But I watch your eyes, as she walks by

951 105 78
                                    

Na początku chciałbym tylko zaznaczyć, że tytułowa Heather w tej książce, jest postacią wymyśloną przeze mnie i spróbuję ją jakoś ładnie opisać :>

❀❀❀

Był środek lutego, a ja wraz z George'm i Dream'em siedziałem przy stoliku w ulubionej kawiarni drugiego z wymienionych. George popijał kawę z małej, zdobionej filiżanki, a Dream jadł jakieś ciasto. Ja tylko siedziałem naprzeciw nim i obserwowałem. Nie zdecydowałem się, by coś zamówić.

Chciałem zacząć rozmowę, jednakże żaden temat nie przychodził mi do głowy. I tak było łatwiej, ponieważ siedział z nami George. Między mną, a zielonookim stała jakaś bariera. Prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, a o siedzeniu sam na sam w swoim towarzystwie nawet nie wspominam. Oddalałem się od niego z każdym dniem i to bolało mnie najbardziej.

Wzrok zawieszałem albo na blondynie, albo na drewnianej strukturze stolika. Nagle w drugim końcu sali usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. Chwilę później obok naszego stolika szybkim krokiem przeszła kelnerka, zapewne idąc uprzątnąć cały bałagan. Normalnie nie zwrócił bym uwagi, jednak tym razem...
Och Dream, widzę jak twoje oczy wędrują za tą piękną dziewczyną.
Na policzkach chłopaka zagościł rumieniec. Z całej siły starałem się powstrzymać łzy, które same z siebie cisnęły się do moich oczu. To bolało tak bardzo. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, ale szybko wytarłem ją rękawem. Brunet siedzący na przeciwko musiał to zauważyć, bo złapał moją dłoń. On był jedyną osobą, której się zwierzałem ze wszystkich spraw, które mnie przytłaczały.

Kiedy bałagan został uprzątnięty, blondyn zaczepił dziewczynę, która zwróciła jego uwagę. Spytał czy mógłby prosić o rachunek. Dziewczyna kiwnęła głową i z uśmiechem się oddaliła. Kiedy stała przy naszym stoliku, mogłem się jej trochę bardziej przyjrzeć.

Była szatynką o jasnej cerze. Jej włosy delikatnie opadały na ramiona, a grzywka była upięta w małego koka na czubku głowy. Jej duże błękitne oczy patrzyły w te zielone należące do mojego przyjaciela. Błękit jej oczu można było porównać do błękitu oceanu lub nieba. Na policzkach widniał delikatny rumieniec, a pod oczami niewyraźne cienie, zapewne ze zmęczenia. Jednak nie wyglądały źle, wręcz przeciwnie. Dodawały jej jeszcze więcej uroku. Jej pełne, różowe usta zwracały uwagę, a długie ciemne rzęsy sprawiały, że wyglądała niewinnie. Jej cera, jasna prawie jak mleko, wydawała się być krucha niczym porcelana. Miało się wrażenie, że każdy nieuważny ruch mogłyby potłuc ją na drobne kawałeczki.

Nie chciałem dłużej patrzeć jak Dream z błyskiem w oku przygląda się kelnerce, to bolało. Rozmawiali chwilę, dopóki nie została zawołana. Widziałem jak daje mu swój numer. George pociągnął mnie w stronę wyjścia, uprzednio żegnając się z blondynem. Chłopak nadal trzymał mnie za rękę i bez słowa ciągnął mnie w dobrze znanym mi kierunku. Nie odzywałem się.

Moją dłoń puścił dopiero wtedy, kiedy staliśmy pod drzwiami jego mieszkania. Wyciągnął klucze i otworzył drzwi wejściowe. Wpuścił mnie przodem. Zaczął ściągać ubrania, które o tej porze roku były niezbędne. Zima ma swoje minusy, no bo kogo nie denerwuje zakładanie tyłu warstw ubrań na siebie?

Chłopak pociągnął mnie w stronę salonu. Posadził na kanapie i sam usiadł obok. Spojrzał w moje oczy i zapytał:
- Co się dzieje Sappy?
Nie wiedzieć dlaczego, lubiłem kiedy zdrabniał moje przezwisko. Prawdę mówiąc, naprawdę bardzo rzadko mówiono do mnie po imieniu.

- N- nic takiego- skłamałem jąkając się. Nie wytrzymałem i znów zacząłem płakać. Brunet szybko mnie przytulił.
- Płacz Sappy, płacz- powiedział i zaczął głaskać mnie po plecach. Ja odwzajemniłem jego uścisk i zacząłem płakać jeszcze bardziej. Płakałem wtulony w mojego przyjaciela i na prawdę poczułem się lepiej.

Nagle zacząłem kaszleć.
- Wszystko w porządku?- zapytał mój przyjaciel odsuwając się ode mnie. Kaszel był duszący i bardzo silny, mogłem chyba śmiało powiedzieć, że jeszcze nigdy tak bardzo nie kaszlałem. Nie mogłem złapać tchu, czułem się jakby ktoś włożył w moje gardło korek, który uniemożliwia prawidłowy przepływ tlenu. Desperacko złapałem się za gardło, a w moich oczach stanęły łzy. Przestraszony brunet panikował i nie wiedział jak ma mi pomóc. Nagle powietrze znów zawitało w moich płucach, zaciągnąłem się nim. Chłopak siedzący obok położył dłoń na moich plecach. Palcami drugiej dłoni rozchylił moje usta i wyjął z nich drobne płatki kwiatów.
- Sapnap- zaczął.- Zakochałeś się.
- Błagam obyś się mylił.

❀❀❀

-Mamo, co to jest zazdrość?
- Wiesz Nick, zazdrość to coś takiego, co rozdziera człowieka na strzępki, kawałeczek po kawałku, z każdym upływającym dniem, spędzonym z daleka od ukochanej osoby.

❀❀

Cóż, na początku chciałbym przeprosić za krótki rozdział, miał być dłuższy. Postaram się aby następny miał chociaż tysiąc słów, ponieważ ten ma równo 703. Miałem go wstawić w sylwestra, ale się nie wyrobiłem i dopiero teraz go skończyłem. Mimo wszystko mam nadzieję, że jako tako przypadł do gustu :>


ℋℯ𝒶𝓉𝒽ℯ𝓇|Dreamnap|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz