Wojna

92 3 0
                                    

-Panie.-skłoniłaś się przed królem Mrocznej Puszczy.

-Legolasie.-skinęłaś głową w stronę księcia.

-Wojska są gotowe do walki, będą bronić królestwa do ostatniej kropli krwi...-rzekłaś wpatrując się w króla, który chodził po sali intensywnie nad czymś myśląc.

-Alexo, czy zwiadowcy wytropili orków i wiedzą ile dokładnie ich jest?-zapytał siadając na jednym z krzeseł.

-Dokładnie cztery tysiące. Po swojej stronie mają jeszcze wargów, których jest niecały tysiąc. Wysłaliśmy posłańców do Rivendell i Lothlorien z prośbą o pomoc. Nie damy rady przeciwko tylu wrogom. Elfów jest tylko dwa tysiące...-rzekłaś spokojnie, jednak zostałaś uciszona przez króla.

-Nie zapominaj, że ja nigdy nie przegrywam i tę walkę również doprowadzę do końca!-uderzył ręką w stół tak mocno, aż przeszedł cię dreszcz.

-Legolasie bierzesz 1/4 wojska na wschód, zaskoczymy orków z obu stron. Alexo, ty natomiast weźmiesz kolejną część na zachód, a ja pozostałe na front. Teraz odejdźcie, weźcie wojska i ruszajcie, nie ma czasu do stracenia...-ruszył ręką w stronę wyjścia, razem z Legolasem skłoniliście się i wyszliście w pośpiechu.

-Alexo, możemy się już nie zobaczyć, a chciałbym ci coś wyznać.-książę stanął przed tobą i złapał cię za ręce. Byłaś mocno zdziwiona.

-Alexo, ja...-zaczął, jednak nie dokończył wyznania, ponieważ przerwał mu w tym ryk smoka. Odwróciliście głowy w stronę rozchodzącego się dźwięku, lecz zaraz potem spojrzeliście się na siebie.

-Legolasie przepraszam muszę iść.-odsunęłaś się od niego i puściłaś się biegiem za rykiem. Nie wiedziałaś co się dzieje, bez powodu Argon nigdy nie daje głosu, więc coś musi być na rzeczy...

Wybiegłaś szybko na plac z łukiem w ręku i napiętą strzałą gotową do wystrzału. Kiedy smok się uciszył, powoli i cicho zmierzałaś do siodlarni. Była duża i tam twój smok lubił najczęściej przesiadywać. Stanęłaś przed drzwiami, łuk miałaś dalej napięty po czym pchnęłaś lekko drzwi, zaglądając do środka. Nie mogłaś powstrzymać się od śmiechu. Natychmiast odłożyłaś broń za swoje plecy i weszłaś tam śmiejąc się z zawstydzonego elfa.

-Lindirze, powiesz mi co ty robisz?-wydukałaś przez śmiech widząc, jak elf trzyma smoka na linie, którą miał obwiązaną paszcze.

-Nie da się osiodłać, a jak już prawie się udało to siodło za małe. Smoczysko przytyło. Niedługo będziesz taki tłusty, że...-nie dane mu było dokończyć, bo smok uderzył go ogonem, a ten tracąc równowagę upadł. Zachichotałaś pod nosem i pomogłaś mu wstać. Argon i Lindir zdecydowanie nie pałają do siebie sympatią.

-On nie jest gruby, prawda?-zwróciłaś się do smoka, a ten zbliżył pyszczek do ciebie abyś pomogła zdjąć z niego linę. Szybo się z tym uporałaś i usiadłaś na jednym konnym siodle, patrząc z rozbawieniem na Elfa.

-Nie poleci, nie ma siodła. Grubas.-mruknął pod nosem, a smok dmuchnął mocno na niego.

-Coś się wymyśli.-rozejrzałaś się po siodlarni.

-Już wiem. Mamy jeszcze to stare siodło treningowe. Może nie jest profesjonalne, ale dobre.-elf zastanowił się chwilę i wyciągnął z dość dużej szafki złoto-fioletowe siodło.

-Widzisz kochanie, polatamy...-poklepałaś smoka po szyi, wciągając sprzęt na jego grzbiet.

Po chwili siodło było zapięte, leżało idealnie.

-Dziękuję Lindirze za pomoc.-skinęłaś głową w geście uznania.

-Nie ma za co. Zawsze służę pomocą, tylko tak się zastanawiałem, czy to przypadkiem nie ty miałaś dosiąść Argona? Słyszałem, że masz część wojska i nie możesz polecieć.-popatrzył na smoka, a później na ciebie.

Wojowniczka ŚródziemiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz