- Już skończyłeś?
- Ta. Z pewnością wykorzystam te informacje, Rasa. Będę wracał do Akumy.
Dorosły shinobi skinął głową, wchodząc do pomieszczenia, które przed chwilą opuścił dziesięciolatek.
- Nie musiałeś ich zabijać - mruknął, patrząc na dwa trupy, zwisające na metalowych łańcuchach, które przyczepiono do sufitu. - Pozbądźcie się tego - rozkazał strażnikom, przenosząc się do swojego gabinetu.
Yami również skorzystał z ulubionej techniki ANBU, aby znaleźć się na obrzeżach Suny. Spokojnie zeskoczył z muru, rozpoczynając spokojny, lecz szybki spacer po wieczornej pustyni. Oddalił się może o kilkadziesiąt kilometrów, kiedy usłyszał odgłosy wybuchów. Zapewne zignorowałby je, gdyby nie fakt, że wyczuł czakry Ogoniastych Bestii. Westchnął, zbliżając się do krateru i poobijanych Jinchuuriki.
- Co wy wyprawiacie? - spytał cicho, na co gwałtownie odwrócili głowy w jego stronę.
- Uh... Nie strasz mnie tak, Yami - mruknął blondyn, z powrotem kładąc się na piasku.
- Przepraszam, mistrzu. Więc?
- W poprzednim życiu Naruto stworzył wiele technik... niestety tylko na papierze - oznajmił Gaara. - Aktualnie próbujemy je wykonać.
- Pierwsze dwie były wspaniałe - dopowiedział Namikaze. - Nad trzecią straciliśmy kontrolę.
- Cóż... pokażesz mi je za miesiąc, mistrzu - odparł Hirasaka, zbierając się do odejścia.
- Ach... co do tego... - zaczął blondyn, podnosząc się do siadu. - Istnieje pięćdziesiąt procent szansy na to, że Haruno, ta kunoichi z mojej drużyny, nie przejdzie egzaminu.
Czerwonowłosy dziesięciolatek nie odpowiedział, jedynie patrząc na swojego mistrza. W końcu westchnął, mrucząc pod nosem o nietrzymaniu się planu i zbytnim sentymencie, a następnie odszedł we własną stronę. Na skraju krateru pożegnał się z dwójką Jinchuuriki machnięciem ręki, by zniknąć w fioletowym wirze.
***
Kraj Wiatru był gorącym miejscem, do którego z pewnością nie można się szybko przyzwyczaić. Shinobi z Konohagakure nie zwracali jednak uwagi na temperaturę, ciężko trenując do egzaminów na chuunina. Dzięki propozycji Gaary, każdego ranka robili sparingi z jego drużyną, jednak żaden z geninów nie chciał dzielić się swoimi asami, więc były nieco... trudne. Czas mijał jak szalony i nikt nie pomyślał, aby zacząć go kontrolować. Na szczęście mieli swojego sensei'a, który w końcu sobie przypomniał o dacie egzaminu.
- Em, dzieciarnia - zaczął pewnego ranka podczas śniadania. - Chyba się odrobinę spóźnimy na egzamin. Rozpoczynają go za dwa dni - powiedział niepewnie, obserwując swych podopiecznych, którzy z kolei patrzyli na niego. Po kilku sekundach chyba to do nich dotarło, bo zerwali się z krzeseł i rozpoczęli chaos.
- Widzieliście gdzieś zwój z zielonym sznurkiem?! - zawołał Naruto z pokoju chłopaków. - Miałem tam antidota!
- Nie mogę znaleźć szczotki do włosów! - następnie wrzasnęła z łazienki Sakura.
- Gdzie jest moja kabura na kunai'e?! - to Sasuke krzyknął za sofy.
Kakashi uśmiechnął się pod maską i sięgnął do tylnej kieszeni po swoją ulubioną lekturę. Nagle zamarł.
- KTO UKRADŁ MOJĄ KSIĄŻKĘ?! - wydarł się, gwałtownie wstając. Uczniowie wychylili głowy ze swoich kryjówek.
- Jaką książkę? - spytali jednocześnie.
- Przywiozłem dużo książek - dopowiedział Naruto.
- Ostatnio włożyłam jakąś książkę do szafki. Jaki miała tytuł? - powiedziała różowowłosa kunoichi.
- Nie widziałem żadnej - mruknął Sasuke, wracając do swojego zajęcia, czyli przekopywania przez stertę ubrań i toreb.
Hatake westchnął i dołączył do rozwijającego się chaosu.
***
CZYTASZ
Podróżujący w Mroku || Naruto FF
FanfictionOstrzeżenie: - opowiadanie zawiera spojlery z Naruto; - NIE JEST to gatunek YAOI. "Kto skrywa się pod tą maską, Yami? Kim dla ciebie jest Naruto? I czym jest ten pomarańczowy lis, który nie odstępuje Uzumakiego na krok?" - takie pytania zadaje sobie...