Rozdział 6

1.4K 141 72
                                    

Nie miał najmniejszego pojęcia jak długo spał, ale podejrzewał, że dostatecznie długo. Nie obudził go dotyk kochanka, masaż mięśni w wykonaniu Ruoye, hałas dolatujący z sąsiednich mieszkań lub jakiekolwiek inne zewnętrze odgłosy, a najzwyczajniejsza w świecie potrzeba skorzystania z toalety.

Nie otwierając oczu, zrzucił z siebie kołdrę i jak natura go stworzyła, tak pobiegł do łazienki. Dokładny układ mieszkania znał na pamięć, więc "trafił" idealnie.

Kiedy już ulżył tej najbardziej pierwotnej potrzebie, usłyszał za plecami męski głos.

- Pierwszy raz widzę, żeby Gege bez skrępowania biegał jak leśna łania do wychodka i do tego całkiem nago. To zaprawdę fascynujące.

Xie Lian otworzył oczy z przerażeniem i odwrócił się, dyskretnie zasłaniając dłońmi najbardziej wrażliwe miejsce (nie szyję!).

Hua Cheng stał oparty niedbale o pralkę i bez skrepowania przyglądał się coraz bardziej zaróżowionym policzkom mężczyzny. Uśmiechał się pod nosem i wyglądał na rozbawionego. Przybrał swoją naturalną postać: Hua Chengzhu, Króla Duchów i oryginalnego Crimson Rain Sought Flower w swojej najlepszej i najbardziej pociągającej formie, jaką Książę Koronny znał i widział.

Tak jak dawniej, ubrany był w szkarłatną szatę z wysokiej jakości materiału. Jego biodra oplatał wspaniały pas, na nogach miał buty z łańcuszkami. Włosy na powrót stały się długie, z małym warkoczykiem z boku oraz czerwoną wstążką wplecioną w niego i czerwonym koralikiem na końcu. Jedyne co się zmieniło, to brak przepaski na prawym oku. Teraz i jedna i druga źrenica były rozszerzone i bezustannie wpatrywały się w oczy Xie Liana.

Wyglądał pięknie. Idealnie.

Dłoń mężczyzny w czerwieni podniosła się i zbliżyła do twarzy Xie Liana. Na środkowym palcu zobaczył tak dobrze znaną mu cienką czerwoną nić, zawiązaną na kokardkę. Spuścił wzrok na swoją dłoń i odkrył na niej dokładnie to samo.

- Gege. - Głos Hua Chenga sięgała uszu Xie Liana i jeszcze dalej, wwiercając się w jego umysł. Dłoń w końcu dotknęła skroni i jego rozpalonego policzka. - Gege - powtórzył. - Bardzo bym chciał, abyś mi coś wytłumaczył.

Ton wydawał się miły i przyjazny, ale Xie Lian dobrze go znał. Albo jeszcze inaczej, tak wściekłego Hua Chenga jeszcze nigdy nie widział. Dlatego nadal nie poruszył się z miejsca, czekając na przyjęcie kary, jaką wymyśli mu towarzysz.

Ku jego zdziwieniu Król Duchów opuścił dłoń i wyminął go, zatrzymując się przy wannie.

- Nie jest taka duża jak w Świątyni Qiandeng, ale wygląda na solidną - powiedział na głos i postukał w dno wanny. - Ludzie wymyślili całkiem ciekawe rzeczy i woda od razu może lecieć ciepła. Naprawdę wygodne rozwiązanie - mówił do siebie, ale policjant nie ważył się nawet oddychać.

Usłyszał dźwięk odkręcanego kranu i płynącej wody. Potem, nawet nie patrząc za siebie, poczuł, że Hua Cheng siada na rogu wanny i znów mu się przygląda.

- Gege. - Jego głos był czysty i mocny, a ton bardzo, bardzo spokojny. - Niedawno byłeś ranny - zawahał się - głównie z mojego powodu... więc czy miałbyś coś przeciwko kąpieli? - zapytał tak niewinnie, jakby naprawdę się o niego martwił.

- San Lang jest zbyt uprzejmy. Sam mogłem to zrobić...

- Nie - przerwał mu stanowczo. - Od tego masz San Langa, żeby cię wspierał i spełniał twoje życzenia, zanim nawet o nich pomyślisz.

- Nikt nie umie czytać w myślach... - rzekł i dopiero po chwili zorientował się, że nie było to do końca prawdą.

- Hmm - mruknął Hua Cheng. - Naprawdę myślę, że Gege poczuje się o wiele lepiej, kiedy wejdzie do wody i się odpręży, a w międzyczasie - jego głos znów odrobinę się zmienił - może Gege zechce uraczyć mnie jakąś opowieścią z przeszłości?

Zapieczętowane szczęście || HuaLian ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz