"𝐈 𝐛𝐫𝐨𝐮𝐠𝐡𝐭 𝐲𝐨𝐮 𝐝𝐚𝐟𝐟𝐨𝐝𝐢𝐥𝐬 𝐢𝐧 𝐚 𝐩𝐫𝐞𝐞𝐭𝐲 𝐬𝐭𝐫𝐢𝐧𝐠 𝐛𝐮𝐭 𝐭𝐡𝐞𝐲 𝐰𝐨𝐧'𝐭 𝐟𝐥𝐨𝐰𝐞𝐫 𝐥𝐢𝐤𝐞 𝐭𝐡𝐞𝐲 𝐝𝐢𝐝 𝐥𝐚𝐬𝐭 𝐬𝐩𝐫𝐢𝐧𝐠"
Wraz z świętami w Hogwarcie zawitały również ozdoby świąteczne i ogromne choinki przyniesione przez Hagrida. Na dworze pruszył śnieg.
Huncwoci, którzy nie pojechali na święta do domów, siedzieli w dormitorium. James rozmyślał o Lily, Syriusz grał z Peterem w szachy czarodziejów, a Remus spał.
Rogacz po randce z Lily chodził przygnębiony, ale starał się tego nie okazywać, jednak trudno mu było ukryć jak powoli, po cichu rozpada się na miliony płatków żonkili, które kochała Lily Evans. Jego dwuletnia miłość, najjaśniejsza gwiazda na niebie, płomień nadzieji na lepsze jutro. Nawet Syriuszowi nie powiedział jak naprawdę było. Co tak naprawdę rudowłosa mu powiedziała. Co tak naprawdę go zniszczyło w środku.
- Niedługo święta - pomyślał. - Musisz coś dać Evans. Coś co uwielbia, coś co kocha. Coś oryginalnego.
Całkowicie pogrążył się w swoich myślach. Zawsze wiedział co tak naprawdę gryfonka uwielbiała, ale teraz jak na złość wyparowało i nie miało najmniejszego zamiaru wrócić z tymczasowych wakacji. Spojrzał na szalik Syriusza, który wisiał na ramię łóżka. Był w barwach ciemnej czerwieni i złota.
- Żółty... Żółty...żółty... - rozmyślał Potter.
Jego mózg rozjaśniła nagle pewna myśl. Lily kochała żonkile przecież. Może jej dać te kwiaty, a ona zdziwi się, bo przecież skąd James mógł wiedzieć, że to jej ulubione kwiaty? Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to będą razem, potem w przyszłości wezmą ślub i będą szczęśliwa rodziną.
Syriusz i Peter skończyli grać i zaczęli sprzątać po sobie. Remus leniwie się przeciągnął i przetarł oczy.
- Śpiąca królewna się wyspała? - zaśmiał się Black widząc włosy przyjaciela.
- Nie.
- Luniek! - zawołał James.
- Słucham?
- Jesteś dobry z transmutacji.
- To każdy wie - mruknął czarnowłosy i wyciągnął pergamin.
—Zamknij się. Kontynuując. Jesteś dobry z transmutacji. Najlepszy zaraz po Lily. Więc mam ogromną prośbę.
— Jaką?
— Zmień mi cokolwiek w żonkile. No wiesz. Takie kwiat-
— Wiem co to żonkile - przerwał mu Remus. - Ale pozwól, że zadam Ci jedno pytanie. Po co?
— Robię prezent. Dla kogoś.
— Dla kogoś, czyli dla wiewióry - odezwał się Peter i razem z Blackiem zaczął odrabiać zadanie z wróżbiarstwa wymyślając narożniejsze śmiertelne zdarzenia. Między innymi to, że wielka wiewiórka zje Syriuszowi rękę, a on utonie w kałuży.
— a jeśli nie? - mruknął James.
— Każdy wie. Cały Gryffindor i zapewne inne domy, że jesteś zakochany w Lily i robisz jej ciągle prezenty i tym podobne - Lupin wstał z łóżka i zaczął układać włosy, które nie chciały zmienić swojego układu.
— No dobra... Robię Lilce prezent... Więc pomożesz Remusie?
— Myślę, że uda mi się. Ale skombinuj mi linę.

CZYTASZ
𝚗𝚊𝚜𝚣𝚊 𝚙𝚒𝚘𝚜𝚎𝚗𝚔𝚊 | 𝗝𝗜𝗟𝗬
FanfictionDałem Ci żonkile, bo wiedziałem, że je kochasz. Niestety ty pokochałaś inne kwiaty Dwójka różnych ludzi, o drastycznie różnych charakterach. Kochanek i wróg. James i Lily. Miłość potrafi zmienić człowieka. Nawet tego najbardziej roztrzepanego z wyb...