Białowłosa zrobiła jeszcze dwa kroki w tył. Wyglądała jak wystraszony królik, którego złapały psy myśliwskie podczas polowania. Jednak nie opuszczała rąk, trzymając je w dalszym ciągu w pozycji gotowej do wyprowadzenia ciosu.
- Legolasie odłóż broń, nie powinieneś straszyć gości- oznajmił władca podchodząc spokojnym krokiem do księcia. Nie odrywał jednak oczy od dziewczyny, lecz nie śmiał podejść bliżej widząc jej bojowe nastawienie.
- Ja umarłam- stwierdziła dziewczyna niedowierzając w prawdziwość całej sytuacji.
- Spokojnie- król zbliżył się do niej powoli- Jeszcze żyjesz. Jesteś bezpieczna, nic ci tutaj nie grozi.
Jego spokojny głos nieznacznie pozwolił uspokoić się dziewczynie. Powoli opuściła ręce. Nie wyglądała jakby cierpiała z bólu, chociaż była poobijana, miała złamaną rękę i uraz głowy. Wyglądała jakby nic się jej wcześniej nie stało.-Wszystko dobrze- przybliżył się do niej i delikatnie położył na jej policzki rękę. Ich spojrzenia spotkały się. Blask jego chabrowych oczy pozwolił białowłosej całkowicie się odprężyć. Poczuła jak jej policzki się rozpalają, pokrywając się rumieńcem, co bardzo kontrastowało z jej bladą cerą.
- To tylko sen, prawda? - jej platynowe oczy były pełne nadziei że za niedługo się po prostu obudzi.
- Nie, to nie sen gwiazdeczko- odparł król.
Dziewczyna jakby nagle się oburzyła. Gwałtownie straciła jego rękę ze swojego policzka.
- Gdzie ja się znalazłam? I kim wy jesteście? - odsunęła się od mężczyzny.
- Jestem Thranduil, władca Mrocznej Puszczy, a to mój syn, Legolas- odparł, a jego głos rozbrzmiewał dźwięcznie po sali. Legolas stał jak wryty, kompletnie nie wiedział co się działo. - A te oto kobiety chciały ci tylko pomóc. Byłaś ranna.
- Przecież nic mi nie jest- odparła jak gdyby nigdy nic.
Faktycznie nic ją nie bolało i nawet ręka przestała być sina. Medyczka wstała i pielęgniarka też się ocknęła. Rudowłosa nie dowierzała że dziewczynie tak po prostu nic nie dolega. Kobieta podeszła do niej gwałtownie, a tak chciała odskoczyć zaskoczona jej szybką reakcją. Jednak stała w miejscu jak wryta. Lekarka sprawdzała jej rękę która jeszcze niedawno wydawała się być połamana w kilku miejscach. Oj wielkie ogarnęło ją zdziwienie gdy stwierdziła że obie ręce są zdrowe. Chciała jeszcze sprawdzić jej ranę na głowie, jednak dziewczyna chwyciła ją za nadgarstek, mocnym i stanowczym uściskiem.
- Nie dotykaj mnie- syknęła do rudowłosej.
- Spokojnie- król rozdzielił obie panie. - chodź za mną- skinął na białowłosą i ruszył do wyjścia.
-Ojcze... - zaczął Legolas, jednak.
- Cicho- powiedziała stanowczym tonem Thranduil.
Książę głośno westchnął i zdecydował że nie będzie się wtrącał w plany ojca. Jak na razie nie będzie się wtrącał...
~ ~~
Dziewczyna chcąc nie chcąc podążała za królem. Była znużona całą tą sytuacją. Szli w ciszy, było tyle słychać stukot jej butów. Thranduil jak przystało na króla szedł dostojnie, męski i cicho, a białowłosa bez gracji i głośno powłóczyła nogami. Przeglądała się w dużych lustrach znajdujących się wzdłuż korytarza.
- Wyglądam jak zwłoki- wymamrotała pod nosem.
- Masz rację-odparł król, lecz w ogóle się do niej nie odwrócił.
Dziewczyna się lekko naburmuszyła. Nie wiedziała gdzie jest. Co się dzieje, ani kim są do diabła ci dziwni ludzie. I na dodatek wyglądała strasznie, a ten zamiast ją ładnie, pięknie pocieszyć, to jeszcze ją w tym potwierdził. Zrobiła skwaszoną minę, jakby zjadła plasterek cytryny. Jednak postanowiła się nie odzywać, bo to mogło się źle skończyć.
Szli tak w ciszy jeszcze przez chwilę. Korytarze były zawiłe i łatwo było się zgubić. Sokoli wzrok dziewczyny jednak zapamiętywał każdy drobny szczegół, na wypadek jakby jednak miała się zgubić i nie znaleźć. Nareszcie jednak zatrzymaliście się. Stanęłaś przez pięknymi, zdobionymi drzwiami, które nagle się same otworzyły.- Woow- buzia jej się otworzyła z zachwytu.
- Oto twoja komnata na czas twojego pobytu w moim królestwie- oznajmił mężczyzna, o którym istnieniu przez pewien moment białowłosa zapomniała. - za chwilę przyjdą do ciebie służki, pomogą Ci dojść do siebie. Tylko tym razem postaraj się ich nie straszyć... I zamknij buzię.
Uśmiech mimowolnie pojawił się na jej buzi. Jako kobieta uwielbiała przepych i wszystko co się świeci. Weszła do środka. Ściany i posadzka była z kamienia, a meble z ciemnego drewna. Oczywiście białowłosej rzuciło się w oczy ogromne łóżko z baldachimem. Wszystko błyszczało w jej platynowych oczach. Z nieopanowanego zachwytu wyrwał ją dźwięk zamykanych drzwi. Tak była zajęta że zapomniała podziękować i pożegnać mężczyznę. Jednak wiedziała że podziękuje mu przy najbliższej okazji. Jeżeli taka będzie sposobność.
~~ ~
Leżała tak przez chwilę analizując co się dzieje. Nie mogła sobie przypominać jak się tu znalazła. Nie pamiętała za wiele. Jedynie skrawki poprzedniego dnia. I nie mogła nic sobie przypomnieć. Przynajmniej nic ważnego co mogłoby wyjaśnić jej obecność tutaj. Nagle poczuła ucisk w sercu i niesamowity ból głowy. Skuliła się próbując to przeczekać. Po chwili ból odpłynął tak szybko jak się pojawił.
Ktoś zapukał do drzwi. Białowłosa zdążyła się tylko podnieść do pozycji siedzącej gdy do pokoju weszła służąca...- Przyniosłam Panience suknie- powiedziała z entuzjazmem. Chociaż ona się nie wystraszyła dziewczyny i jeszcze była mile nastawiana- i pomogę się doprowadzić do porządku. Kto tak widziała w łachmanach chodzić. Na kolację z królem trzeba pięknie się wyszykować.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, ze zdziwienia.- No już już- ponaglała ją służąca.
- Ale ja.. - dziewczyna chciała coś powiedzieć, albo raczej zapytać ale służka nie była na czekanie. Chciała wszystko ogarnąć na ostatni guzik.
- Nie ma żadnego ale.
Białowłosa nie protestowała więcej, chociaż sytuacja wydawał się jej dziwna i wręcz niedorzeczna. Nikt nigdy jej nie pomagał w ubieraniu się, chociaż musiała przyznać że kobieta jest sprawna i zwinna. Pomogła ubrać jej suknie, a szło to im naprawdę opornie. Dziewczyna pierwszy raz miał do czynienia z suknią i to jeszcze wiązaną na gorset. Zwykle nosiła spodnie. Zwykłe, dobre spodnie.
- Za mocno-wyjęczała gdy służka kończyła go wiązać.
- Nie ma że za mocno. Wytrzymasz. Kobieta piękną musi być. I to jeszcze taka która idzie na kolację z królem. Oj kochanie tu nie ma to tamto- zaśmiała się.
- Dziękuję.- dziewczynie spodobało się podejście służącej. Bardzo lubiła miłe, towarzyskie osoby i w takim gronie lubiła przebywać.
Spojrzała w lustro. I tam ujrzała piękną dziewczynę w długiej białej sukni z obejmującym ją w tali, pozłacanym gorsetem. Na głowie miała tylko wpiętą złotą spinkę, ponieważ jej krótkie włosy nie pomagały w spięciu niczego innego. Służka była przyzwyczajona do długich elfickich włosów więc szybko się poddała. Jednak uznała ze dziewczyna wygląda nie najgorzej. „ I gdzie te zwłoki które jeszcze niedawno tutaj stały" zaśmiała się w duszy dumna ze swojej przemiany. Jak prawdziwa kobieta, była już gotowa do wymarszu. Jednak gdy miała wychodzić z komnaty, zatrzymała ją jedna myśl...
CZYTASZ
Białe Skrzydła
FanfictionTo ten moment kiedy uświadamiasz sobie że śmierć jest tylko początkiem...