Z gabinetu Raikage roztaczał się widok na całą Wioskę Ukrytą w Chmurach. Budynek Administracyjny mieścił się najwyżej ze wszystkich budowli i pomostów, a zbudowany został w większości ze szkła. Kiedy drużyna siódma spoglądała na mieszkańców przez szybę, Naruto rozmawiał z Jinchuuriki, którzy postanowili przyjść za nimi.
- Jesteś pewny, że nas nie potrzebujesz? - zapytała Yugito Nii, kunoichi będąca sakryfikantką Matatabi, czyli Dwuogoniastego Płonącego Potwornego Kota.
- Po raz dwudziesty ósmy odpowiadam - westchnął blondyn. - Tym razem tego nie zrobimy. Przed "skokiem" dowiedziałem się czegoś interesującego, więc chcę to sprawdzić.
- Ale...
- Nasz braciszek ma plan, niepotrzebny mu klan - przerwał jej Killer Bee, Jinchuuriki Gyuukiego, znanego także jako Ośmioogoniasty Gigantyczny Wół. - Dajmy mu pracować i świat zawojować!
- Przestań rapować, Bee - zwróciła się do niego kobieta.
- Ale ja lubię jego rymy - mruknął Uzumaki, wiedząc, że zostanie zignorowany. Ponownie westchnął, opierając głowę na oparciu kanapy. Wpatrywał się znudzony w ścianę, udając, iż nie słyszy kłótni dwójki z Kumo. Wyczuł zbliżającą się czakrę, a także usłyszał otwierane drzwi, lecz nie chciało mu się podnosić. - Czemu nie masz tu żadnych roślin, A-san? - zapytał, przerywając rozmowę jego opiekuna z liderem wioski.
- Kim jesteś? - zapytał ciemnoskóry mężczyzna, patrząc na niego.
- To nasz mały braciszek...
- To Naruto - przerwała Killerowi Yugito. - Mówiliśmy ci o nim.
- Naruto? Jinchuuriki Dziewiątki? - zapytał, chcąc się upewnić. Dostał potwierdzający pomruk od blondyna, który jeszcze raz powtórzył swoje pytanie. - Bo nie lubię roślin.
Namikaze prychnął, wstając ze swojego miejsca. Wyciągnął rękę przed siebie, a w chmurze dymu pojawił się gruby żółty zwój o metrze wysokości, przewiązany granatowym sznurkiem z doczepioną kartką. Rzucił go w stronę Raikage i odwrócił się do wyjścia.
- Wedle umowy, jaką zawarłeś z Hiruzenem, Konoha go nie otworzyła. Idę potrenować, mistrzu Kakashi. Znajdę was potem.
Wyszedł z pomieszczenia, mamrocząc pod nosem o głupcach, którzy nie dostrzegają potęgi kochanych roślinek. W pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza. Po chwili jednak dowódca Kumo się zaśmiał, nazywając dziesięciolatka interesującym stworzeniem.
- Raikage-sama - ponownie odezwała się Nii. - Czy Naru oraz jego przyjaciele mogą zostać tu na dłużej? Pewnie zaoferowałbyś im dwudniowy odpoczynek, ale ja chciałabym nadrobić stracony czas.
- Nie tylko ty kocie byłaś w tęsknocie - dopowiedział Bee, wymachując rękoma.
- Skoro wy o to prosicie, nie mam wyboru - oznajmił po chwili A. - Hatake, możecie zostać tutaj na tydzień.
***
- Dlaczego nazywacie Naruto swoim bratem? I skąd się znacie? - zapytała Sakura, podążając za dwójką Jinchuuriki z Kumo. Całą drużyną stwierdzili, że dołączą do blondyna w treningu, więc teraz kierowali się na prywatny poligon sakryfikantów.
- Braciszek nasz jest wspaniały, uratował mnie jak byłem mały! - wykrzyczał Bee, odwracając się do nich.
- Tak jak mówi - potwierdziła Yugito, wysyłając ostrzegawcze spojrzenie w kierunku mężczyzny. - Pospieszmy się - dodała, przechodząc do truchtu. Po kilkunastu minutach dotarli w osłonięte od wszystkiego miejsce, gdzie dostrzegli drzewa oraz kilka zbiorników wodnych. - Wszystko sztucznie stworzone - oznajmiła kobieta, podchodząc do medytującego chłopaka. - Mały sparing?
- Odmawiam - odparł monotonnym głosem Uzumaki, dziwiąc tym wszystkich dookoła. - Aktualnie jestem zajęty nauką, więc proszę mi nie przeszkadzać - otworzył jedno oko. - Nie ma mistrz nic przeciwko, prawda?
- Nie, Naruto. Widziałem twoją kontrolę podczas wspinania do wioski. Możesz się zająć swoimi technikami, lecz po treningu musisz mi je pokazać.
- Tak, tak... - mruknął syn Czwartego, z powrotem opuszczając powiekę. - Jeśli taki ma być warunek, niech będzie.
Dwójka geninów oraz Hatake odeszła w stronę drzew, zostawiając Jinchuuriki samych. Uchiha zirytowanym wzrokiem obserwował otoczenie, nie rozumiejąc dlaczego ich sensei pozwalał Namikaze na samowolkę. Weszli kilkanaście metrów w głąb zagajnika, gdzie Kakashi zaczął swoją lekcję.
- Nauczę was dzisiaj kontroli czakry. Będzie to ciężki trening, ale po jego ukończeniu będziecie potrafili wspinać się na pionowe ściany lub stać na wodzie. Przykładem tego było przybycie do Kumo.
- Ale mistrzu... - zaczęła Sakura. - Przecież my umiemy kontrolować czakrę.
- Nie. Robicie to źle. Może i użyjecie techniki, ale ilość energii, jaką stracicie, będzie większa, co szybciej wyczerpie wasze jej pokłady. Dlatego... wejdźcie na drzewa bez użycia rąk, przekierowując czakrę na podeszwy stóp. To podobno najtrudniejszy do kontroli obszar ciała. Zaznaczajcie kunai'ami wasze postępy.
Uchiha ruszył do pobliskiego pnia, skupiając się na zadaniu i ignorując rozmawiającą z Kakashi'm różowowłosą. Wszedł kilka kroków, po czym kora pod jego butem się zniszczyła. Szybko zaznaczył kreskę na pniu i robiąc salto, wylądował na ziemi. Zerknął w stronę Sakury, która siedząc pod innym drzewem, czytała jakąś książkę. Uznał, że po prostu zrezygnowała i spróbował raz jeszcze. I ponownie. I znowu. I tak w kółko. Ignorując zmęczenie, porę dnia, czasami także głód. Dopóki nie dotarł na szczyt, gdzie ujrzał powolny wschód słońca.
- Długo ci to zajęło - usłyszał z gałęzi niżej. Spojrzał tam, dostrzegając uśmiechającego się z nostalgią blondyna. Na jego kolanach spał mały lis. - Prawie trzy dni z krótkimi przerwami na posiłek - Uzumaki pokręcił głową.
- W takim razie ile tobie zajęło nauczenie się tego? - odparował, łapiąc się mocniej drzewa.
- Tyle samo - dotarł do niego radosny śmiech. - Ale miałem dobrą motywację.
- Motywację?
- Ta. Najlepszego rywala, o którym każdy mógłby tylko pomarzyć - Naruto zamilkł, patrząc na zmieniające kolor niebo. - Twoim celem jest zemsta za zabicie klanu, prawda? - spytał tak cicho, że Uchiha ledwie dosłyszał.
- Hn - mruknął.
- Obiecaj mi coś - powiedział poważnie Jinchuuriki.
- Hm?
- Nigdy nie stawaj przeciwko Wiosce Ukrytej w Liściach.
***
Drużyna z Konohy swój ostatni wieczór w Kumo spędzała na odbywającym się z okazji urodzin Yugito festiwalu. Różnokolorowe światła błyszczały na tle nocnego nieba, a radośni mieszkańcy spacerowali po uliczkach wioski, bawiąc się na przygotowanych przez shinobi atrakcjach. Ostatnie dni każdy z nich spędził na treningu, więc propozycję odpoczynku od Kakashi'ego wszyscy przyjęli z ulgą.
Sakura właśnie uczestniczyła w kingyo sukui - łapaniu złotych rybek za pomocą papierowego czerpaka - gdy usłyszeli krzyk cywila. Odwrócili się, dostrzegając w tłumie zakapturzonych napastników, których ninja Chmury próbowali powstrzymać od zabijania mieszkańców. Jeden z nich spostrzegł grupkę z Liścia i za cel wybrał błądzącego gdzieś myślami blondyna. Nikt z obecnych nie zdążył zareagować na szybkość wroga i ostrze wbiło się w bark Uzumaki'ego.
***
CZYTASZ
Podróżujący w Mroku || Naruto FF
ФанфікиOstrzeżenie: - opowiadanie zawiera spojlery z Naruto; - NIE JEST to gatunek YAOI. "Kto skrywa się pod tą maską, Yami? Kim dla ciebie jest Naruto? I czym jest ten pomarańczowy lis, który nie odstępuje Uzumakiego na krok?" - takie pytania zadaje sobie...