Rozdział piąty

3.5K 243 15
                                    

-Aiden nie biegnij, bo się przewrócisz!- mówię na co chłopiec chichocze, kucam przy nim i burzę jego maleńkie blond włoski- Przytul mamusię.- Chłopiec wystawia swoje rączki i obejmuje moją szyję.

-Dlacego mas taki duuuuzy bzuch mamusu?-pyta Horan Junior

-Bo w środku jest twój braciszek.- uśmiecham się

-A kochas go?- marszczę brwi

-Kocham.

-To dlacego go zjadłaś?- zaczynam się śmiać, na co chłopiec robi smutną minkę

-Jak wrócimy, to tatuś Ci to wytłumaczy.- mówię przez śmiech

***

-Mamusu, nie mogę spać.- czuję, że coś drepcze po moich nogach

-Poczytać Ci bajki, żebyś zaspał?- pytam i podnoszę głowę do góry, aby spojrzeć na Aida.

-Chciałbym, zeby tatuś mi psecytał.- mówi, na co wzdycham

-Widzisz tu gdzieś tatusia? Jest na meczu, więc teraz nie może Ci przeczytać bajki, ale co powiesz na spanie ze mną, aż do powrotu taty?

-Łiiii-mały się śmieje, a później kładzie koło mnie.- Psytulis mnie?

-Jasne skarbie, chodź tutaj.- przyciągam go do siebie i obejmuję ramionami.- Dobranoc, skarbie.

-Dobranoc.

***

-Tata- Aiden piszczy i podbiega do Nialla, po chwili rzucając mu się w jego duże, wysportowane ramiona.

-Aiden.- Irlandczyk naśladuje głos synka i otula go swoimi ramionami

-Ze mną to by się tak nie witał- mamroczę i dalej wkładam naczynia do zmywarki.- Pff, dwaj faceci, dwa problemy.- Nagle coś łapiej mnie od tyłu, na co piszczę i odwracam się wtulając w duże ramiona Nialla.- Tęskniłam.

-Ja bardziej.- Nachyla się nade mną i całuje mnie w usta.

-Bleee- odwracamy się w stronę Aida, który w tej chwili zakrywa oczy swoją małą rączką i robi kwaśną minę. Oboje śmiejemy się głośno, a po chwili oboje z Ni podbiegamy do małego łaskocząc go. Chłopiec piszczy i krzyczy, i stara się uciec.

-Też będziesz się kiedyś tak całował i będzie CI się to podobało.- Niall mu mówi

-Mama zostanie moją żoną.- mówi z poważną miną, na co chichoczę

-Mama jest moją żoną!- Nialler zaprzecza

-Ale kocha mnie bardziej- mówi Horan Junior

-Nie prawda! Mnie!- Horan właściwy odparowuje

-Koniec tej kłótni!- mamroczę- Będziecie musieli zostać sami, bo ja umówiłam się z Harrym i Sophią na zakupy.- mówię

-Aiden, pójdziesz chwilkę na górę?- Niall pyta, na co marszczę na niego brwi trochę niezadowolona

-Tatusiu?

-Hmm?

-A przyjdziesz tam zaraz?- przytula się do jego nogi

-Będę tam za chwilkę, ale nie wolno Ci zejść na dół, tak?

-Tak!- wbiega po schodach na górę i znika.

***

-Och Niall- jęczę kiedy wchodzi we mnie i wychodzi. W tej chwili pieprzy mnie na pralce.

-Tato? Co robicie?- Aiden pyta przez drzwi

-Synku, miałeś czekać na górze- krzyczy Niall, ale dalej się we mnie wpycha, ile sił w nim

-uhh.-jęczę cicho i wypycham biodra- Niall proszę.- szepczę do jego ucha

-Co robisz mamusi! Wyjdź!- Aiden wali swoimi rączkami w drzwi na co ja odpycham Nialla i zakładam swoje majtki, następnie ściągam sukienkę na dół i podchodzę do drzwi, po czym przekręcam zamek w drzwiach.

-Co się stało, kochanie?- pytam go i klękam przy nim

-Mamusiu.- rzuca mi się na szyję. Jest przestraszony.- Co tata robił?

-Tata musiał sprawdzić, czy z twoim braciszkiem wszystko w porządku.- uśmiecham się do Aida

-A pokażecie mi go?- dopytuje

-Skarbie, zobaczysz go dopiero jak się urodzi. To niespodzianka.- puszczam mu oczko i podnoszę się do góry, szepczę do Nialla coś w stylu "Dokończymy to wieczorem, albo zakończę to z wibratorem"

-Jasne.- uśmiecha się i podchodzi do małego

-Wychodzę, pa!- krzyczę.

***

-Jezusie mam wrażenie, że nie robiliśmy tego od miesiąca.- mówi Sophia

-A kiedy ostatnim razem się pieprzyliście?- dopytuje Harry

-Jakieś dwa dni temu.

-Ja i Louis nie pieprzymy się od dobrych dwóch tygodni, a ty Lily, jak tam?- unosi brwi w oczekiwaniu na odpowiedź.

-Dzisiaj w łazience, na pralce, ale Aiden nam przeszkodził.- marudzę- Nie dokończyliśmy

-Współczuję, dokończyć z tobą? Dla Ciebie mogę nawet zostać Hetero.- śmieje się

-Pff, dla mnie byś nie został- wtrąca Sophia

-Bo jesteś brzydka.- prycha Hazza na co klepię go w ramię

-Odezwał się cud- Soph posyła mu rozdrażnione spojrzenie

-Żartowałem, jezu.- mruczy Harreh

-W porządku.- mówi obrażona dziewczyna

-Chyba umieram- wyznaję

-Niedkończony seks to jak grzech dla duszy.- mówi Styles

-Bardzo śmieszne.- odpowiadam i zapadam się w fotelu w knajpce- Ten mały blondasek jest teraz wszędzie.

-Aiden?

-Nie babcia Anne. Kocham go, jest najlepszym dzieckiem na świecie, ale boję się o jego stan jak będę w szpitalu i będę rodzić syna. Niall nie da sobie z nim rady sam.

-Wezmę go do siebie i Liama, albo Harry zabierze go do siebie i Louisa, w końcu mają dziecko!

-No jasne Soph, masz rację. Zapraszaj ludzi do mnie bez mojej zgody. Aid jest u mnie mile widziany Lily.- całuje mnie w policzek, później wstaje.- Idę po drinka, cola?-pyta mnie

-Sok pomarańczowy- znowu pójdę sikać jak jakiś słoń. Jezus Maria.

***

-Aiden masz pięć minut na dokończenie śniadania, nie wciskaj w siebie tyle.- mamroczę w stronę dziecka

-Ale te kanapki są dobre.- mówi z pełną buzią

-Dzień dobry, wy już na nogach?

-Tak tatusiu, idę do pseckola!- uradowany odkłada talerzyk i wybiega po plecaczek

-Normalnie aż mi stanął!- śmieje się Niall na co dostaje szmatką po tyłku- Odwiozę go, a ty przygotuj się na ostrą jazdę

-Jasne- prycham

vote i komentarze mile widziane ;)

Rehab (Seguel Dope)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz