8.

8.8K 297 905
                                    

Witajcie kochani!
Prosiliście mnie o rozdział, dlatego postanowiłam się zlitować i z okazji świąt, dodaję! Miłego!
***

Trzy lata później

Słońce. Piękne słońce, tworzące cudowny zachód nad urokliwą wyspą grecką - Kreta.
W życiu bym nie pomyślała, że zamieszkam na Krecie! Coś pięknego, ta lazurowa woda, piękne plaże, ciepły klimat, słońce parzące w skórę i ukochane owoce morza. Czego chcieć więcej?

— Rose, kolacja! — usłyszałam męski głos

— A nie możemy zjeść na tarasie? Zobacz jak ładnie zachodzi słońce — powiedziałam

— Widzisz ten sam zachód nieprzerwanie od ponad dwóch lat...

— Kacper no proszę! Według mnie każdy zachód jest inny — powiedziałam pewnie — jeżeli nie chcesz, w takim razie zjem sama — chwyciłam za talerz z krewetkami i ruszyłam na powietrze.

— Hej, żartowałem przecież — powiedział blondyn — idź już, ja zaraz dojdę tylko znajdę wino.

Tak jak powiedział, tak zrobiłam. Wyszłam na taras i zasiadając na krześle, zaczęłam wcinać kolację.

Dzisiaj niebo jest bezchmurne dzięki czemu światło pięknie się rozpływa, odbijając się od tafli morza. Cudownie.

Z rozmyślań o pięknie tego miejsca, wyrwał mnie dźwięk stawianej na szklanym stoliku butelki.

— Znalazłem ostatnie — powiedział Kacper przysiadając się do stolika. Otworzył wino i nalał sobie do kieliszka.

— Już wypiłeś wszystkie pięć butelek? — zapytałam niedowierzając.

— Widocznie ktoś musiał mi pomóc — powiedział patrząc na mnie znacząco.

— Przecież wiesz, że ja nie pije — odparłam, przykładając dłoń na mój wystający brzuszek. Moja kruszynka ma już sześć miesięcy i dalej rośnie. Ale ma się dobrze!

Spojrzałam na butelkę trunku. Etykieta przypomina mi o pewnym etapie w moim życiu, a konkretnie o pewnej osobie, która jest odpowiedzialna za stworzenie tego wina.

Po tamtym dniu, w którym zobaczyłam zdjęcie Jake'a, całującego się z inną kobietą, uznałam że przyda nam się przerwa. Wróciłam do Polski i bliżej poznałam się z moim starym znajomym.

Kacper okazał się bardzo w porządku osobą, i no cóż... coś zaiskrzyło. Pół roku później się zaręczyliśmy i teraz jesteśmy szczęśliwym małżeństwem.

Oczywiście Jake pisał i dzwonił, a nawet przyjechał do Warszawy i zaczął nas nachodzić. To wtedy zdecydowałam się całkowicie o nim zapomnieć, i wyjechać z kraju. Padło na Grecje.

Tak jak już wspominałam, jest tu raj na ziemi i żyje nam się tu cudownie. Z dala od mediów, które po zerwaniu zaręczyn, zdążyły się ode mnie odczepić, i z dala od Jake'a i bolesnym wspomnień. Staram się nie myśleć o przeszłości, żyję teraźniejszością. Tym bardziej że za niedługo przyjdzie na świat mój syn.

— Wiadomości! Weź podgłoś, masz bliżej pilota — powiedział Kacper.

Tak jak kazał, tak zrobiłam i moim oczom ukazało się czarno białe zdjęcie Jake'a, a pod spodem nagłówek:

,,Jacob Henderson nie żyje"

***
Kochani moi!
Jak wam się podobał rozdział?
Z tego miejsca chciałabym wam życzyć Wesołych Świąt! 🐰
-Pluwiofil

Oni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz