Rozdział 2

330 23 22
                                    

Beeeep, beeeep, beeeep

Gwałtownie otworzyłam oczy i oderwałam się od łóżka. Szybko wyłączyłam budzik i  leniwie się przeciągnęłam. Wstałam z łóżka po czym skierowałam się do kuchni i nalałam kawy z expressu z dużą ilością mleka. Taka kawka z rana smakuje najlepiej.

Ahhh jak ja uwielbiam soboty. Ubrana w szlafrok, trzymając w ręku kubek z ciepłym, a zarazem pobudzającym napojem wyszłam na balkon. Przyglądałam się tętniącemu życiem miastu i słońcu, który je ogrzewał.

Mieszkam w Bright Moon już rok, a nadal się nim zachwycam, ale co poradzić. To on ma najpiękniejsze wschody i zachody słońca na calutkiej planecie. I to on w głębi ukrywa osoby, o bardzo ciekawym uosobieniu i charakterze, na które można natrafić
nawet w parku.

Można powiedzieć, że moje życie jest prawie idealne, jednak brakuje mi czegoś bardzo ważnego. Przez brak tego mam wielką pustkę w duży jak i sercu. Potrzebuje jakiejś osoby dla której będę codziennie wstawać i zasypiać, pracować, uśmiechać się i śmiać. Albo po prostu z którą będę mogła porozmawiać i powiedzieć co leży mi na sercu...

Ogarnięta i ubrana usiadłam na sofie, oczywiście po solidnym śniadaniu.
A teraz czas na poszukiwania pięknej niebieskookiej. Mówiła, że mieszka nie daleko stąd, ciekawe.

Nagle mój telefon zawibrował. Dostałam powiadomienie od Entrapty. Zapomniałam, że miała mi doradzić w sprawie kupna nowego telewizora, znała się na tych sprawach. Miałyśmy się spotkać przy fontannie w środku budynku. Była 13:24 miałam jeszcze dwadzieścia sześć minut.

Wzięłam klucze od domu i samochodu, pieniądze i telefon. Założyłam na siebie moją ulubioną skórzaną kurtkę koloru czarnego, następnie wyszłam z domu. Wiedziałam, że o tej godzinie można napotkać się na wielki korek, a zaparkowanie na parkingu w centrum handlowym liczyło się z cudem.

W końcu dojechałam na miejsce i zaparkowałam auto. Miałam jeszcze pięć minut. Zamówiłam sobie gorącą czekoladę z bitą śmietaną i wiórkami kokosu ze Starbucksa, wypatrując fioletowo-włosej pasjonatki technologii.

Odebrałam zamówiony napój i podeszłam do dziewczyny, która skierowała się chwile temu do fontanny, szukając czegoś w swoim tablecie. Przyjaźniłam się z nią w gimnazjum. Nie mieszka w tych okolicach, ale przyjechała do centrum stolicy na tydzień. Pracowała nad jakimś projektem w firmie jej chłopaka, Hordaka:

-Oooo cześć!- włożyła tablet do swojej wielkiej torby, z której wystawały ładowarki, kable i inne elektroniczne sprzęty.

-Hej, miło mi cię widzieć.- odpowiedziałam.

-To który sklep polecasz?- spytałam.

-Trzeba iść prosto tym korytarzem, następnie skręcić w lewo i ten tutaj obok tego z butami.- wskazała palcem na papierowej mapie centrum handlowego.

-W takim razie ruszajmy.- jak powiedziałam tak zrobiłyśmy. Po obejrzeniu wszystkich sprzętów w końcu wybrałyśmy, a raczej ja wybrałam z pomocą przyjaciółki. Zakupione urządzenie obsługa sklepu, pomogła zanieść do mojego auta.

Spędziłyśmy jeszcze 4 godziny na zakupach i takich tam, chociaż wiele nie kupiłyśmy. Gdy kierowałyśmy się do kolejnego sklepu zatrzymała nas Scorpia, wraz z jakąś inną dziewczyną. Skorpionica miała na sobie czarną koszulkę i ciemno bordową bomberkę na wierzchu. Niebieskie dżinsy i białe buty. Trzy (3) miesiące temu przefarbowała sobie włosy na jakiś odcień bieli, w którym jest jej naprawdę do twarzy. Przywitaliśmy się z nią jak i jej towarzyszką, Perfumą. Wysoka dziewczyna z falowanymi końcówkami swych blond włosów, była ubrana w wełniany płaszcz w kratkę, miętowy golf i białe spodnie. Poszłyśmy do restauracji coś zjeść.

Młoda miłość [catradora]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz