18. "Jesteście przeciwnikami, których najbardziej się obawiam..."

289 16 7
                                    

- Stać - mruknął ponuro strażnik bramy. - Kim jesteście i czego tu szukacie? 

Trójka wędrowców zwróciła swoje zmęczone spojrzenia w jego kierunku. Najwyższy z nich zrobił krok w kierunku shinobi, powolnym ruchem wyciągając swoją legitymację ninja. Kobieta za nim zachwiała się, jednak kolejny członek ich drużyny zdołał ją złapać zanim upadła.

- Kakashi Hatake.. i niekompletna... drużyna siódma z... Konohagakure - jego urywający się głos zaskoczył mieszkańca wioski. - Chcielibyśmy się... spotkać z.. naszym ostatnim...

- Rozumiem - przerwał mu mężczyzna. - Proszę poczekać. Powiadomię Centralę, że przyjaciele Najwyższego Słońca przybyli. - Ninja Akuma no Mura zamknął oczy i przyłożył palec do skroni. Po mniej więcej minucie zwrócił się do przybyszów: - Mój kolega zaprowadzi was do hotelu. Wasze spotkanie z królem odbędzie się za trzy dni, abyście mogli doprowadzić się do porządku.

Jednak wbrew założeniom shinobi z Wioski Demonów, drużyna siódma nie potrafiła należycie wypocząć. Może i wyglądali lepiej, ale płytki i urywany sen z pewnością nie wpływał dobrze na psychikę. Trzy dni... siedemdziesiąt dwie godziny. Te cztery tysiące trzysta dwadzieścia minut było najdłuższymi minutami w całym ich życiu. Lokum, w którym spędzili ten czas, z pewnością zaliczał się do luksusowych i na pewno byliby nim zachwyceni w każdych innych okolicznościach... ale nie teraz.

Zmartwienie.

Co dzieje się z Naruto?

Niepewność.

Czy w ogóle go spotkamy?

Nieufność.

Co jeśli właśnie ucieka?

Strach.

Dlaczego nas opuściłeś?

Oczywiście, że próbowali się wydostać z tego miejsca. Jednak ninja Akumy pilnowali ich przez cały czas. Nie dało się wykryć ich czakry. Nie można ich było zobaczyć. Nie byli w stanie wskazać ich obecności, dopóki nie wyszli z mieszkania. Nie zdążyli przejść nawet kilku metrów, gdy przed nimi pojawił się oddział, nakazujący wrócić do środka. Świadomość, iż jest się obserwowanym przez niewidzialnych ludzi, czasami potrafiła być przytłaczająca. A w tym przypadku na pewno tak było.

- Zaprowadzę was do Naruto - oznajmił znajomy głos, powodując nerwowe wzdrygnięcie u dwójki uczniów. Sakura szybkim ruchem podniosła się z sofy, podchodząc do czerwonowłosego shinobi, jednak Użytkownik Sharingana zawahał się. - Coś nie tak, Uchiha?

Czarnowłosy chłopak zebrał całą swoją odwagę.

- Dzięki, Szkarłatny Mścicielu - wymruczał, chowając zakłopotaną twarz za przydługawą grzywką.

Powiedzieć, iż Yami był zaskoczony, to mało.

- Powinieneś obudzić swojego mistrza - powiedział po dłuższej chwili.

Dziesięciolatek zerknął na szarowłosego mężczyznę zdezorientowany. Ciało ich opiekuna pozostawało w siedzącej pozycji, jednak jasnym było, że zasnął już sporo czasu temu.

- Zostawmy go - szepnęła Sakura. - Nie spał od ponad tygodnia.

Uchiha skinął głową, podchodząc do mordercy jego rodziców. Nie czuł jednak nienawiści. Wdzięczność za uratowanie Itachi'ego była znacznie większa i przyćmiewała to uczucie. Najwyższy Księżyc złapał ich za ramiona i przeniósł przed bramy zamkowego ogrodu. Nie mógł teleportować ninja z Wioski Liścia do sali tronowej, ponieważ nie byli członkami rodziny królewskiej.

Podróżujący w Mroku || Naruto FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz