12.

466 50 11
                                    

***




Mimo bycia poobijanym udałem się następnego dnia do pracy. Starałem się zakrywać fakt, że wczorajszego wieczoru zostałem dotkliwie poturbowany i wychodziło mi to w miarę dobrze. Wszystkie sińce były zakryte ubraniami a ja sam sprawiałem wrażenie, jakbym był w najlepszej formie.

Zakryłem ból znakomicie, jednak nie przewidziałem tego, że akurat tego dnia Lev postanowi pójść o krok dalej. Miałem dzisiaj pracę do wieczora, dlatego byłem narażony znacząco na obecność gospodarza w jego domu. Wykonywałem swoje obowiązki do czasu, gdy srebrnowłosy chłopak nie zbliżył się do mnie od tyłu, jak ścierałem kurze z szafki w jednym pokoju gościnnym.

Poczułem oplatające się wokół mojej tali długie ręce, które nieświadomie sprawiły mi ból. Nie chciałem by Lev przestawał, jednak nie chciałem też, by zauważył chociażby jednego siniaka. Z dylematem co powinienem robić, stałem w milczeniu i czułem za sobą obecność wyższego chłopaka.

- Hej... przestań – mruknąłem próbując bez szwanku odsunąć się od srebrnowłosego, jednak jak zwykle mi się to nie udało.

- Jeszcze chwilę – poprosił Haiba obracając mnie przodem w jego stronę, bym mógł przyglądać się jego zafascynowanym oczom.

Zgodziłem się niechętnie i pozostałem w uścisku, który poprawił mi nieco humor. Dawno nie czułem, że mam przy sobie kogoś tak blisko. Sam się dziwiłem, że naprawdę miałem kogoś takiego. W końcu zwykle byłem nieczuły i okropny dla innych. Nie mam pojęcia jakim cudem Lev nie poczuł się zniechęcony tą moją osobowością.

Wtuliłem się w srebrnowłosego chłopaka i pociągnąłem nosem by móc poczuć mocniej jego drogie perfumy. Na moje nieszczęście miałem założoną dzisiaj na sobie luźną, białą koszulę, dlatego bardzo łatwo dało się ją w jakimś stopniu naciągnąć. Z tego powodu w trakcie mojej nieuwagi Haiba postanowił zrobić właśnie to.

Wyższy chłopak naciągną koszulę, odsłaniając poobijany bark. Chłopak z pewnością chciał zasmakować mojej skóry jednak nie spodziewał się kompletnie tego, że mogę z dnia na dzień w tym miejscu zdobyć tyle siniaków.

- Co... ci się stało? – zapytał zmartwiony chłopak nie odrywając wzroku od ran.

- Mówiłem ci byś przestał – warknąłem wyrywając z ręki srebrnowłosego materiał koszuli, by ponownie zakryć skutki niepłacenia za czynsz.

- Pytam się. Co ci się stało? – powtórzył Haiba żądając wyjaśnień.

- Nic. Nie ważne. Przestań o tym gadać – odpowiedziałem chcąc odsunąć się od wyższego chłopaka, jednak ten w dalszym ciągu mnie nie puszczał.

- Kto ci to zrobił? – pytał srebrnowłosy ostrożnie przez materiał koszuli macając moje ramiona.

- Nie wiem – syknąłem spoglądając na dłonie chłopaka, które zachowywały jak największą ostrożność w trakcie dotyku mojej skóry – Auć, to boli – mruknąłem nie kłamiąc.

Lev zaciągnął mnie w stronę skraju łóżka, bym tam usiadł i pozwolił mu się bliżej przyjrzeć. Liczyłem, że jednak przez kilka dni chłopak niczego się nie dowie a rany zagoją się szybko, ale najwidoczniej nie potrafiłem tego zakryć odpowiednio.

Zgodnie z poleceniem, jakie otrzymałem, zdjąłem koszulę, pozwalając klęczącemu przede mną mężczyźnie ujrzeć chuderlawe ciało, które całe okryte było siniakami i krwiakami od metalowych prętów.

- Zawiozę cię do szpitala – oznajmił Lev jednak natychmiast odmówiłem.

- Nie będę nigdzie jechać. Samo się zagoi – mruknąłem plącząc swoje dłonie z nerwów.

Bilardziści / Lev x YakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz