media: d'Artagnan - Wallenstein
– Więc co chcesz zjeść? – pytam Kallena, który siada na kuchennej szafce.
– Nie wiem – odpowiada, a ja trochę nie dowierzam, że Kallen nie poprosił o gofry, bo gdyby mógł, jadałby je na okrągło – na śniadanie, obiad i kolację. To takie kallenowe.
– Nie wiesz? – pytam, a nastolatek kiwa głową.
– Popsułeś się łajzo – oświadczam.
I tak zamierzam przyrządzić mu gofry. Chociaż nie zasłużył na nie. Po tym co odstawił? Powinienem dodać do listy szlabanów zakaz jedzenia gofrów.
Ej, to jest myśl – wtedy Kallen może byłby grzeczny.
– Gofry? – zapytał niby od niechcenia, ale widziałem ten specyficzny błysk w jego, złotych, oczkach. Gdyby mógł, odstawiłby mi jakieś taniec radości.
– Tak, a co... Nie zamierzasz jeść gofrów? – pytam.
– Zgłupiałeś? To przecież gofry! – wykrzyknął uszczęśliwiony, a na głowie pojawiły mu się uszka, po chwili nawet zaczął machać ogonem.
– Właśnie... Ty umiesz mruczeć, będąc w ludzkiej postaci?
Próbuję sobie przypomnieć, czy Kallen kiedykolwiek mruczał, będąc mizianym.
– Chcesz się przekonać? – zapytał ze złośliwym uśmieszkiem.
– Podziękuję – odparłem.
Wizyta u lekarza nie sprawiła, że wiem cokolwiek więcej. Wiem, tyle samo, ile zdołałem sam się domyślić.
A kiedy zapytałem – oczywiście hipotetycznie – czy istnieje jakaś szansa, że mógłbym zostać oznaczony, to lekarz stwierdził, że to niemożliwe.
Skoro to niemożliwe, to dlaczego, na moim karku widnieje ślad, który alfa zostawia swojej omedze?
Jednak nie miałem odwagi zapytać, dlaczego tak się stało. Jeszcze okazałoby się, że jestem jakimś totalnym dziwadłem. Sam lekarz był zaskoczony tym, że w ogóle reaguję na ruję omeg... Czułem się jak największy zwyrodnialec, a przecież nic nie zrobiłem... Jeszcze.
Mam nadzieję, że ten lekarz nic nie będzie podejrzewać, bo odrobinę nagiąłem rzeczywistość. Nie powiedziałem, że to stało się podczas drugiej rui Kallena. Po prostu... Przeraziłem się myśli, że lekarz mógłby chcieć nam zaszkodzić, nawet jeśli to jest dobry znajomy Barry'ego. Ale nie chciałem iść do żadnego innego, bo... Jakoś ten zyskał moje zaufanie, inaczej nie pozwoliłbym, by ktoś, komu źle z oczu patrzy leczył Kallena. Mimo wszystko dobro tej łajzy jest dla mnie najważniejsze.
*
Westchnąłem głośno, widząc, że koci Kallen śpi obok mnie. No tak, w końcu znalazł sposób, żeby spać ze mną mimo mych protestów. Po prostu zmienia się w kota i sobie tutaj przyłazi. Cóż, chyba muszę się bardziej doprecyzować czego oczekuję od kotołaka. Najlepiej dam mu całkowity zakaz wstępu do mojego pokoju.
Wiem jak łajza sobie radzi z obecnym zakazem spania w moim łóżku. Po prostu przychodzi i zmienia się w kota.
Śmietnikowa znajda po prostu jest mistrzem w odnajdywaniu luk w moich zakazach, szczególnie takich błahych. Zabronię mu się przemieniania w kota w mojej sypialni? Zmieni się w niego przed moją sypialnią.
– Niedobra łajza – mówię i wyrzucam kotołaka z łóżka. Ten przeciąga się i spogląda na mnie z mordem w oczach.
– Idź się przebiegnij, wokół śmietnika – proszę go. Trochę ruchu mu przed szkołą nie zaszkodzi.
Kallen w odpowiedzi tylko syknął na mnie.
– A na chemię umiesz? – pytam, a koci Kallen na powrót stał się ludzkim Kallenem.
– Umiem – oznajmił, a ciszej dodał:
– Chyba.
– Dasz radę – mówię, wiem, że da sobie radę. Może nie uzyska najlepszego wyniku w klasie, ani tym bardziej nie będzie to w miarę napisana praca, bo pewnie fartem uzyska odpowiednią liczbę punktów, ale zawsze coś. Nie oczekuję, że nagle zacznie zbierać same najlepsze oceny. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć tego jak niektórzy rodzice każą swoim dzieciom nagle poprawić się z przedmiotu, który im nie idzie. Kallen to totalna sierota jeśli chodzi o chemię i nawet nie zamierzam oczekiwać, że podniesie swoje oceny z miernych do najlepszych. Chcę, by bezproblemowo zdał. To wszystko.
– Przynajmniej ty we mnie wierzysz – mówi i znów przeciąga się.
– No już nie bądź takim pesymistą, dasz sobie radę, powtarzaliśmy ten materiał razem.
– Niby tak, ale...
– Ale? Posłuchaj, nawet jeśli nie zaliczysz tego testu, to będzie dobrze. No, chyba że przyniesiesz mi pustą kartkę, to wtedy spakuję cię w karton i wyrzucę na śmietnik.
– To było zabawne dawno temu.
– A pyszczek i tak ci się cieszy, więc możesz zamilknąć... A najlepiej może zacznij się ogarniać, jeśli nie chcesz spóźnić się do szkoły – przypominam mu. Kallen trochę pofuczał i obrażony wyszedł z pokoju. Dam mu gofry to zaraz zapomni, o co się obraził.
*
– Pomagasz? – zapytałem zaskoczony widząc jak Kallen pomaga przy obsłudze klientów. Woah, tego się nie spodziewałem, że kotołak sam z siebie coś zrobi. Musiałem na chwilkę wyjść, więc nie wiem, co działo się podczas mojej nieobecności, ale widać, że Kallen znalazł sobie zajęcie.
– Właściwie to... – zaczął, ale machnąłem ręką – Możesz sobie odpocząć, zajmę się resztą – powiedziałem, a Kallen tylko pokiwał głową.
– A mogę iść do domu? – zatrzymuje się w pół kroku i spogląda na mnie.
– Po co? – pytam i łapię kotołaka za rękę. Nigdy nie przeszkadzało mu to, że tutaj przychodził. Właściwie to... Lubi tutaj przychodzić i na pewno nigdy nie wychodził wcześniej.
Zaprowadziłem go na zaplecze i spojrzałem mu prosto w oczy.
– Czemu chcesz iść do domu? – pytam, a Kallen wbija wzrok w podłogę.
– Źle się czuję – kłamie.
– Nie kłam, Kallen – łapię podbródek chłopca i zmuszam go do spojrzenia mi prosto w oczy. Czyli coś musiał się stać, kiedy mnie nie było.
– Tamten wampir – miał na myśli Ash'a – był dla mnie strasznie niemiły i zmusił mnie do pracy, chociaż tego nie chciałem. Powiedział mi, że jeśli nie pomogę mu to, wyssie ze mnie całą krew! – chłopiec przytulił się do mnie.
– Porozmawiam sobie z nim – obiecuję mu i obejmuje go delikatnie. Brzmiało to może trochę naciągane, że Kallen przestraszył się wampira, ale znam Ash'a i wiem, że wampir jest naprawdę przerażający, ale też bez powodu nie groziłby mu.
Naprawdę brakuje tutaj Jo, ona potrafiła ujarzmić wszystkich, ale chwilowo cała odpowiedzialność spoczywa na moich barkach.
– Nie musisz się go bać – oznajmiam i przeczesuje jego białe włosy.
CZYTASZ
Cause this is pure love
NouvellesCery to wampir i kiedy wraca z pracy, znajduje dziecko, które postanawia zabrać na najbliższy posterunek policji. Tam - dziwnym splotem wydarzeń - mały Kallen, na czas, odnalezienie krewnych chłopca zamieszkuje z wampirem. Niestety po dziecko nikt...