37| Uroki macierzyństwa cz.I

1.2K 49 43
                                    

— Masz nosidełko? — zapytała podenerwowana Marinette.

Dziś był dzień w którym miała opuścić szpital razem z jej małą istotką. Emma odkąd przyszła na świat skradła serca pielęgniarek, lekarzy, wujków, cioć i rodziców. Rodząc się zaczęła krzyczeć co było normalne dla niemowląt. Pulchna, okrąglutka, różowa buźka. Zielone szafirowe duże oczy i kręcone blond włoski. Krótko mówiąc cały tata ale jak to mówią dziecko się jeszcze wiele razy zmieni. Emma Agreste. Czyż nie pięknie?

— Tak — chłopak podał jej przedmiot.

Emma leżała spoglądając na swoich rodziców z uśmiechem. Jej zielone oczka świeciły się na widok zabierającej ją Marinette. W dniu porodu miała 2.9 kg. Może nie dużo ale przecież była wcześniakiem o ponad miesiąc.

— Do widzenia — zwrócili się oboje w stronę pielęgniarek.

Z Loraine widzieli się kilka minut temu więc udało im się pożegnać zwłaszcza, że wołano ją na salę. Marinette w szpitalu była ponad dwa tygodnie, ponieważ lekarza bali się o zdrowie dziecka, które urodziło się za wcześnie. "Dobrze, że nie za późno" – podsumowała Loraine. Codziennie była odwiedzana przez Alye i Nina. A Adrien gdy tylko mógł pojawiał się w szpitalu, czyli często bywał na co uwagę zwracała mu niezadowolona Luna, która nie miała pojęcia gdzie on się podziewa. Odwiedzali ją także codziennie jej rodzice. Oboje byli dumni ze swojej jedynej córeczki, która spowiła na świat ich malutką wnuczkę.

Marinette zatrzasnęła drzwi do Hyundai'a siadając z tyłu. Adrien siedział w przodzie prowadząc samochód. Co chwilę patrzył do tyłu na swoją małą dziewczynkę i jego cudowną Marinette. Obie uśmiechnięte spoglądały w dwie różne strony. Granatowowłosa przez szybę auta patrzyła na mijający przed nimi krajobraz. Mała patrzyła natomiast przed siebie a że meksikoza była na środku to patrzyła na Adriena, który był szczęśliwy jak nigdy. Był tatą! Miał małą córeczkę i Marinette! Jego marzenia zaczęły się spełniać.

★★★

— Za pół godziny ma przyjść Alya z Nino — krzyknęła Marinette.

Adrien stał przy kuchence robiąc coś szybkiego na obiad. A że rodzice dziewczyny byli u nich rano to mięli świeży chleb dlatego chłopak zdecydował się zrobić zupę krem a do tego grzanki. Mała Emma siedziała w foteliku ruszając głową w różną stronę by nie butelki, którą Marinette próbowała jej przyłożyć do buźki. Dziewczynka była już w domu dwa dni. Była grzeczna jak na niemowlę. Pierwszy raz sprawiała swojej mamie jakikolwiek problem. Najwidocznie mleko przyżądzone przez rodzicielkę nie należało do jej wymarzonego posiłku.

— Jesteś świetną mamą — rzekł blondyn mieszając zupą.

Tylko skąd on umiał gotować? Czyżby brał lekcje u Toma Dupain? O tym już fiołkowooka nie pomyślała. Skąd Adrien Agreste miałby umieć gotować? Przecież z zawodu był modelem, pracował jako szef firmy a najbliższe cztery lata spędził za granicą... Ideał...

— Jestem nią dopiero kilkanaście dni.. — zaczęła, ale ktoś jej przeszkodził skończyć.

Poczuła na swoich ustach delikatny palec. Podniosła wzrok. Jej oczom ukazały się szmaragdowe oczy chłopaka. Chciała znów poczuć dotyk jego idealnych ust. Poczuć bliski zapach jego wody kolońskiej, bliski kontakt z blondynem. Lecz konsekwencje ich bliskości siedziały właśnie tuż obok nich i patrzyły na nich dużymi oczyma Adriena. Cóż za istne podobieństwo!
Dziewczyna odsunęła się.

— Co się stało? — spytał zasmucony.

— Nic, tylko po prostu... Nie możemy wiesz no... Przy małej.

Always Together | MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz