VII

1.7K 104 59
                                    

W Wielkiej Sali w powietrzu unosiły się setki wydrążonych dyń z płonącymi wewnątrz świecami, chmary żywych nietoperzy i mnóstwo płonących pomarańczowych serpentyn, które leniwie płynęły poprzez pochmurne sklepienie.

- Uwielbiam Noc Duchów. - stwierdziła Aurora, nakładając sobie kolejną dokładkę.

- Jak tak dalej pójdzie z tymi dokładkami, to będziemy zmuszeni toczyć cię do pokoju wspólnego. - stwierdził rozbawiony Fred, patrząc na szatynkę.

- Słuchaj, Weasley czy ja ci wypominam ile kawałków ciasta już zjadłeś? Nie? No właśnie, więc zostaw mnie i moje dokładki w spokoju.

George roześmiał się, widząc minę swojego bliźniaka i szczerze nie dziwił się Aurorze, że starała się zjeść jak najwiecej. Sam zjadł o wiele więcej niż mógł i zastanawiał się czy to jego przypadkiem nie będą musieli toczyć do wieży Gryffindoru. Jedzenie podczas Nocy Duchów było jeszcze lepsze niż zazwyczaj i większość uczniów starała się zjeść przynajmniej odrobinę każdego ze wszystkich dań.

Ucztę zakończyło widowisko zorganizowane przez duchy Hogwartu. Powyskakiwały ze ścian i stołów, tworząc barwny korowód. Prawie Bezgłowy Nick, duch Gryffindoru, wzbudził ogólny podziw, znakomicie odgrywając scenę pozbawiania głowy.

Szczęśliwa Aurora toczyła się wraz z Georgem na samym końcu grupy składającej się tylko z Gryfonów kierujących się w stronę wieży.

- Ale korek. - stwierdził rudzielec, gdy zobaczył zatłoczony uczniami korytarz prowadzący do portretu Grubej Damy.

- Chyba nie tylko my najedliśmy się za trzech. - oznajmiła Griffin. - Pewnie niektórzy mają problem z przejściem przez dziurę w portrecie. - powiedziała i zaśmiała się z własnej uwagi.

Nagle obok siebie usłyszała głos Rona:

- Dlaczego nikt nie wchodzi?

- Merlinie, prawie zeszłam na zawał. - mruknęła w stronę George'a, który tak jak ona trzymał rękę na swojej klatce piersiowej.

Harry wspiął się na palce, żeby zobaczyć co się dzieje.

- Wygląda na to, że dziura pod portretem jest zamknięta.

- Jak to jest zamknięta? - spytała zdziwiona szatynka.

- Proszę mnie przepuścić! - krzyczał Percy, przepychając się między uczniami z poważną miną. - Co to za korek? Przecież wszyscy nie mogli zapomnieć hasła. - mówił pod nosem. - Przepraszam, jestem prefektem naczelnym.

- Raczej prefektem bezczelnym. - powiedziała Aurora, w tym samym czasie, co George.

Nagle zapadła głucha cisza, która wypełniła cały korytarz. Jakby każdemu ze strachu odjęło mowę.

- Niech ktoś pójdzie po profesora Dumbledore'a. Szybko! - wydał rozkaz Percy.

- My nie damy rady. - stwierdziła Griffin, wskazując na siebie i rudzielca palcem.

- Ledwo się tutaj dotoczyliśmy. - oznajmił Weasley, a Hermiona w przeciwieństwie do Harry'ego i Rona spojrzała na nich z oburzeniem.

- Co się dzieje? - spytała Ginny, która dopiero przed chwilą pojawiła się na korytarzu.

- Czuje się jak na jakimś zjeździe rodzinnym. - szepnął George, a Aurora parsknęła śmiechem.

We used to dance in the rain | Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz