Rozdział 57

12K 323 108
                                    

- Rose no proszę! Zgódź się! - jęczałam dla dziewczyny do ucha od samego początku lekcji francuskiego.

- To jest nie poważne. - westchnęła i spojrzała na mnie znudzona moim dwudziesto pięcio minutowym przekonywaniem jej do mojego genialnego pomysłu.

Ostatnio miałam same błyskotliwe pomysły. Także też było i tym razem. Jednak Rose nie pochlebiała go i cały czas próbowała mnie od niego odwieść. Ale nie dam się. Zrobię to z nią, albo bez niej, bo już za bardzo się na to nakręciłam.

Ale taka już byłam. Jeżeli coś sobie postanowiłam, albo chociażby ubzdurałam to to robiłam. Nawet jeżeli była to najnierozsądniejsza rzecz na świecie. I nikt nie jest w stanie zmienić już wtedy mojej decyzji. Często właśnie przez moją upartość obrywało mi się w szkole, czy też od rodziców.

- Nie przesadzaj. To przecież nic takiego. - burknęłam. - No chodź, rozerwiemy się trochę. - zrobiłam słodką minkę i trąciłam ją łokciem w ramię.

- Ty wiesz, że to zostanie na całe życie? To nie są żarty, takie decyzje wymagają dłuższych przemyśleń. - powiedziała poważnie, na co przewróciłam oczami.

- Skończ pierdolić. - wyszeptałam. - Trochę rozwiązłości nikomu nie zaszkodzi. - zatrzepotałam rzęsami.

Widziałam, że dziewczyna się powoli łamie i przekonuje do mojego pomysłu. Pomimo tego, że Rose wyglądała na bardziej szaloną i nie zważającą na nic z naszej dwójki, było dosłownie na odwrót. To ja podejmowałam szybko decyzje nie myśląc za wiele nad nimi.

Jednak czasami sama potrafiłam być swoim przeciwieństwem. Potrafiłam siedzieć godzinami i rozłożyć setki razy jakąś sprawę na czynniki pierwsze doszukując się właściwości czy też sensu lub słuszności swojego działania.

Jeżeli decyzja dotyczy tylko i wyłącznie mnie, to bywały one pochopne, jednak gdy w grę wchodziły osoby trzecie brałam je pod uwagę. I wtedy właśnie zaczynały się moje głębokie przemyślenia. Wymieniałam wszystkie za i przeciw, co potrafiło zająć mi nawet kilka dni, aby się zdecydować.

- No dobra. - westchnęła dziewczyna, a ja uśmiechnęłam się triumfalnie. - Napisz do dziewczyn, skoro już mamy zamiar zrobić coś głupiego, to zrobimy to wszystkie. - przyznała, a ja pokiwałam głową. - One bez kiwnięcia palcem się na to zgodzą. - zaśmiała się, a wzrok nauczycielki poleciał na naszą dwójkę. Posłałyśmy jej przepraszające uśmieszki, na co przewróciła oczami.

Gdy kobieta zwróciła się ponownie przodem do tablicy, przekierowałam swój wzrok na mój telefon i odblokowałam go i weszłam w grupę, na której była tylko nasza dziewiątka.

Playboy girls

Vanessa White: Laski mam świetny plan! Mam nadzieję, że się zgodzicie.

Sophi Sharwood: Zamieniam się w słuch.

Nicole Kardashian: Co tam znowu wymyśliłaś?

Madison Goldstein: Nie wiem co to, ale zgadzam się.

Madison idealnie pasowała do Nathana. Oboje lekkomyślni, ale niesamowicie się uzupełniali. Mimo, że byli nierozważni zawsze trzymali się razem i nie pozwolili, aby coś zaważyło nad ich relacją.

Byli idealnym wzorem miłości, którego raczej nigdy nie doświadczę. Ich relacja była czymś, czego pragnie każdy. Bezgraniczna miłość i zaufanie do siebie. Tak samo było z Rose i Kevinem. Mimo, że reszta też była ze sobą, to między nimi nie było czegoś takiego jak pomiędzy tą czwórką. Czasami nawet im tego zazdrościłam.

Tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz