Jeon jedzie w stronę lasu swoim Hyundaiem, a Adam pojechał za nim beemką Mariusza. Potem obie spojrzałyśmy jednocześnie na związanego zbira. Zauważył to:

– Kim oni byli, do cholery? – spytał przerażony.

– Moimi przyjaciółmi, którzy już raz uratowali mnie z łap tego psychola. Nie mówił ci?

– Gdybym wiedział, że coś takiego mnie spotka, nigdy bym się nie zgodził z nim współpracować – stwierdził.

– Teraz pozostaje ci tłumaczyć się policji, gościu – uznała Julia.

– Wiem. Powiedzieli mi, co mam zeznać... Nie będę sobie robił więcej problemów niż mam – westchnął zbir. – Nie chciałbym się więcej z nimi spotkać.

Wzruszyłyśmy z Julką ramionami. Kiedy minęło umówione pół godziny, Julka wbiegła po schodach i zadzwoniła na policję, wybrała od razu numer komórki policjanta, który z nami był tego popołudnia na działkach:

– Halo? Znalazłam, ją, znalazłam moją przyjaciółkę! – wykrzyczała do słuchawki, zdyszana. – Potrzebujemy pomocy!

– Gdzie pani jest? – spytał policjant.

– Trzeba wyjechać z działek w lewą stronę, potem znowu skręcić w lewo, jest tu taki opuszczony budynek z cegły, chyba kolejowy – wyrecytowała.

– Już jadę – odparł policjant, nie rozłączając się. – Proszę się nie rozłączać, tylko mówić mi na bieżąco co się dzieje. – Po chwili usłyszałyśmy trzask drzwi i dźwięk włączanej syreny.

OSZUKAĆ SYSTEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz