5

68 8 25
                                    

Gaara mocował się właśnie z grzebieniem, próbując w jakiś sposób poskromić swoje czerwone niesforne włosy. W rogu lustra mignęło mu odbicie bladej postaci. Kuramaru wstał z łóżka, przeciągnął się z głośnym dźwiękiem i ziewnął drapiąc się po karku. Kiedy wreszcie udało mu się zasnąć, przespał prawie cały kolejny dzień. Obudziła go dopiero krzątanina kazekage, który wrócił do pokoju odesłany tam przez siostrę, żeby ,,doprowadził się do porządku'' przed wieczornym przyjęciem. Czuł się o niebo lepiej niż zeszłej nocy, zaczął odplątywać bandaże ze swojej klatki piersiowej i brzucha. Gaara obserwował to wszystko w odbiciu i odwrócił się, żeby go za to zrugać. Rany były zbyt świeże, powinien wezwać medyka, żeby je obejrzał i zmienił opatrunek, a nie zdawać się na samego siebie. Jednak nie zrobił tego, bo bandaże zdążyły już opaść na podłogę. Zamrugał kilkakrotnie przyglądając się półnagiemu chłopakowi. Na jego ciele znajdowały się jedynie blednące już blizny.

          – Jak to możliwe? – zapytał zaskoczony. Nawet ze zdolnościami shinobi do szybkiej regeneracji, z takimi obrażeniami, a już tym bardziej po doprowadzeniu chakry do krytycznego poziomu, chłopak nie powinien być w stanie wstać nawet łóżka, a co dopiero całkowicie się zregenerować w tak krótkim czasie.

          – Zawsze szybko dochodziłem do siebie – Kuramaru wzruszył obojętnie ramionami, jakby nie powinno to robić na nikim zbytniego wrażenia. – Jeden z plusów posiadania w sobie energii demona.

          – Energii demona? – powtórzył Gaara, zdając sobie sprawę z tego jak głupio musi w tym momencie wyglądać. Nie dość, że włosy miał ułożone tylko do połowy, bo druga połowa nadal odstawała na wszystkie strony, to musiał mieć teraz zabawnie głupi wyraz twarzy.

          – Tak, demona. Dziewięcioogoniastego. – skrzywił się Kuru, przeciągając. Mimo, że powierzchniowe rany się zagoiły, ból w mięśniach pozostał. – Rozumiesz Kurama-Kuramaru, to nawet zabawne nie sądzisz? Moja mama musiała tak myśleć, kiedy wybierała to imię.

         – Byłem pewny, że to Naruto Uzumaki jest nosicielem tego kyuubi. – powiedział czerwonowłosy, podchodząc do niego. Nie mógł dłużej znieść patrzenia na to jak chłopak się męczy próbując rozciągnąć kark i jego okolice. Złapał go za ramiona i naciągnął go tyłu.

         – Jest – Kuramaru syknął z bólu, ale zaraz potem posłał mu dziękczynne spojrzenie, czując wyraźną ulgę podczas poruszania rękoma. – Przynajmniej części. Część z tego co było zapieczętowanie w Naruto zostało przeniesione przez moich rodziców do Talizmanu Temidy, jednak okazało się, że jest on nieszczelny. Zanim to odkryli mama zdążyła przechodzić w nim cały okres podczas którego była ze mną w ciąży, tak się złożyło, że część tej mocy uczepiła się mnie jako dopiero rozwijającego się organizmu. To dosyć specyficzny przypadek, bo nie jestem w stanie czerpać z tej chakry w razie potrzeby. To jest bardziej jak... energetyczna powłoka. Wszystko jest bardzo rozproszone.

          – Musiałeś mieć problem z jej opanowaniem – zauważył Gaara, mając na uwadze swoje własne doświadczenia związane z próbami współpracy z Shukaku. Zajęło mu wiele lat zanim całkowicie nauczył się panować nad duchem piasku. Kuru skinął głową na potwierdzenie.

          – Przez to, że wchłonąłem to jeszcze jako płód, strasznie szybko obudziły się we mnie zdolności – powiedział odchodząc i opierając się o biurko. Kazekage skrzyżował ramiona przyglądając mu się i kiwnięciem zachęcił do tego, aby kontynuował – Praktycznie nie byłem w stanie nad tym zapanować, rodzice dostawali przez to szału. Byli przerażeni tym, że mogę zrobić krzywdę innym albo sobie i przez kilka lat praktycznie nie wypuszczali mnie z domu.

Hatake Ichizoku 2: KuramaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz