To był pochmurny dzień. Ciemne chmury wiszące nad Wioską Demonów groziły deszczem. Żaden z mieszkańców zdawał się tym jednak nie przejmować. Osada tętniła życiem. Sprzedawcy nawołujący do potencjalnych klientów. Rodziny robiące zakupy. Ninja biegający po dachach, aby udać się na misje. Dzieci biegające po ulicach.
Dwójka młodych shinobi podążała za członkiem ich drużyny. Warkocz równomiernie uderzał o jego plecy, gdy szybkim krokiem szedł w sobie tylko znanym kierunku. Naruto spojrzał na siebie, aby zerknąć na zdezorientowane twarze towarzyszy. Westchnął cicho i skręcił w następną uliczkę. Bez wahania otworzył furtkę do ogrodu a później także i drzwi do rezydencji. Skierował się w dół schodów do ukrytej piwnicy. Tam zaczekał chwilę na resztę drużyny siódmej.
- Od stuleci klan Hirasaka był posłuszny klanowi Namikaze - powiedział, wchodząc do pomieszczenia. - Byli cieniem i podporą. Bez wahania bądź słowa sprzeciwu wykonywali każdy rozkaz.
Słowa "ukryta piwnica" zazwyczaj kojarzyły się z zaniedbanym, wilgotnym pomieszczeniem. I kompletnie nie nadawałyby się do opisu tego pokoju. Ciepłe, dobrze oświetlone wnętrze wypełnione było wygodnymi fotelami oraz długimi stołami. Na bordowych ścianach wisiały obrazy ludzi z blond włosami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przedstawiały one wszystkich członków klanu Namikaze.
Uzumaki stanął przy stole, gestem zapraszając dwójkę geninów do środka.
- Ale taki stan rzeczy nigdy nie utrzymałby się zbyt długo - kontynuował swoją wypowiedź. - Dwadzieścia lat przed moimi narodzinami klan Hirasaka się zbuntował. - Wskazał na ściany pomieszczenia. - To ich główna baza, gdzie planowali zamach.
- Zamach? - szepnął Uchiha, patrząc z niewielkim przerażeniem na dokumenty, które leżały na stole.
Drzwi do kryjówki otworzyły się gwałtownie. Dwoje shinobi z Wioski Liścia odwrócili się bladzi.
- Nie przejmujcie się - mruknął Naruto, powstrzymując ziewnięcie. - To tylko wspomnienie. Nie są w stanie nas zobaczyć.
Dziecko, nazywane Najwyższym Słońcem Akumy, pstryknęło palcami. Sceneria wokół nich zmieniła się. Tym razem stali na balkonie w Królewskim Pałacu. Rozciągał się stamtąd niesamowity widok na Wioskę.
- Minato! - kobiecy krzyk odwrócił ich uwagę od panoramy. Odwrócili się, aby zobaczyć dwoje blondwłosych ludzi. Kobieta, ubrana w długie niebieskie szaty, trzymała młodego mężczyznę za ramię. - Musisz uciekać!
- Nie! - odkrzyknął, wyrywając się matce. - Jako przyszły król mam obowiązek chronić moich poddanych.
- To mój ojciec oraz Czwarty Hokage, Minato Namikaze - wtrącił dziesięciolatek, aby wytłumaczyć sytuację. - A to jego matka, jedyna Słoneczna Królowa w historii.
- Słoneczna...? - zaczęła Sakura, jednak przerwał jej wrzask władczyni.
- Twoim obowiązkiem jest uciec i zapewnić przetrwanie rodu! Jesteś za słaby, aby stawić czoła klanowi Hirasaka.
Przodkowie Naruto mierzyli się w ciszy wzrokiem.
- Kraj Cienia od zawsze miał dwóch królów - wykorzystał tę sytuację dziesięciolatek. - Jednego Namikaze i jednego Hirasakę. Aktualnie widzicie scenę chwilę po tym jak rodzina królewska została poinformowana o zdradzie.
Jinchuuriki ponownie pstryknął palcami. I ponownie znaleźli się na ulicach wioski.
- Mój ojciec, wedle życzenia mojej babki, zbiegł do Wioski Liścia. Tam znalazł miłość, został Hokage, a następnie zginął, ratując wioskę przed Kyuubim. To sprawiło, że zostałem następnym Słonecznym Królem.
Aleje zapełniły się krzykami. Teraz jednak nie zachęcały one do kupna towaru, lecz do ucieczki. Trzej genini obserwowali mord. Jeden z nich z widocznym smutkiem oraz znudzeniem. Pozostali zaś ze strachem. Kunoichi zbladła, a nawet zzieleniała, widząc jak mężczyzna podobny do Yami'ego odcina głowę małemu dziecku. W połączeniu z pozostałymi obrazami, dostała odruchów wymiotnych. Chłopcy tego nie skomentowali. Czarnowłosy ponieważ sam miał ochotę puścić pawia, a blondyn ze względu na fakt, że był zagubiony we wspomnieniach.
Scena skończyła się i shinobi mogli w końcu odetchnąć z ulgą. Wrócili na polanę ze świecącymi kwiatami. Przez chwilę stali w ciszy, aż nagle Sasuke zmarszczył brwi.
- Jak się o tym dowiedziałeś?
Uzumaki nie odpowiedział, kręcąc głową. Powoli podniósł się, korzystając z pomocy Yami'ego.
- Teraz, gdy wiecie dlaczego odszedłem, moglibyście wrócić do siebie? - spytał cicho.
- A-ale..
- Przeszkadzacie mi w odzyskiwaniu sił - przerwał i spojrzał na swojego przyjaciela. - Po prostu odejdźcie, zanim zostaniecie w to wszystko ponownie wmieszani.
- Co masz na myśli przez ponownie?! - wrzasnął Uchiha, podchodząc wściekłym krokiem do króla. Zanim jednak zdążył złapać go za kołnierz jego munduru, poczuł na gardle ostrze.
- Sasuke Uchiha - warknął Hirasaka. - Mój mistrz wyraził się dostatecznie jasno. Macie dwadzieścia cztery godziny na opuszczenie naszego kraju. W przeciwnym razie osobiście was wytropię i zabiję.
Różowowłosa kunoichi z błaganiem patrzyła na ich byłego członka drużyny, który jedynie odwrócił wzrok. Był wdzięczny czerwonowłosemu za wygonienie ich. Sam na pewno by się złamał i pozwolił im zostać.
Yami uniósł dłoń. Najwyższe Słońce, rozpoznając technikę, szybko powiedział:
- Chcę się przejść.
Czerwonowłosy opuścił rękę i wspierając swojego mistrza, powoli ruszył w kierunku głównej ścieżki. Wstrząśnięci genini nie zatrzymali ich, wpatrując się w ziemię. Uchiha usłyszał pociągnięcie nosem. Zerknął na Sakurę. Ramiona dziewczyny trzęsły się lekko. Nie zrobił jednak nic, aby ją pocieszyć. Po prostu pozwolił jej wyładować swoje emocje.
***
KILKA DNI PÓŹNIEJ
Blondyn uniósł głowę, słysząc skrzeczenie ptaka nad sobą. Chłopak siedział na balkonie, rozkoszując się przerwą od podpisywania dokumentów. Ptaszysko gwałtownie wylądowało na stoliku. Naruto sięgnął po kawałek papieru przywiązany do nóżki. Sokół, nie czekając na odpowiedź bądź smakołyk, wzbił się w powietrze. Chłopak rozwinął wiadomość. Przesuwając wzrokiem po znakach na jego twarzy pojawił się grymas niedowierzania i złości.
- Yami, Nezumo.
Jego głos był pełen chłodu.
Dwójka shinobi uklęknęła przed nim, czekając na rozkazy.
- Nezumo, przejmij nasze obowiązki.
- Co?
- Yami, przyszykuj się do walki - blondyn zignorował wtrącenie kobiety i wstał ze swojego miejsca. Jego dłoń zacisnęła się mocno na świstku.
Naruto ruszył korytarzami pałacu do swojej komnaty. Przelotnie rozejrzał się dookoła, aż jego wzrok padł na lustro. Stało w nim zmęczone dziecko. Sięgnął ręką do swoich włosów. Wypuścił kartkę na ziemię, wyjął kunai'a i sprawnym ruchem obciął je na wysokości szyi. Poczuł niebywałą lekkość i cicho westchnął z ulgą. Podszedł do szafy. Wyjął stamtąd swój strój shinobi, którym zamierzał zastąpić jego obecny mundur. Co prawda był on wygodny, jednak Namikaze, nieprzyzwyczajony, bał się, że będzie krępować mu ruchy. Przebrał się i przypiął kabury z bronią, notatkami wybuchowymi a także zwojami, po czym, ostatni raz patrząc w lustro, wyszedł z pomieszczenia. Nie zauważył Yami'ego pojawiającego się w miejscu, w którym przed chwilą stał. Nie ujrzał, jak czerwonowłosy podnosi świstek papieru. Nie spostrzegł kalkulującego spojrzenia jakie Hirasaka rzucił na zamykające się drzwi.
"To ja wysłałem ci tę paczkę."
***
11 lipca 2022
CZYTASZ
Podróżujący w Mroku || Naruto FF
FanfictionOstrzeżenie: - opowiadanie zawiera spojlery z Naruto; - NIE JEST to gatunek YAOI. "Kto skrywa się pod tą maską, Yami? Kim dla ciebie jest Naruto? I czym jest ten pomarańczowy lis, który nie odstępuje Uzumakiego na krok?" - takie pytania zadaje sobie...