Pięćdziesiąt trzy

969 93 137
                                    

media: Epica - Dance of Fate


Kallen

Ceryni nie musiał nic mówić, jedno jego spojrzenie mówiło wiele.

– Co teraz? – zapytałem, wiedziałem, co odpowie. Będzie kazał mi zerwać z Marcusem.

Wiedziałem, że jest hybrydą człowieka i dżina, powiedział mi o tym; zaraz po tym jak przycisnąłem go odrobinę. Nie wiedziałem o nich zbyt wiele, ale Marcus wytłumaczył mi... Że nie wszystkie dżiny są takie, jego ojciec jest w porządku, bo gdyby taki nie był, to nie było go na świecie. Poinformował mnie również, że nie ma takiej mocy jak jego ojciec, więc nie muszę czuć się zagrożony. Wyznał mi również, że boi się Cery'ego, więc gdyby coś mi się stało, to wampir z miłą chęcią pokazał mu, gdzie jest jego miejsce.

– Na pewno nie pozwolę ci się z nim spotykać, wiem, że jesteś typem buntownika i zaraz znajdziesz sposób, by wciąż z nim być, ale ja nawet nie chcę słyszeć jego imienia, ani tym bardziej widzieć go w twoim towarzystwie – oświadcza chłodno.

– Marcus nie jest zły... – sam nie wiem, dlaczego bronię go.

– Ja też sądziłem, że nie jestem zły, a proszę... W ciągu dziesięciu lat zdążyłem stracić nad sobą kontrolę.

– Dwa razy! – przypominam mu. Ten pierwszy raz... Był takim przypadkiem, a drugi... Nie był z jego winy.

– O dwa za dużo – warknął. Wiedziałem, że teraz stąpam po kruchym lodzie. Kiedy Cery jest zły... Lepiej siedzieć cicho i nie odzywać się.

– Mam z nim zerwać, prawda? – dopytuję się. Wiem, że to tylko kwestia czasu, zanim padną te słowa.

– Jeśli chodzi o mnie... To tak, masz z nim zerwać. Ale czego ty chcesz? – spogląda na mnie.

Czego ja chcę?

Chcę, żeby Cery nie musiał się na mnie złościć. Ani dziś, ani nigdy więcej.

– Zerwę z nim – oświadczam. Spodziewałem się raczej ciepłego przyjęcia mojej decyzji. W końcu o to mu chodziło. Od samego początku.

Zamiast tego, Cery wzruszył ramionami:

– Jak sobie chcesz – wymamrotał.

*

Leżałem na swoim łóżku i czytałem książkę, ale szybko ją odłożyłem, kiedy zauważyłem, że drzwi do mojego pokoju się otwierają. A do środka wszedł Cery bez koszulki. Starałem się na niego nie gapić, ale to było silniejsze ode mnie.

Wampir usiadł na skraju łóżka, a ja usiadłem po turecku i spojrzałem wyczekująco na wampira, który zbliżył się do mnie.

    Polizał mnie po szyi i ugryzł mnie tam. Czasami Cery zachowywał się tak nieśmiało i sam musiałem zmuszać go do picia mojej krwi, mimo że jestem jego żywicielem, a czasami – tak jak teraz – w przepływie ogromnej pewności siebie brał to co należy do niego.

    Kiedy wypił odpowiednią ilość krwi, by zaspokoić swoje pragnienie, odsunął się ode mnie. Oblizał wargi z krwi i znów przybliżył się do mnie.

To był trochę dziwne, bo Cery nigdy nie pił więcej krwi niż tyle i potrzebował, a czasami nawet pił jej mniej. Rozumiałem go, jestem jego żywicielem i jego obowiązkiem jest dbanie o mnie. Oczywiście to tak nie działa w naszym przypadku, bo Cery jest moim prawnym opiekunem, więc musi o mnie dbać.

Jednak wampir miał nieco inne plany. Nie ugryzł mnie, a pocałował.

To było zbyt nierealne, żeby było prawdą. Wampir całował mnie zachłannie, a ja czułem smak swojej krwi. Po chwili takich pieszczot popchnął mnie, a on usiadł mi na biodrach.

– C-C-Cery – chciałem odepchnąć wampira, ale ten uciszył mnie kolejnym pocałunkiem i zaczął sunąć dłonią po moim ciele, a kiedy dotarł do linii spodni... Po prostu wsadził tam rękę i zaczął mi robić dobrze. Wygiąłem się w łuk. Nie miałem siły, by z nim walczyć.

– Cery – jęknąłem i doszedłem na jego rękę.

Wtedy też otworzyłem oczy i zrozumiałem, że to był tylko sen. Najgorsze było, że nie doszedłem tylko w śnie, ale również tutaj...

Schowałem twarz w dłoniach... Ja... Niby jak mam spojrzeć Cery'emu w oczy? Myślałem, że związek z Marcusem to jakoś naprawi... Ale jest tylko gorzej...

*

Czekałem na Marcusa, ponieważ chciałem z nim zerwać. Cery kazał mi się umówić z nim w jakimś miejscu pełnym ludzi, ale uznałem, że również dobrze mogę zrobić to tutaj... Będę mieć wampira pod ręką... Zdecydowanie czuję się bezpieczny, wiedząc, że będzie w swojej sypialni.

Cóż, spodziewałem się, że wampir raczej będzie gdzieś w pobliżu, ale chyba chodziło mu, by dać mi trochę przestrzeni.

    Cały czas w głowie układałem sobie swoją przemowę, co mu powiem. Wiem, że zwykłe zrywam z tobą, załatwiłoby sprawę, ale... Tak nie wypadało. Nie sądzę, by Cery na moim miejscu zerwałby ze swoją dziewczyną takimi słowami. To nie w jego stylu.

Kiedy Marcus przyszedł, zaprosiłem go do środka i... Nie wiedziałem co zrobić.

– Ja... Musimy zerwać – mówię. To wcale nie brzmiało tak, jak chciałem. Miałem zacząć od argumentów, dla których ten związek jest bez sensu, by później podsumować tym, że musimy zerwać.

– Czemu? – spogląda na mnie, a na jego ciele pojawiają się tatuaże, które można zobaczyć, tylko wtedy, kiedy używa swojej mocy.

Przestraszyłem się.

– CERYNI! – krzyknąłem, a wampir – niczym rycerz w lśniącej zbroi, a raczej bluzie w kiciusie – przyszedł mi na pomoc. Mam wrażenie, że ten tylko na to czekał.

Blondyn odepchnął Marcusa i spojrzał na niego.

– O czymkolwiek pomyślałeś, by zrobić Kallenowi, wiedz, że jestem gotowy złamać ci kark. Jeśli w przyszłości coś mu się stanie, złamię ci kark – groźba Cery'ego brzmiała tak, jakby naprawdę byłby ją w stanie spełnić. Oczywiście, że nie wierzyłem, że byłby do tego zdolny. W końcu to Cery, a on jest dobry. Nie skrzywdziłby kogoś, nawet pod wpływem silnych emocji.

Po prostu... Wiedział, że Marcus może mi zaszkodzić, jak nie teraz, to w przyszłości. Jego groźba miała mi tylko zapewnić bezpieczeństwo, a biorąc pod uwagę to, że mój były się go boi... Na pewno nie spróbuje niczego zrobić.

– A teraz wynoś się z mojego mieszkania! – krzyczy, a chłopak powoli się wycofuje.

Myślę, że gdyby nie obecność Cery'ego... Ja chyba nie dałbym rady.

– Dziękuję, Ceryni – mówię i opuszczam głowę, mężczyzna obejmuje mnie i zaczyna miziać po główce. Momentalnie pojawiły się uszy i ogon, co tylko wzmocniło częstotliwość mizianka.

– Nie ma za co, ale następnym razem znajdź sobie, kogoś, kto... Nie będzie jakimś podejrzanym typkiem.

– Yhym – mruknąłem, jednak do ust cisnęło mi się coś innego – nie znajdę nikogo lepszego od niego.

Wiem, że to pewnie nastoletnie zauroczenie i pewnego dnia mi przejdzie. Po prostu... Nie powinienem się zbytnio przejmować tym, co się ze mną dzieje i co robi ze mną wampir. To przejdzie.

– A teraz idź, wyrzuć się na śmietnik – oznajmia.

– No Cery! – krzyczę za nim, kiedy przestaje mnie miziać, chciałem złapać go i kazać znów mnie miziać, ale wampir znał mnie i ulotnił się poza zasięg mojej ręki.

– Idź truchtać wokół śmietnika – każe mi – Nie musisz przypadkiem dokarmić swojej kociej rodzinki?

– O cholercia!

Cause this is pure loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz