3.

10.9K 420 98
                                    

Jake POV

Siedząc w jednym z foteli mojego samolotu, układałem w głowie plan na najbliższe dni spędzone w Warszawie. Planowo, mamy tutaj zostać przez trzy dni, podczas których dopełnie formalności związane ze sprzedażą mojego apartamentowca. Matt, jako mój prawnik, ma dolecieć do nas jutro, bo przez finalne przymiarki garnituru, których ze względu na swoją narzeczoną nie chciał przekładać, nie mógł lecieć z nami.

Spojrzałem na swój nadgarstek, na którym znajdował się jeden z moich drogich zegarków. Udało mi się przespać pięć godzin lotu, za to Rose dalej śpi jak zabita i nie zapowiada się, żeby prędko się obudziła. Przez resztę czasu wypełniałem dokumenty i sprawdziłem przebieg prac nad szkółką muzyczną Rose. Swoją drogą, jestem z niej cholernie dumny. Wszystko ogarnęła sama, notorycznie odtrącając moją pomoc.

— Za dziesięć minut wylądujemy na lotnisku Chopina panie Henderson — powiedziała jedna ze stewardess w blond włosach, wyrywając mnie z rozmyślań. Gdy już myślałem że sobie pójdzie, ona jak gdyby nigdy nic przejechała palcem wzdłuż mojej dłoni.

Podniosłem wzrok, patrząc na nią pytającym wzrokiem. Blondynka uśmiechnęła się tylko po czym znowu dotknęła mojej dłoni.

— Za ścianą śpi moja narzeczona. Spróbuj dotknąć mnie jeszcze raz, a pożegnasz się z pracą stewardessy — powiedziałem twardo.

— Mam na imię Ar...

— Nie pytałem o twoje imię — przerwałem jej podnosząc się z fotela, wyraźnie nad nią górując.

— Ale ja chciałabym, żeby Pan wiedział — powiedziała starając się zabrzmieć niewinnie, po czym położyła tą cholerną dłoń na moim ramieniu.

— W dupie mam to czego ty chcesz — strąciłem jej dłoń — już tu nie pracujesz — powiedziawszy to, ruszyłem do sypialni.

Kobiety czasami są niezwykle irytujące. Westchnąłem cicho, wchodząc do pomieszczenia. Chwyciłem za marynarkę zarzucając na na swoje barki.

— Wylądowaliśmy na lotnisku Chopina w Warszawie — piętnaście minut później po samolocie rozniósł się głos pilota.

Rosie dalej spała, dlatego postanowiłem jej nie budzić. Opatuliłem ją w gruby koc, po czym wziąłem kobietę w ramiona. Wyszedłem z sypialni, napotykając zdziwione spojrzenia moich ochroniarzy. Przewróciłem oczami i zwróciłem się do Samuela.

— Zasnęła, nie chciałem jej budzić. Jak sytuacja na dworze? — zapytałem mając na myśli te jebane hieny z aparatami.

— Jest ich więcej niż zakładałem — odparł na co westchnąłem i ruszyłem do wyjścia żegnając się z załogą. Miejmy to już za sobą.

Schodząc po schodach, uważałem żeby przypadkiem z nich nie spaść oślepiony blaskiem tych jebanych fleszy. Reporterów było mnóstwo, tak jakby conajmniej witali prezydenta. Nie sądziłem, że w Polsce też jest tak głośno na nasz temat.

Czym prędzej wpakowałem się do samochodu, nie chcąc aby Rose zmarzła. Gdy auta ruszyły z piskiem opon, brunetka zaczęła się przebudzać. Uniosła głowę z moich kolan i spojrzała zaskoczona na moją twarz.

— Śpij mała, niedługo dojedziemy — powiedziałem, po czym głowa brunetki znowu wylądowała na moich udach.

*

Wchodząc do jednego z apartamentów znajdujących się w moim hotelu, zamknąłem drzwi kopniakiem i skierowałem się w stronę sypialni. Ułożyłem Rose na łóżku, ściągając jej buty i przebierając w lżejsze ubrania.

Oni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz