(pssssst mała opisówka w 3 narracji na początku)
Życie nikogo nigdy nie było usłane różami, każdy miał jakiś problem, z którym nie umiał sobie poradzić. Samo życie Jeongguka wiodło go cały czas pod górkę. Droga stawała się coraz bardziej stroma. Miał już tego dość. Nie tak miało to wszystko wyglądać. Miał mieć piękne życie z jeszcze piękniejszym mężczyzną przy boku.
Jego ojciec jak zawsze wszystko jebał. Wszystko co udało mu się osiągnąć. Nie liczył się ze zdaniem Jeongguka nigdy, robił to co uważał za dobre dla siebie.
Jeongguk jako syn najpotężniejszego gangstera w mieście (jak nie w całym kraju) miał krótko mówiąc, przejebane.Samo jego dzieciństwo, a raczej jego brak, ukształtowało jego obecną postać. As mafii swojego ojca ukrywający się w jakimś burdelu. Oczywiście mowa tu o totalnym syfie a nie o miłym wieczorze z kilkoma paniami.
Nie rozumiał tego wszystkiego. Nie rozumiał jak wszystko mogło się tak posypać.
Było spokojnie. On mógł się zająć swoim życiem z dala od przestępczego świata a jego ojciec nie próbował nawet w to ingerować. Do czasu.
Powinien był się domyślić że ta cisza nie oznaczała niczego dobrego. Jego ojciec był lekkomyślny w tej sprawie. Nikt się nie zorientował kiedy powstała równie silna grupa przestępcza, która zdecydowanie chciała przejąć kontrolę, tym samym wyzywając Minsunga Jeona na wojne.Jeongguk już wtedy powinien się wycofać. Atakowali z zaskoczenia, w najmniej oczekiwanym momencie. Jednak przez groźbę ojca nie mógł się wycofać. Musiał chronić swój jedyny skarb - Taehyunga.
Nienawidził swojego ojca. Bardziej niż można było się spodziewać.
Przez całe dnie leżał na zakurzonym łóżku, lub bynajmniej coś co miało nim być. Czuł się jak jakiś bezdomny pomimo że miał dom a w nim swojego chłopaka, którego kochał nad życie.
Dlaczego to akurat on musiał to wszystko znosić. Dlaczego to Hoseok nie mógł fałszywie umrzeć. Jeongguk nie znał odpowiedzi na te pytania i raczej nigdy się nie dowie. Nie widział już nadziei w niczym. Sam miał ochotę wjebać sobie kulkę w łeb, pisząc wcześniej wyjaśnia dla Taehyunga.
Teraz kiedy miał go na wyciągnięcie ręki nie miał zamiaru dać mu odejść. Wiedział że prędzej czy później oberwie mu się za to. Nie liczyło się to zbytnio dla niego gdy w grę wkraczał Taehyung. Wiedział że postąpił bardzo nieodpowiedzialnie przychodząc do niego, rozmawiając z nim, a nawet ostatnio podniósł na niego głos.
Tego wszystkiego było już za wiele. Miał zamiar zakończyć to raz na zawsze.✥------- † -------✥
Przez całą noc nie potrafiłem zmrużyć oka. Przesiedziałem całą noc pisząc z Namjoonem. Zastanawiałem sie czy nie wziąć Taehyunga do naszego domu. Nie chce żeby był sam, a Hoseok zdecydowanie nie jest osobą, której ufam. Nie mogę zostawić z nim Taehyunga. Była godzina 9 kiedy usłyszałem kroki na schodach.
- Taehyung? - podniosłem się odrazu.
- Na ten moment niestety ja ci muszę wystarczyć - o wilku mowa jak to się mówi.
- Jesteś ostatnią osobą jaką chciałbym wiedzieć zaraz z rana.
- To moja wina że tu jeszcze siedzisz? Nie widzisz że tylko pogarszasz jego stan? Gdybyś tylko się nie wtrącał nie doszło by do tego wszystkiego.
Chłopak warknął w moją stronę a ja? Cóż, wiedziałem że ma rację. To przez te akta Taehyung był w takim stanie.
- Ja chciałem mu tylko pomóc..
Naszą rozmowę przerwał wchodzący do kuchni Taehyung. Blada skóra, podkrążone i popuchnięte oczy, twarz bez wyrazu..
- Hej Tae - powiedział do chłopaka, który tylko kiwnął głową w odpowiedzi nie odwracając się nawet do niego.
- Taehyungie jak się czujesz? - młodszy całkowicie mnie zignorował wyciągając z lodówki mleko bananowe - Taehyung nie ignoruj mnie. Taehyung co z tobą?
Podszedłem do niego a ten tylko spojrzał na mnie przelotnie po czym wrócił ze swoim kartonikiem na górę. Spojrzałem spanikowany na Hoseoka.
- Przez te wszystkie wydarzenia był nastawiony na wielkie obciążenia psychiczne. Jego umysł po prostu nie wytrzymuje.
Powoli zaczynałem rozumieć. Mój mały Taehyungie..
- Lepiej by było gdybyś poszedł nic tu po tobie. Mogę się założyć że masz dużo ważnych spraw. Zajmę się nim.
Zajmiesz? Chyba po moim trupie szypansie. Gdyby nie fakt że za godzinę mam konferencje, nie odszedł bym stąd na krok. Wahałem się przez chwilę dopóki nie usłyszałem dzwoniącego telefonu.
✥------- † -------✥
- Obiecujesz że się nim zajmiesz? Po konferencji i tak tu przyjdę dlatego radzę ci uważać.
Przewróciłem teatralnie oczami już któryś raz dzisiaj.
- Mówiłem ci już.
Seokjin spojrzał na mnie ostatni raz po czym opuścił dom Taehyunga, teraz także po część też mój.
Przeczesałem włosy po czym skierowałem swoje kroki na górę. Zapukałem do drzwi i nie czekając na odpowiedź wszedłem do środka.
W środku panował totalny bałagan. Nawet szatyn zlewał się z otoczeniem. Usiadłem obok niego.- Miałeś rację Hoseok, nie powinienem się w wplątywać w tą sprawę.
Uśmiechnąłem się pod nosem i przysunąłem jeszcze bliżej niego.
- Wiesz że zrobiłeś źle Taehyungie. Nie możesz liczyć na nikogo innego niż tylko na mnie Tae.
- N-nie mogę.. -wyszeptał słabo chłopak przytulając się do mnie.
Objąłem jego chudą talię a na mojej twarzy pojawił się zwycięski uśmiech. Wygrywam Jeon.
_____________
Wiem że nikt nie przeczyta ale i tak napiszę. Dziękuję za tyle głosów kochani *^* ten rozdział jest dla was.
Możecie dać znać jaką wolicie narracje!!!!
CZYTASZ
𝑈𝑛𝑑𝑒𝑟 𝑡ℎ𝑒 𝑑𝑜𝑚𝑒 𝑜𝑓 𝑠𝑒𝑐𝑟𝑒𝑡𝑠.。.:*✧
FanfictionTaehyung od dwóch lat nie umie sobie poradzić ze stratą ukochanego. Co jeśli nagle, tajemnicza postać zacznie odwiedzać chłopca? angst/fluff taekook top;jjk smut criminal może być trochę creepy XD