Wróciłem do domu i czułem zupełną pustkę. Ciągle widziałem ich dłonie w delikatnym uścisku. Moje serce pękało i słyszałem jak jego kawałki spadają na ziemię i tłuką na jeszcze drobniejsze części.
Szybkim krokiem wyszedłem na balkon i chwyciłem paczkę papierosów, którą zostawiłem na parapecie jakiś czas temu. Wyjąłem jednego, odpaliłem i zaciągnąłem się dymem. Nie paliłem często, jeżeli już, to w sytuacjach stresowych. Czułem, jak mętny, rozlazły dym wypełnia moje płuca. Wstrzymałem oddech i po chwili wypuściłem go ciężko.
Wypaliłem papierosa do końca i sięgnąłem po kolejnego. Kiedy zrobiło mi się zimno, wyrzuciłem niedopałek do popielniczki, po czym wróciłem do ciepłego mieszkania. Przy spotkaniu się mojego wychłodzonego przez świeże powietrze ciała, z tym ciepłym panującym w mieszkaniu, po moich plecach przebiegły dreszcze. Mój kaszel wracał coraz częściej i stawał się coraz silniejszy, teraz nie było inaczej. Był strasznie duszący i sprawiał, że nie mogłem złapać oddechu.
Uznałem, że najlepszą decyzją będzie wykąpanie się i pójście spać. Jak postanowiłem, tak też zrobiłem. W pomieszczeniu rozpływała się gęsta para, osadzając przy tym na lustrze i kafelkach, szukając miejsca spoczynku. Zapach szamponu okalał mój nos, a gorąca woda grzała wychłodzone po całym dniu ciało. Przymknąłem oczy i zatraciłem się w tej chwili.
Po kilkunastu minutach wyszedłem z wanny i pokierowałem w stronę swojej sypialni. Wyjąłem bluzę z szafy i przełożyłem przez głowę. Położyłem się w łóżku, szczelnie nakrywając kołdrą. Leżałem chwilę w bezruchu, czekając aż moje ciało przezwyczai się do chłodnej pościeli. Po dłuższej chwili, zasnąłem.
Obudziłem się jakoś około godziny dziewiątej. Zwlokłem z łóżka, zabierając ze sobą koc leżący na jego krańcu i owinąłem wokół swoich barków. Było mi strasznie zimno. Nogi pokierowały mnie w stronę kuchni, a dokładniej, do lodówki. Otworzyłem ją i nie było w niej nic oprócz światła. Kątem oka zobaczyłem mleko stojące na drzwiach lodówki. Chwyciłem je i spojrzałem na datę ważności. Przeterminowało się dwa dni temu. Odkręciłem i powąchałem płyn znajdujący się wewnątrz kartonu. Nie pachniało źle, więc wyjąłem miskę z szafki i wyspałem resztę płatków zalewając je wyciągniętym przed chwilą mlekiem. Spojrzałem na całokształt i skarciłem się w myślach za to, że nie robię zakupów. Wcale nie zdziwię się, gdy po zjedzeniu tego się rozchoruję.
❀❀❀
Leżałem na kanapie skacząc po kanałach telewizyjnych. Jakiś czas temu chciałem zrobić sobię kawę, ale nawet jej nie było. Westchnąłem ciężko i wyłączyłem telewizor. Wstałem i przeciągnąłem się, czemu towarzyszyło strzelenie kilku kości. Podrapałem się po tyłu głowy i ponownie rzuciłem się na kanapę. Zamknąłem oczy i dopłynąłem. Nie lubię aż tak leniwych dni.
Obudziłem się po bliżej nieokreślonym mi czasie. Podniosłem się i od razu tego pożałowałem, ponieważ potwornie zakręciło mi się w głowie, a przed oczami pojawiły się się mroczki. Oparłem się o zagłówek mebla i czekałem aż zamroczenie minie. Po chwili jednak zrobiło mi się słabo i niedobrze. Chwiejnym krokiem pobiegłem do toalety. Z trudem udało mi się schylić nad muszlą toaletową. Mój żołądek z trudem pozbywał się się jego treści. Co chwilę nachodził mnie odruch wymiotny jednakoż nic nie podchodziło do gardła. To było strasznie ciężkie, męczyłem się. Koniec końców, wyleciały ze mnie tylko kolorowe płatki i krew. Podniosłem się z podłogi opierając o umywalkę. Schyliłem się i wypłukałem usta wodą, oraz przygotowałem szczoteczkę, aby umyć zęby. To ssie.
Wróciłem do swojego pokoju i usiadłem przy biurku. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na zdjęcie, które wisiało nad monitorem mojego komputera przyozdobione w ramkę. Przedstawiało mnie i Dream'a. Przejechałem opuszkiem kciuka po szybce chroniącej zdjęcie i odwiesiłem na miejsce. Spojrzałem się za okno, po czym wstałem i z całej siły, wymierzyłem pięścią w zdjęcie. Szkło potłukło się wbijając tym samym w moją dłoń, ale jakoś średnio mnie to przejęło. Zacząłem obwiniać się za to, że w ogóle pozwoliłem sobie na zakochanie się w najlepszym przyjacielu. Pozbierałem szkło i wyrzuciłem do śmietnika. Poszedłem też do łazienki i zacząłem wyciągać odłamki szkła ze skóry. Przemyłem rany wodą i niedbale owinąłem bandażem. Wstąpiłem do kuchni po szklankę wody i już chciałem wracać do ciemnego pomieszczenia zwanego też moim pokojem, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Nie miałem pojęcia, kto zakłócał mój spokój o tej godzinie, było dość późno. Nie pewnie podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Skarciłem się w myślach za to, że nie używałem wizjera, ponieważ w ich progu stał Dream.
- Cześć.- powiedział.
- H- hej- zająknąłem się.
- Mogę wejść?- spytał, na co mi zrobiło się trochę głupio, że od razu się nie odsunąłem. Bez słowa wpuściłem blondyna do środka. Kiedy przeszedł obok mnie, poczułem od niego alkohol. Chłopak lubił czasem popić i mimo tego, że miał mocną głowę, to czasem robił dziwne rzeczy. Z przezwyczajenia zapytałem, czy chciałby czegoś do picia. Na szczęście odmówił, bo jedyne co mogłem mu dać to wodę z kranu. Usiadłem na kanapie i przyglądałem się chłopakowi jak ten oglądał zdjęcia stojące na komodzie, pomimo, że już nie raz je oglądał. Kiedy skończyłem po raz tysięczny studiować profil jego twarzy, przeniosłem wzrok niżej, na jego ciało i na to w co był ubrany. Miał na sobie luźną białą koszulę i czarne rurki. Ten prosty strój sprawiał, że wyglądał jeszcze bardziej zjawiskowo. Wypuściłem ciężko powietrze. Chłopak usiadł obok mnie. Momentalnie zrobiło mi się duszno. Złapał z moją głowę i pochylił się nade mną. Był czerwony na twarzy, ja z resztą też. Oparł swoje czoło o to moje, czułem jego oddech na skórze. Nagle się odezwał:
- Chcę cię pocałować.
Zaniemówiłem już zupełnie. Ani trochę się tego nie spodziewałem. Odsunąłem go lekko.
- Dream ja nie mogę...- słowa z trudem przechodziły mi przez gardło.
- Sapnap, nie gadaj bzdur.- kontynuował, a moje serce z każdą chwilą bardziej podchodziło mi do gardła.
- Dream ja- nie dał mi dokończyć, ponieważ uniósł głos.
- Nick, do cholery! Wiem, że tego chcesz, widzę jak na mnie patrzysz! Dlaczego mi odmawiasz?! Cholera!- wrzasnął, a ja jeszcze bardziej się rumieniłem. Niespodziewanie po prostu mnie pocałował. Chciałem się odsunąć, ale coś mi po prostu nie pozwalało. Z każdą chwilą pogłębiałem pocałunek.Nawet nie zauważyłem kiedy znaleźliśmy się w mojej sypialni. Zielonooki nadal całował moje usta, były opuchnięte. Sunął dłońmi po moim torsie i brzuchu, co przyprawiało mnie o dziwne dreszcze. Było mi gorąco i nie mogłem złapać tchu. Chciałem przestać, ale moje ciało kategorycznie temu odmawiało. Traciłem trzeźwość umysłu. Pożądanie po prostu go wyłączało. Nie pewnie złapałem chłopka za biodra, na co ten się do mnie przysunął, całując moją szyję i zostawiając na niej drobną ścieżkę z krwistoczerwonych śladów. Zdjął ze mnie koszulkę i pocałunkami zszedł na klatkę piersiową. Jego dłonie cały czas błądziły po bokach mojego ciała. Chciałem powiedzieć stop, ale tak cholernie pragnąłem tego, co właśnie miało miejsce, na to czekałem.
❀❀❀
Obudziłem się dokładnie o godzinie 9.36. Blondyna nie było. Poczułem dziwne kłucie w sercu i poczucie winy. Było mi strasznie głupio, że pozwoliłem by doszło do takiej sytuacji. Coraz bardziej chciałem zniknąć.
Och, Dream. Dlaczego ty kiedykolwiek mnie pocałowałeś? Przecież nie jestem nawet w połowie tak piękny, jak ona.
❀❀❀
Well jest rozdział. Spóźniony, prawie ponad miesiąc.. Przepraszam za moją regularność :// Szczerze, to nie jestem z niego zadowolony, zupełnie mi się nie podoba i nadal zastanawiam się czy go publikować.
Lmfao, poprawiając go, ogarnąłem się, że trzy czwarte tego rozdziału, to to, jak się ostatnio czuję i żyje bruh.
CZYTASZ
ℋℯ𝒶𝓉𝒽ℯ𝓇|Dreamnap|
Hayran Kurgu,,- Zakochałeś się. - Błagam obyś się mylił.,, Książka trochę na podstawie piosenki ,,Heather,, Conan'a Gray'a. |Hanahaki AU |kinda angst |Mogą wystąpić przekleństwa |Zmienione informacje o bohaterach