~7~

292 22 6
                                    

„Kto szuka, ten najczęściej coś znajduje, niestety czasem zgoła nie to, czego mu potrzeba.”

J.R.R. Tolkien

Wczesnym rankiem tego samego dnia, dziewczyna zaczęła się delikatnie przebudzać. Czuła pod sobą delikatną tkaninę. Była bardzo miękka i niezwykle miła w dotyku, co koiło ją jeszcze przez dłuższą chwilkę. Oddychała płytko i powoli. Sara otworzyła oczy i jej obraz zaczął nabierać kształtów i barw. Pierwszym co rzuciło jej się w oczy to śpiący na fotelu obok łóżka Thranduil.
Wtedy próbowała posklejać wspomnienia w jedno, jednak pamiętała tylko strzępki informacji. Koszmary, ból, światło, ciemność... A na samym końcu został już tylko spokój. Teraz jednak znowu jej coś nie odpowiadało, coś było nie tak jakby tego chciała, jakby o czymś jeszcze nie pamiętała.
Leżała na brzuchu wpatrując się w śpiącego elfa. Miał na sobie jedwabną, białą koszule rozpiętą do połowy i satynowe szare spodnie. Wydawał się spać spokojnie ale bardzo delikatnie i czujnie, tak jakby miał się w każdej chwili obudzić. Sara jednak nie należała to cierpliwych osób i nie miała już ochoty leżakować. Mogłoby się wydawać że była wyczerpana po kilku dniach niesamowitych przeżyć, lecz poczuła w sobie energię i powrotną chęć do życia.
Miała plan doskonały. Wstać i cichutko opuścić komnatę nie budząc białowłosego elfa.
Lecz gdy tylko się podniosła poczuła szarpnięcie na łopatkach. Coś dziwnego muskało ją po plecach. Ze strachu napięły się jej wszystkie mięśnie, razem z tymi kilkoma nowymi, prostując ogromne skrzydła. Ciężar nowych kończyn sprawił że odchyliła się do tyłu i wylądowała na posadzce, zwalając przy tym kryształowy wazon ze stolika obok łóżka. Narobiła jeszcze więcej huku próbując wstać i powstrzymać niesforne skrzydła.
Nim zdążyła się wykaraskać, białowłosy stał już nad nią i podał jej pomocna dłoń.
- Widzę że już się lepiej czujesz- powiedział przyglądając się jej uważnie. Na jego twarzy widać było że jest ucieszony że Sara jest cała i zdrowa.
- Co tu się wyprawia? – zapytała, a na jej twarzy zagościł grymas oburzenia. Zalał ją potok pytań na które nie znajdywała racjonalnych odpowiedzi. Miała po dziurki w nosie tego świata, chciała tylko wrócić do domu... Nagle grymas zmienił się w smutek, a jej oczy zaszkliły się.
- Spokojnie...
- Jak mam być spokojna! – wykrzyczała odsuwając się od elfa. Skrzydła zamiast dumnie wyprostowanych, miała opuszczone. Białe pióra zamiatał posadzkę. – Ja chciałam tylko wrócić do domu- usiadła na łóżku i zakryła twarz dłonią.
Thranduil nie ruszył się z miejsca.
- Kiedy zrozumiesz że to jest teraz twój dom- odrzekł, jednak nie dostał żadnej odpowiedzi. Westchnął ciężko- Na razie zostań tutaj i nie narób sobie kłopotów- powiedziała i poszedł do sąsiedniego pomieszczenie przebrać się.
Wtedy Sara jak chytra wiewiórka na orzeszki, podniosła wzrok na wielkie dębowe drzwi prowadzące na korytarz. Humor jej się poprawił i jak dzika wybiegła z komnaty. Coraz bardziej wyczuwając nowe mięśnie, podniosła skrzydła do góry, żeby jej nie przeszkadzały. Rozpędzona biegła przez korytarz, jak pies goniący zwierzynę. Jednak długo  jej radość nie trwała...

~~

Nagle w kogoś wybiegła, a ten ktoś zwinnie przerzucił ją prze ramię jak worek ziemniaków.
- Puszczaj mnie-wrzeszczała i miotała się jak ranny jeleń.
- Nie rzucaj się i przestań zasłaniać mi drogę tymi piórkami – rozpoznała głos Legolas. Był stanowczy i poważny, ale nie wiedząc czemu Sara jednak wyczuła w tych słowach nutkę rozbawienia.
Nie mogła nic zrobić bo jego chwyt zaciskał się im bardziej chciała się uwolnić.

~~

Dotarliśmy ponownie do królewskiej komnaty. Dziewczyna dopiero teraz spostrzegła jaka jest ogromna i pełna bogactw.
Legolas brutalnie rzucił ją na łóżko, aż odbiła się od satynowej pościeli.
- Znalazłem zbiega, mogę ją teraz zabić? – książę zwrócił się Thranduila, nie ukrywając już dumy i rozbawienia.
- Sara? Co ja powiedziałem pięć  minut temu? – Thranduil powiedział z niesamowitą powagą, a jego chabrowe oczy pociemniały.
Dziewczyna podniosła się z łóżka i tylko się uśmiechnęła, chcąc zabić jakoś tą niezręczną sytuację. Jej policzki pokryły się rumieńcem.
- Więc? – zapytał ponownie.
Sara wymamrotała coś niewyraźnie pod nosem. Król z księciem wymienili i porozumiewawczym wzrokiem i Legolas opuścił komnatę.
- Słońce moje-Thranduil nachylił się nad Sarą, ale ta pozostała niewzruszona. – pragnę abyś poznała ten świat lepiej, więc współpracuj bo źle się to dla ciebie skończy.
Sara znowu zmieniła wyraz twarzy na oburzony grymas.
- Za niedługo pojawi się służba ze śniadaniem i nowymi ubraniami. Proszę nie pakuj się w niepotrzebne kłopoty, znowu- rzucił na odchodne i wyszedł z komnaty.
Sara została sama.
Czas spowalniał z sekundy na sekundę. Była sam na sam z myślami które piętrzyły się w dzikim tępię. Wsunęła głowę między poduszki i wydała z siebie rozpaczliwy krzyk. Musiała się pogodzić z nową rzeczywistością...
Przestała wierzyć że to sen...
Przestała marzyć że kiedyś wróci do domu...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 23, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Białe Skrzydła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz