Podałaś mi rękę,
gdy wszyscy inni odeszli.
Wyprowadziłaś mnie z mroku -
z miejsca, w którym nie ma nadziei.Chciałem tylko spróbować,
zobaczyć jak to jest.
Mówili, że będzie dobrze,
że nic złego nie stanie się.
Uwierzyłem im,
wielu z nich to robiło.
Nikt się nie zmieniał,
każdy żył, jakby tego nie było.
Pierwszy raz był spokojny,
nie potrzebowałem wiele.
Czułem się jak nigdy,
to nie do opisania szczęście.
Przyszły kolejne dni,
a wraz z nimi imprezy.
To wszystko dla zabawy,
myślałem, że będę bezpieczny.
Kolejny raz był inny,
chciałem trochę więcej.
Później poszło już szybko,
tylko w tym widziałem szczęście.
Świat tracił swój blask,
gdy nie było narkotyków.
Nie mogłem jeść, pić czy spać,
gdy nie było narkotyków.
Najpierw szkoła potem dom,
niszczyłem wszystko powoli.
Wiedziałem, że mnie już nie ma,
lecz nie chciałem pomocy.
Szarość,
tylko ona została.
Uśmiech,
gdy kreska posypana.
W końcu odszedłem,
nie chciałem ranić bliskich.
Nie chciałem by patrzyli,
jak to ścierwo mnie niszczy.
Dla mnie zgasło już światło,
błądzę gdzieś w mroku.
Wtedy pojawiasz się ty,
mówisz, że świat mój zmienisz.
Nie rozumiem tego,
przecież nawet mnie nie znasz.
Wiesz, że mogę cię skrzywdzić,
a jednak pocieszasz.
Opowiadasz swoją historię,
aż do tego dnia.
Szesnaście wiosen,
tyle co ja.
Zagubione dzieciaki,
z dwóch różnych światów.
Ty z dobrego domu,
ja bez żadnego dachu.
Nigdy nie spróbowałaś,
nawet papierosa czy piwa.
Wiesz, że to jest zła droga,
bliską ci osobę zabiła.
Przychodzisz każdego dnia,
do miejsca w którym upadam.
Przytulasz gdy płaczę,
bez słowa pomagasz.
Chcesz bym poszedł z tobą,
do twojego domu.
Rodzice często wyjeżdżają,
więc nie będzie kłopotów.
Tam się wszystko zmienia,
powoli, ale na dobre.
Zaczynam to odstawiać,
zaczynam dostrzegać słońce.
Wierzysz we mnie,
gdy inni dawno zwątpili.
Kilka miesięcy walki,
i demony odpuściły.
Wróciły uczucia,
wrócił świat piękny jak wcześniej.
Jednak serca już nie mam,
należy do ciebie.
Widzisz to tak samo,
twoje należy do mnie.
Oddajemy się miłości,
miłości, która nigdy się nie kończy.Pokazałaś mi drogę,
drogę do nieba.
Dziś idziemy nią razem,
i omijamy każdą przepaść.