Rozdział 10

1.8K 115 6
                                    

*Kilka godzin później*

Draco POV. 
Po pracy poszliśmy do mugolskiej restauracji. Nazywała się La Rosa. Jest to francuska restauracja. Byłem tam już nie raz i za każdym razem jedzenie smakowało wyśmienicie, więc postanowiłem zabrać tam Harry'go. Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików. Po kilku chwilach podszedł do nas kelner z menu i zaczęliśmy wybierać. Postanowiłem, że wybiorę to co zawsze, czyli zupę cebulową. Potter się jeszcze zastanawiał. Gdy kelner przyszedł, by zapisać zamówienie powiedziałem to co chcę, a Harry poprosił o croque monsieur i croque madame*. 
-Tylko tyle?- zapytał się ten kelner. Cały czas wpatrując się w bliznowatego, jakby był jakimś ładnym obrazem. Zapewne mu się spodobał, co mi się nie spodobało, bo on jest tylko mój. 
-To wszystko kochanie?- zapytałem Harry'go i już widziałem zawiedzioną i chyba trochę złą minę tego chłopaka. 
-Tak, to wszystko- gdy kelner odszedł od  razu widziałem minę wybrańca- Czemu powiedziałeś do mnie kochanie? Jesteś zazdrosny czy co? Myślisz, że bym cię zostawił dla tego chłopaka, który nawet nie jest w moim typie? 
-Nie jestem zazdrosny i wiem, że jestem lepszy od tego typa- zaśmiałem się krótko. Byłem od zawsze typem zazdrośnika i nie lubię się kimś albo czymś dzielić.
-No dobrze- powiedział, a pod stołem złapał mnie za rękę.
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale oczywiście tak się nie da. Zobaczyłem przy wejściu mojego ojca i od razu puściłem rękę Harry'go. On nie może wiedzieć, że jedyny jego syn jest gejem i w dodatku umawia się z Wybrańcem.
-Czemu puściłeś moją dłoń? - jego głos był jakiś smutny- Wstydzisz się mnie?
-Nie wstydzę, tylko mój ojciec tu jest, a on się nie może dowiedzieć.
-No dobrze, ale kiedyś mam nadzieję, że mnie swoim rodzicom przedstawisz- zaśmiał się. Jego śmiech to miód na moje uszy. Kocham go słuchać, za to płaczu nienawidzę, a najbardziej gdy jest on przeze mnie.
-Och, Draco jak dobrze cię widzieć, pan Potter też tutaj?- zapytał się mój ojciec.
-Tak, mieliśmy ciężki dzień i postanowiliśmy odetchnąć i zjeść coś dobrego.
-No to smacznego, muszę iść, bo...hmmm mam spotkanie.
-Do widzenia. -powiedział Bliznowaty i gdy tylko zobaczył, że Lucjusza nie ma już w pobliżu zapytał- to na pewno był twój ojciec? Bo jakiś za uprzejmy mi się wydaje.
-Sam nie wiem, od kilku tygodni taki jest, możliwości jest wiele, czemu taki jest.
Gdy skończyłem to mówić do naszego syolika podszedł ten sam kelner i podał nam jedzenie.
-Smacznego.
-Dziękujemy- odpowiedzieliśmy w tym samym czasie z Harrym.
Jedliśmy w ciszy, czasem patrząc na siebie.
-Draco? Myślisz o tym co będzie jak skończy się nasza misja?
-Codziennie Harry, codziennie. Boje się, że to się skończy.- w końcu to powiedziałem.
-Nie skończy, przecież się kochamy.
-No tak, ale jak wrócimy do Hogwartu będzie ciężej nam się spotykać i to ukrywać.
-Damy radę, a teraz już jedzmy, bo już późno trochę.
Dokończyliśmy swoje posiłki i zapłaciłem po czym wyszliśmy z restauracji i ruszyliśmy w stronę naszej kamienicy.
----------------------------------------------------
Hejeczka, mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. 20 gwiazdek i będzie kolejny rozdzialik.

Wyrywamy się z mroku/drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz