VII.13.

281 24 0
                                    

142. Anita

Moje maleństwo rosło, mój brzuch robił się coraz większy, a ja coraz cięższa. Nie wiedziałam czego się spodziewać, ale ciąża codziennie pozytywnie mnie zaskakiwała.

Kiedy dziecko się zaczęło się poruszać, to było niesamowite uczucie. Od tej pory wyczekiwałam tych ruchów każdego dnia. 14 lutego miałam wizytę u lekarza. Adam oczywiście poszedł ze mną. Dowiedzieliśmy się, że my też będziemy mieć córeczkę.

Po wizycie wróciliśmy do domu, Adam zrobił kolację, a potem nalał sobie lampkę wina, a mi sok winogronowy.

– Trzeba uczcić to, że będziemy mieli córeczkę – zauważył.

– Tego oczekiwałeś?

– Taką miałem nadzieję – przyznał Adam.

– Dlaczego? Nie chciałbyś syna?

– Też bym chciał, ale może być później – odparł ze śmiechem.

– A skąd wiesz, że będziemy mieć jeszcze dzieci? – zdziwiłam się.

– Wiem. To znaczy, mam taką nadzieję – odpowiedział i wyciągnął coś z kieszeni. – Ale jeszcze większą nadzieję wiążę z czym innym – dodał. Uklęknął przede mną na jedno kolano i otworzył pudełeczko z pierścionkiem.

– To jest nie tylko prezent walentynkowy, kochanie. Chciałem się spytać czy zgodzisz się zostać moją żoną – powiedział. Było po nim widać, że się trochę stresuje.

– Chcesz mieć taką grubą żonę? – zaśmiałam się, choć wiedziałam, że nie powinnam. W moich oczach i tak błyszczały już łzy wzruszenia.

– Nie jesteś gruba, Anito. Jesteś najpiękniejszą kobietą w ciąży jaką w życiu widziałem. Kocham cię – powiedział. – I obiecuję, że będę najlepszym mężem na świecie.

– Zgadzam się, Adasiu – powiedziałam mu wtedy. – Ja też cię kocham i nie mam wątpliwości, że tak będzie.

W kwietniu minęły dwa lata od kiedy poznałam Adama. Trudno uwierzyć, że przez zaledwie dwadzieścia cztery miesiące może wydarzyć się tyle, że całe życie wywraca się do góry nogami. Moje się wywróciło, ale tak szczęśliwa nie byłam nigdy dotąd.

Nasza córeczka urodziła się 6 maja 2016 roku. Cóż, widać szóstki były akurat w modzie. Mała Mira Park miała już cztery miesiące i była wielkim bobasem w porównaniu z naszą Hanią. Dostaliśmy wszystkie ubranka, z których wyrosła, więc nie musieliśmy kupować za dużo nowych, tylko te dostosowane do pory roku.

Rok 2016 w ogóle obfitował w przybytek, bo w czerwcu Nuka Adama urodziła szczeniaki (tak, zgadliście, sześć nowych piesków), a mój Maks tak pokochał maluchy, że zachowywał się jak ich tata. Ciężko było je potem oddać. W końcu, za moją namową, Adam zostawił nam jedną suczkę, która miała być następczynią swojej mamy w jego hodowli. I tak nasza psiarnia powiększyła się o Nastę.

***

W październiku Hania skończyła pięć miesięcy, a dwa tygodnie później my wzięliśmy ślub. Moi rodzice skwitowali zaproszenie uśmiechem i krótkim stwierdzeniem: „No, wreszcie". Rodzice Adama, od kilku miesięcy zakochani w swojej pierwszej wnuczce, też się ucieszyli. Jakub, to już nawet nie mówię. Dosłownie wyrwał Adamowi zaproszenie z ręki i wyraził nadzieję, że skoro nie mam siostry, to może pozna jakąś moją kuzynkę...

Ostatecznie Kuba nie przypadł do gustu żadnej mojej kuzynce, pewnie dlatego, że wszystkie przyszły na nasze wesele z osobami towarzyszącymi. Za to, kiedy przyjechał do nas po świętach, pod koniec grudnia, spotkał kogoś innego. Akurat moja kierowniczka, Krystyna, przyjechała do nas ze swoją starszą córką. dwudziestoczterolatka kończyła studia weterynaryjne i bardzo chciała przyjść do Adama na praktykę... Drzwi otworzył im właśnie Kuba. Spojrzał w wielkie jasnoniebieskie oczy dziewczyny i przepadł jak kamień w wodę.

– Cześć – powiedział – jestem Kuba, brat Adama.

– Cześć. Jestem Krystyna. Pracuję z Anitą – przedstawiła się moja koleżanka. – A to jest...

– ... Weronika – przedstawiła się jej córka. – Kończę weterynarię. Chciałam przyjść do twojego brata na praktykę.

– Coś mi się wydaję, że będę teraz u niego częstym gościem – stwierdził Jakub. Krystyna zmroziła go wzrokiem, ale w tej chwili z góry zszedł Adam z Hanką na rękach i obie kobiety zaczęły robić do niej maślane oczka. Jakub wykorzystał sytuację, wziął Hanię od Adama i powiedział:

– Przedstawiam wam moją bratanicę. Podobna do wujka, prawda? – puścił oko do Weroniki, która się zawstydziła.

Weronika zdecydowała się na praktykę u Adama i Jeona. Przez całą zimę Jakub przebywał więc częściej u nas niż w rodzinnym domu. Zresztą, sam stwierdził, że czas się wyprowadzić od rodziców. Tylko dlaczego akurat do starszego brata?

Kiedy w czerwcu Wera broniła pracę magisterską, ja akurat wróciłam do pracy. W maju skończył mi się przecież urlop macierzyński. Weronika dostała wtedy pracę – miała pomagać w lecznicy Adamowi i Jeonowi, którzy mieli na głowie nie tylko gospodarstwo, ale i dzieci. Jumi przecież też już wróciła w styczniu do pracy w szpitalu, bo kończyła w tym roku swoją specjalizację. W magiczny sposób znowu pojawił się u nas Jakub, którego praca programisty pozwalała mu wykonywać swój zawód w dowolnym miejscu na ziemi. Warunkiem był dobry Internet.

Trzy lata po tym, jak wprowadziłam się do Adama, mieliśmy naprawdę pełną chatę. Zaczęło nam brakować pokoi... Wtedy Adam powiedział do brata:

– Młodszy, mieszkamy już tutaj w dwie rodziny, trzecia się nie zmieści...

– Mam się wynieść z powrotem do rodziców? – spytał Kuba, zawiedziony.

– Nie, skoro tak ci się tu podoba, mam lepszy pomysł... – i Adam przedstawił Jakubowi swój „szatański plan". Jakub był zachwycony. Okazało się, że jeden z naszych sąsiadów chciał wyjechać do pracy za granicę na rok i musiał wynająć dom, który miał kupiony na kredyt, żeby spłacać raty. Dla Jakuba to nie była żadna kasa. Więcej dostawał miesięcznie premii niż wynosił czynsz. Wynajął więc ten domek i przeniósł się tam. Wtedy zaproponował Weronice, żeby zamieszkała u niego, zamiast jeździć codziennie po osiemnaście kilometrów w każdą stronę.

Krystyna nie była zachwycona, ale cóż... Musiała się pogodzić z tym, że jej córka jest dorosła. Kiedy jednak dowiedziała się, ile Jakub zarabia, przestała marudzić. Niektórym nie wystarczy, żeby zięć był przystojny i inteligentny. Musi być jeszcze bogaty. Jakub spełnił wszystkie jej kryteria. 

OSZUKAĆ SYSTEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz