Kto By Pomyślał?

437 24 13
                                    

  Lily obudziła się rano w objęciach Severusa, na kanapie. Była wtulona w jego tors, a Mistrz Eliksirów opierał brodę o czubek jej głowy. Kobieta delikatnie się podniosła. Czarodziej już nie spał. Taka pozycja nie była zbyt wygodna do spania, dlatego mężczyzna czuł się trochę zmęczony. Nie miał serca jej obudzić, postanowił, że się przemęczy.

- Dzień dobry - czarownica przywitała się z Mistrzem Eliksirów

- Dzień dobry... - po głosie Severusa było słychać, że nie spał najlepiej- Która godzina?

- Za piętnaście ósma.

- O nieee- ziewnął czarodziej - muszę iść do Hogwartu.

- Już? Zostań jeszcze chwilę - kobieta z powrotem oparła głowę o klatkę piersiową czarnowłosego mężczyzny

- Hmm... chciałbym, ale dzieci na pewno czekają na mnie. Umrą z tęsknoty za Mistrzem Eliksirów

- Ohhh... no dobrze, idź już. Ale wracaj szybko, Sev. - Kobieta niechętnie rozluźniła uścisk rąk

- Nie martw się, dzisiaj mam tylko sześć lekcji  - Mężczyzna wstał z kanapy i zniknął za rogiem. Widocznie poszedł się ogarnąć na lekcje. Był już prawie spóźniony, a ma prowadzić wykład z Ślizgonami i Gryfonami na raz. To będzie ciężki dzień.

*

- O czym tak myślisz?- James wyrwał się z zamyślenia, gdy usłyszał głos przyjaciela

- Ona przepadła, nie ma jej. A co jeśli nie wróci?

- Napewno wróci. Nie martw się tak, kochasz Lily, a Ona kocha Ciebie.- Syriusz pocieszał Pottera. Szkoda mu było, że uciekła. Lub ktoś ją porwał... nieee, niby po co?

  Rogacz tak naprawdę nie martwił się o Lily, wiedział, że prędzej czy później wróci. Myślał o tym, jak ukarać przyszłą żonę. Wkońcu przyjdzie do niego skruszona, będzie posłuszną żoną, on dalej będzie ją zdradzał i wszystko będzie jak dawniej.

*
- Sev! - Lily podbiegła do czarodzieja, który ledwo zdążył wyjść z kominka. Tak mu tego brakowało. Przez całe życie patrzył na jej ,,szczęście,, z Potterem. No cóż, widocznie życie napisało scenariusz na nowo, lub zniwelowało kilka błędów. Kobieta złożyła całusa na wargach Mistrza Eliksirów.

- Cześć, Lily!

- Jak było w pracy?

- Doskonale. Bójka i kilka szlabanów rozdane pierwszego dnia!

- Współczuję dziecią, które mają z tobą szlaban.

- I słusznie. - Severus lekko się uśmiechnął. - O, właśnie, Albus mówi, że jutro jest spotkanie Zakonu Feniksa i znajdzie mi jakieś zastępstwo

- Mogę iść z tobą? Chce wyjaśnić całą sytuację wszystkim zgromadzonym.

- Dobrze. Jeśli taka jest wola mojej Księżniczki... - usta Severusa po rakolejny zetknęły się z waegami Lily

*
  Następnego dnia czarownica znów obudziła się w salonie, w ramionach mężczyzny. Tak go kochała, nie jak Jamesa. Próbowała wcisnąć Pottera w głęboką dziurę w sercu, którą pozostawił po sobie Severus na piątym roku. Ale Rogacz tam nie pasował. A no właśnie, Severus na piątym roku... gdzie podział się ten wychudzony, nieśmiały chłopczyk, w o wiele za dużych ubraniach? Zamiast niego pojawił się skrzywdzony przez los mężczyzna, poważny, przystojny, pociągający...

  Dźwięk kominka wyrwał kobietę z zamyślenia. Severus jeszcze spał, Lily ledwo zdążyła otworzyć powieki, zanim z kominka wyszedł nie kto inny jak sam Lucjusz Malfoy.
,, No nie... jescze tego brakowało ,,

Księżniczka Półkrwi || Lily And Severus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz