Rozdział 13

19.7K 412 35
                                    

W końcu nadszedł piątek. Po prawie dwóch tygodniach codziennych treningów nadszedł dzień meczu. Przez ostatnie dwa dni trener dał nam spokój z treningami i kazał odpoczywać w domu. Wczoraj jednak wolałam poćwiczyć i poszłam sama na salę.
Odbijałam piłkę od ściany ćwicząc odbicia, później wzięłam kosz z piłkami i ćwiczyłam zagrywki. Każda piłka przelatywała przez siatkę z czego byłam dumna.  Nagle przede mną z nikąd wyrósł Olivier, przez co dostał prawię piłką.
- Co ty tu robisz? - zmarszczyłam brwi, chcąc wrócić do gry.
- Wracaj już do domu.  Jest siedemnasta a ty jesteś już wykończona tymi ciągłymi treningami. Chodź zawiozę cię. - mówiąc to podszedł do mnie.
- Okej. - nie miałam już siły na jakiekolwiek sprzeczki, a na prawdę byłam już zmęczona tym wszystkim.
Poszłam do szatni żeby się przebrać, a brunet powiedział, że poczeka na mnie w samochodzie.
Przebrana ruszyłam w stronę wyjścia z szatni, ale drogę zasłoniło mi męskie ciało.  Uniosłam oczy w górę i ujrzałam Maksa, mojego byłego chłopaka. Byliśmy razem pół roku czego nie wspominam zbyt dobrze. 
- Czego chcesz? - ze znużoną minął spojrzałam na chłopaka i założyłam ręce pod piersiami.
- Ty serio jesteś z nim? Mogłaś być ze mną, a wybrałaś jego? - mówiąc to przybliżył się do mnie a ja się cofnęłam.
- Powiedziała chodząca wenera. - prychnęłam, a on posłał mi gniewne spojrzenie. - Także słuchaj. - podeszłam do niego i pchnęłam go w klatkę piersiową. - Nie interesuj się moim życiem, a tym bardziej nie kwestionuj moich wyborów. To co robie ze swoim życiem to tylko i wyłącznie moja sprawa, a teraz spadaj.  - chciałam odejść, ale chłopak przede mną złapał mnie za ramię boleśnie je ściskając.
- Teraz ty mnie posłuchaj. Jeszcze do mnie wrócisz. Będziesz żałować, że postanowiłaś ze mnie zrezygnować. 
- Powiedziała ci, żebyś spierdalał. - spojrzałam w miejsce,  z którego dobiegał dźwięk. Za Maksem stał Olivier ze złością wymalowaną na twarzy. Jego szczęka była zaciśnięta, tak samo jak dłonie.
- Jest i książę, który staje w obronie swojej księżniczki. - odwrócił się w stronę Oliviera mierząc go spojrzeniem.
- Wynoś się stąd zanim ci sam pomogę. - powiedział, mierząc blondyna stojącego przed nim wściekłym spojrzeniem.
- Jakoś się nie boję. - rzucił pewnym siebie tonem, co go zgubiło.
Brunet wymierzył cios prosto w twarz Maksa z taką siłą, że przeciwnik poleciał na ścianę i osunął się po niej w dół. Chciał jeszcze poturbować trochę chłopaka, ale nie mogłam na to pozwolić i postanowiłam to przerwać.
- Chodź stąd. Nie warto. - pociągnęłam go za ramię, a chłopak wstał i ruszyliśmy w stronę wyjścia z szatni, jednak zatrzymał nas głos poobijanego blondyna.
- Posłusznie jak piesek. - brunet obok mnie napiął swoje mięśnie i chciał już ruszyć z powrotem w stronę blondyna, lecz moja ręka go zatrzymała.
- Och zamknij się już. - rzuciłam i pociągnęłam mojego towarzysza do wyjścia.

Po wczorajszych przeżyciach, gdy wróciłam do domu wzięłam prysznic i poszłam od razu spać, aby być wyspaną.

Właśnie się obudziłam, a właściwie zostałam obudzona przez jakieś głośne rozmowy. Wywlokłam się z mojego łóżka spoglądając na godzinę. Była 8.30 a ja zmierzałam właśnie schodami na dół aby zobaczyć co się dzieje. Mecz miałyśmy na godzinę 13 także nie musiałam się śpieszyć. U nas w szkole mecze siatkówki są równie ważne, jak mecze koszykówki, dlatego lekcje dzisiaj zostały odwołane a każdy uczeń musiał przyjść na mecz.
Gdy znalazłam się w salonie zastałam tam wszystkich moich znajomych. I mogę przysiąc, że wyglądałam w tamtym momencie komicznie. W samej koszulce i majtkach stałam rozczochrana w progu salonu z rozdziawioną buzią. Moi znajomi widząc mnie zaczęli ze śmiechu taczać się po podłodze.
- Co wy tu robicie?- w lekkim szoku postanowiłam odezwać się jako pierwsza.
- Pomyśleliśmy, że razem pojedziemy na mecz. - odezwał się Kevin, który na swoich kolanach trzymał Rose.
- Um okej. Ale wy wiecie, że nie ma nawet 9 a mecz jest na 13?
- Tak tak wiemy, ale jeszcze musimy przygotować mój dom na imprezę, która będzie po meczu. Także zbieraj się bo musimy jechać. - sarknęła Emily.

Tak jak powiedziała, tak też zrobiłam. Pomalowałam się lekko, ponieważ gdy się spocę to wszystko spłynie, a na imprezę będę malować się jeszcze raz. Ubrałam się w czarne rurki i granatową bluzę z kapturem z żółtym napisem.
W międzyczasie w moim pokoju znalazł się Olivier, który powiedział, żebym wzięła rzeczy na imprezę i przygotowała się u niego, na co przystałam.

W domu Emily pochowaliśmy wszystko co można było stłuc i przesunęliśmy kanapy ze środka salonu pod ścianę. Na wyspie kuchennej poustawialiśmy różne trunki, przekąski oraz plastikowe kubeczki i kieliszki. Gdy wybiła godzina 12 postanowiliśmy już jechać do szkoły, aby się przygotować.

W szatni byłyśmy już z dziewczynami ubrane w nasze bordowe koszulki na ramiączkach, które na plecach miały nazwę szkoły oraz numerek zawodnika. Ja miałam 3, Rose 7, Nicole 6, Emily 4, Sophi 8 a Odrey 11. Do bordowych koszulek mamy jeszcze czarne, krótkie, dopasowane spodenki. Na kolanach miałam nakolanniki a na rękach długie rękawki. Wybiła trzynasta, a nasz trener zawołał nas na boisko. Nastawienie było bardzo dobre, a dopingowanie ludzi tylko pomagało. W pierwszym rzędzie siedzieli chłopacy posyłając nam szerokie uśmiechy i pokazując palce w górze.
Pierwszy dźwięk. Mecz się zaczął. Nicole zaserwowała piłkę, którą nasze przeciwniczki odebraly z lekkim trudem. Szybko przeanalizowałam ich skład i zauważyłam, że nie ma och najlepszej zawodniczki co dawało nam małą przewagę.
Piłka przeleciała przez siatkę do nas Odrey odebrała piłkę, którą odegrała do mnie. Ja zrobiłam szybkie trzy kroki do przodu, po czym wybiłam się w górę uderzając w piłkę, wykonałam atak i zdobyłam nam punkt. 
Gra toczyła się w najlepsze a my miałyśmy dużą przewagę. Grałyśmy już drugiego seta z punktacją 24:22.  Była ostatnia minuta meczu. Pomiędzy zawodniczkami z przeciwnej drużyny toczyła się gra i w końcu piłka została wymierzona w naszą stronę.  Razem z Emily ruszyłyśmy w stronę siatki i zrobiłyśmy blok, przez co piłka spadła na pole przeciwniczek a my wygrałyśmy drugiego seta, czym wygrałyśmy cały mecz. Na początku nie mogłam uwierzyć i stałam jak oniemiała. Z transu wyciągnął mnie Olivier, który złapał mnie za biodra i podniósł do góry. Byłam niewyobrażalnie szczęśliwa, że to się w udało. A teraz czeka na nas jeszcze impreza. Na boisku znajdowałyśmy się my i chłopacy.
- Nie sądzisz, że w ramach zapłaty za taki świetny doping powinnaś dać mi buziaka? Może jakieś małe przedstawienie dla tych z widowni?- spojrzałam w oczy chłopaka, po czym pocałowałam go namiętnie zakładając ręce na jego kark, za to jego jedna dłoń znalazła się na moim biodrze, a druga na moim pośladku.
Wokół nas rozległy się gwizdy, a my pogrążeni w pocałunku nie zwracaliśmy zbytniej uwagi.
Po przebraniu się w szatni ruszyłam do samochodu bruneta, bo mieliśmy jechać do niego.
                                    *   *   *
- Długoo jeszcze?- zapytał brunet chodząc w tą i z powrotem po pokoju.
- Ugh.. Czy ty musisz pytać o to cały czas? Nie mogę się pomalować! - jęknęłam, a brunet podszedł do mnie i pocałował mnie w usta próbując znaleźć sobie jakieś zajęcie.
- Tak nie przyśpieszysz mojego malowania. - oderwałam się od chłopaka, na co on wzruszył ramionami i ponowił swoją wcześniejszą czynność.

;)

Tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz