Po odejściu hokage chłopiec położył się spać z zamiarem wypytania lisiego demona o jego rodzicieli. Jednak to jutro, teraz dziecko oddało się już w objęcia Morfeusza.
Po porannej rutynie i śniadaniu Naruto udał się na oddalone pole treningowe, gdzie miał zamiar uczyć się rzucania shurikenami i kunaiami. Gdy dotarł na miejsce zorientował się, że nie posiada w swoim ekwipunku żadnej z tych dwóch broni.
- Etto... Kurama? Skąd mam wziąć kunaie i shurikeny?
- Eh, gaki. Pochodź pomiędzy polami treningowymi, a na pewno coś znajdziesz.
- Hai! Kage bunshin no jutsu!
Wszystkie dziesięć klonów czterolatka rozbiegło się w różne strony w poszukiwaniu wcześniej wspomnianej broni. Po jakichś dwudziestu minutach wszystkie kopie zebrały się z powrotem na placu treningowym. Naruto żadnej z nich nie odesłał, a kazał ćwiczyć rzuty do celu.
W tym samym czasie Kyuubi prowadził ciekawą konwersację z chłopcem.
- A więc cztery lata temu, jak wiesz zaatakowałem wioskę. Nie chciałem tego robić, jednakże gdy twoja matka rodziła ciebie zjawił się mężczyzna w masce, przedstawiający się jako Uchiha Madara. Ze względu na to, iż kiedy kobieta jinchuuriki wydaje potomstwo jej pieczęć znacznie się osłabia, co wykorzystał Madara. Gdy ty przychodziłeś na świat, on przyzwał mnie i swoim sharinganem przejął nade mną kontrolę. Aby pokonać mnie twój ojciec i matka poświęcili się pieczętując mnie w tobie. I tak, jak już się domyślasz twymi rodzicielami byli Namikaze Minato i Uzumaki Kushina. Yondaime hokage umieszczając mnie w tobie chciał, by wioska uznała cię za bohatera, ale wiesz jak wyszło - przy tych słowach lis wyraźnie posmutniał. - Kushina i Minato byli zgranym małżeństwem, choć niektórym mieszkańcom nie podobał się ten związek. Uzumaki miała dość wybuchowy charakter, jak przystało na członka jej klanu, zaś Namikaze był jej przeciwieństwem, spokojny i skrupulatny - na tym dziewięcioogoniasty skończył swój wywód.
- Dzięki Kurama, że mi o tym powiedziałeś i nawet podejrzewam dlaczego zataili tak ważną informację, jaką jest moje pochodzenie. Także miałem rację, że jiji mnie okłamuje, proszę, to było za proste, zbyt dużo nieścisłości.
- No, koniec gadania, czas się wziąć za trening. Twoje klony opanowały już podstawy, ale to nie wszystko. Ty też musisz ćwiczyć, tak długo, aż nie będziesz trafiał ruchomych celów z zamkniętymi oczyma.
- N-nani ale, to niemożliwe!
- Naru jesteś sensorem, a także moim jinchuuriki, dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych.
- Dobrze, więc trzeba brać się do roboty.
I w ten oto sposób zleciały całe dwa tygodnie. Dzień w dzień chłopiec przychodził na polanę, by wyćwiczyć do perfekcji rzuty shurikenami i kunaiami. Za każdym razem robił coraz większe postępy, aż...
- Yatta! Kurama widziałeś?! Trafiłem wszystkie pięćdziesiąt celów bez patrzenia i to w ruchu!
- Wiem gaki i jestem z ciebie dumny.
- Więc jeśli to już umiem... to co będzie następne? Jakaś zakazana technika? Technika rangi B lub A? Walka super bronią?
- Nie, teraz nauczę cię kolejnych podstawowych technik, a są to henge no jutsu i kawarimi no jutsu.
Z owymi technikami Naruto nie miał żadnego problemu i nauczył się ich w piętnaście minut.
- Eh... no to teraz coś trudniejszego, technika podobna do kage bunshin no jutsu, a jest to shuriken kage bunshin no jutsu.
Po skończonym treningu Kurama chciał sprawdzić naturę chakry Naruto. W tym celu chłopiec musiał w jakiś sposób uzyskać papierek z drzewa karmionego chakrą.
- Może pójdę pod henge do sklepu? W tedy nikt się nie zorientuje i da mi spokój.
- To nie jest zły pomysł, gaki.
Czterolatek udał się do swojego domu, aby wziąć pieniądze i stamtąd ruszył pod techniką transformacji do sklepu. Gdy szedł ulicami ludzie, których mijał nie zwracali na niego uwagi! Nie posyłali w jego stronę nienawistnych spojrzeń, nie uprzykrzali życia na każdym kroku, ani nie zaczepiali! *Muszę częściej tak robić.*
Dotarłszy do celu podróży zapukał lekko w drzwi i mówiąc ciche dzień dobry wszedł do budynku. Był on wypełniony najróżniejszymi broniami ninja, ekwipunkiem do ćwiczeń, czy nawet zróżnicowaną żywnością, aby shinobi zachował odpowiednią sylwetkę.
Uzumaki przez dłuższą chwilę wpatrywał się jak oczarowany w katany, aż przeniósł wzrok na alejkę z papierkami do sprawdzania natur chakry. Wziął trzy takie, na wszelki wypadek, podszedł do lady i je zakupił. Szczęśliwy z bezproblemowo wykonanej czynności raźnym krokiem opuścił sklep i ruszył ulicą, kierując się do swego mieszkania.
Gdy dotarł już do swego miejsca zamieszkania wyciągnął papierek z drzewa chakry i przelał swą chakrę. Papierek najpierw podzielił się na dwie równe części, a następnie jedna z nich zmoczyła się, a druga zmarszczyła. *A więc wiatr, woda i błyskawica. Nieźle*
~ Trzy lata później~
Naruto ruszył do przodu. Wyciągnął sprawnym ruchem dłoni kunai i natarł na przeciwnika. Ich ostrza się spotkały tworząc wokół taniec złotych iskier. Chłopiec wykorzystał skupienie wroga na ostrzu i drugą ręką stworzył chidori. Niestety oponent w ostatniej sekundzie ominął o włos ten szybki i zabójczy atak, który pozostawił jedynie płytkie rozcięcie pod żebrami. Wyprowadził kontrę na siedmiolatka, która została w łatwy sposób zablokowana użytym już wcześniej kunaiem. Ponownie posypał się grad iskier, w którym zniknął Naruto. Korzystając z wrodzonej cechy bycia sensorem, wyczuł co porabia jego adwersarz i wytworzył wielką kulę wody zmieszanej z chakrą błyskawicy. Gdy dosięgła ona swego celu, na polanie można było usłyszeć stłumiony krzyk. Po nie więcej niż sekundzie od ataku nad sparaliżowanym ciałem przeciwnika stanął Naruto. Uformował w dłoni chidori i tym razem bez żadnych przeszkód wbił dłoń w klatkę piersiową leżącego, tym samym dobijając go.
Walce tej przyglądało się dwóch staruszków.
CZYTASZ
Labirynt uczuć | sasunaru - zawieszone
FanfictionNaruto, który w wieku trzech lat poznał Kuramę i po kilku latach dołączył do ANBU korzenia. Po pewnym czasie zostaje przydzielony do drużyny siódmej wraz z Saiem. Mają misję odnalezienia Sasuke i sprowadzenia go z powrotem do wioski. Podczas tej wyp...