„Cień jest czymś małym i przemijającym; istnieje światło i piękno, którego nigdy nie dosięgnie."
J.R.R. Tolkien
Obudziła się zalana potem. Całą noc dręczyły ją nieustające koszmary. Promienie słońca ledwie muskały okiennice w komnacie. Sara już więcej nie mogła zasnąć. Jej ciało ciężko przylegało do miękkiej pościeli. Wciąż była w tym samym miejscu, z którego chciała się obudzić. Doszło do niej że to nie jest sen, ale nie mogła uwierzyć że umarła. Co chwilę przed jej oczami pojawiał się przerażający błysk świateł. Powodowało to u niej powtarzający się ból głowy, który zanikał kiedy na chwileczkę zapominała o tym koszmarze.
Światło coraz mocniej oświetlało komnatę, wpuszczając do niej przyjemne ciepło.
Z trybu czuwającego wyrwało Sarę pukanie do drzwi. Kiedy nikt nie dostał odpowiedzi, drzwi delikatnie się uchyliły i do środka zerknęła służącą. Ta sama promienna buzia, która wczoraj poznała Sara.- Dzień dobry Promyczku- wślizgnęła się do pokoju zamykając za sobą drzwi- Mam dla panienki pożywne śniadanie- oznajmiła, niosąc w stronę białowłosej srebrna tacę. Odłożyła ją na komodę obok łóżka.
Widząc niechęć dziewczyny, do jakichkolwiek czynności życiowych, usiadła obok niej na miękkiej pościeli i delikatnie położyła dłoń na jej ramieniu.
- Krwawi mi serce jak widzę ból i cierpienie, a w tobie jest go pełno. Co się dzieje? - zapytała delikatnym i melodyjnym głosem.
- Nic takiego. Śniły mi się tylko koszmary- białowłosa zebrała się i podniosła, wykorzystując wszystkie zasoby sił.- Nie wyspałam się po prostu.
- To nie jest dobry znak- służka podniosła się.
-Nic się nie dzieje, naprawdę- uspokoiła ją, delikatnie i bez wyrazu się uśmiechając.
Ten wyraz twarzy jednak nie przekonał służącą. Popatrzyła się na białowłosą smutno. Już chciała dalej wymuszać z dziewczyny całą prawdę, ale ktoś znowu zapukał do drzwi. Służącą wstała i odsunęła się od Sary. Dziewczyna zawahała się na chwilę.
- Proszę- powiedziała białowłosa, gdy zrozumiała że ten ktoś może jeszcze czekać na odpowiedź.
Do komnaty wszedł zgrabnym krokiem, książę Legolas. Obojętnym wyrazem twarzy spojrzał na dziewczynę i służącą.
- Zabieram Cię na ćwiczenia, zwieraj się. Masz 5 minut- rzucił szybko i wyszedł.
- Czekaj co?- wymamrała pod nosem nie widząc sensu tej sytuacji.
Czuła się jak kamień, była nie wyspana, ale i tak musiała wstać i iść z jakimś obcym mężczyzną na ćwiczenia. Jakie ćwiczenia? Jakby dziewczyna nie miała już za dużo na głowie. Niestety musiała wstać bo służącą nie dałaby jej spokoju. Jej taki anioł stróż piłował ją żeby nie zrobiła nic głupiego. Służącą wiedziała że dziewczyna jest człowiekiem i może nie znać manier panujących z królestwie.
Białowłosa po ubraniu się w strój idealny do ćwiczeń, ostatni raz popatrzyła na miękkie i wygodne łóżko. Nie mogła zasnąć, ale na prawdę wolałabym zostać pod ciepłą kołdrą niż iść ćwiczyć. Wyszła na korytarz za służącą. Czekał tam na nią książę. Spojrzał na nią obojętnie i machnął ręką aby za nim podążała.~~~
Dotarli do dużej Sali, widać było że przeznaczonej do ćwiczeń. Dookoła niej były kolumny, oraz z każdej z czterech stron znajdowały się wejścia. Było obszernie dużo miejsca do ćwiczeń.
- Przyszykuj się bo widać że nie jesteś w dobrej dyspozycji- rzucił oschle Legolas.
Sara nie rozumiała jego niechęci do niej. Postanowiła nie wdawać się w dyskusje. Nie miała na to najmniejszej ochoty.
Ćwiczenia zaczęły się na dobre. Książę pokazywał jej poprawną posturę w walce w ręcz. Zwinna dziewczyna łapała wszystkie wskazówki. Miała już na kancie parę sztuk walki i umiała co nieco.
W pewnym momencie rozproszył ją przemykający cień pomiędzy kolumnami. Kącikiem oka zauważyła smukłą postać wychodzącą z sali. Zastygła na chwilę, zastanawiając się kto to mógł być. Z rozmyślań wyrwał ją Legolas.- Co mój ojciec w tobie widzi. Nie rozumiem- okrążył dziewczynę- postanowił Cię chronić chociaż jesteś tylko człowiekiem.
Sara wodziła za nim podejrzliwym wzrokiem. Pilnowała każdego jego kroku, jednocześnie analizując co mówi. Nie rozumiała, ale bardzo chciała wiedzieć o co mu chodzi. Książę nagle złapał ją za ramię. Sara szybko i zwinne chwyciła go za rękę i przerzuciła przez ramie i książę znalazł się na zimnej posadzce.
- Nic nie mam do ciebie ani do twojego ojca i nie wiem dlaczego mnie nie lubisz-powiedziała stojąc nad nim.
Książę otworzył szeroko oczy. Nie wiedział co się właśnie stało. Nie wierzył że taka drobna dziewczyna tak po prostu powaliła go na ziemię.
Białowłosa podała mu dłoń. Przyjął pomoc bez zbędnych problemów.- Zobaczymy jak sobie będziesz tutaj radzi-powiedziała tym razem bez prostackiego podejścia do dziewczyny- A na dzisiaj to koniec treningu. Poradziłaś sobie- uśmiechnął się do niej nieznacznie.
- Miło było - białowłosa zaśmiała się cicho.
-Helle zaprowadź ją do jej komnaty-zawołał na służkę, która wyczuła dobry moment aby zerknąć do sali co się dzieje z białowłosą.
Dziewczyna zebrała się i wyszła razem ze służką z sali.
~~~
~Sala Tronowa~
- Mówiłeś Ci synu. Ona jest wyjątkowa-oznajmił Thranduil, stając naprzeciw Legolasa.
- Wydawało mi się że przypomina ci kogoś... Kogoś kogo już nie ma- spojrzał mu głęboko w oczy.
Ten jednak nic mu nie dopowiedział. Król ruszył żwawym krokiem przez korytarz. Zatrzymał się jednak i rzucił synowi ostatnie spojrzenie. Pełne niepewności, co nigdy mu się nie zdążało.
- Zadbam o jej bezpieczeństwo, a ty spróbuj jej nie niepokoić.
- Przecież to tylko człowiek... Co się stało że nagle pragniesz ją chronić?
- A krucha istota może okazać się kimś więcej, o ile legendy są prawdziwe- powiedział tak cicho że Legolas prawie go nie usłyszał. Odwrócił się na piecie i nie zawracając już więcej uwagi na syna ruszył w swoją stronę. Miał jeszcze wiele spraw do załatwienia.
~Komnata Sary~
Kobiety doszły nareszcie do pokoju. Zaciekawiona Helle chciała zostać z Sarą i dopytać o szczegóły, jednak po minie dziewczyny stwierdziła że nie będzie jej dzisiaj już męczyć.
- Ojej a panienka nie zjadła śniadania przecież-stwierdziła Helle gdy spostrzegła nie ruszoną tacę z jedzeniem- może dla tego jesteś taka słaba. Ale już nie będziesz tego jadła...
- Nie jestem w ogóle głodna- stwierdziła markotnie.
- Ale za niedługo jest kolacja. Król na pewno chciałby Cię tam zobaczyć- przekonywała białowłosą.
- Naprawdę miło by było... - zawiesiła się na chwilę, przypominając sobie wczorajszą rozmowę z królem. Nic tak naprawdę się nie stało, ale nie była pewna czy chciał powtarzać tą sytuację.
- A może... - białowłosa zawiesiła swój wzrok na oknie. Wpadało przez nie jasne i ciepłe światło. Sara pogrążyła się we wspomnieniach. „To życie, może ono... Nie było tym które miałam przeżyć... Może to wszystko miało się wydarzyć... I tak po prostu mam zostawić tamto życie za sobą?". Pierścień na jej palcu rozbłysnął jasnym światłem. Oczy dziewczyny też rozbłysły, jakby emanowały tą samą energią co pierścień. „Muszę zostawić już tamto życie... Chcę zobaczyć co przyniesie mi to nowe...". W tamtym momencie wszystko rozbłysło się blaskiem, a Sara zemdlała.
CZYTASZ
Białe Skrzydła
FanfictionTo ten moment kiedy uświadamiasz sobie że śmierć jest tylko początkiem...