8- Zakon Feniksa

531 23 0
                                    

Do gabinetu dyrektora poszliśmy od razu po śniadaniu myśląc, o co może chodzić. Kulturalnie zapukałam, a Dumbledore wpuścił nas do środka.

- dzień dobry- powiedzieliśmy jednocześnie

- witam was, wiecie co to jest zakon Feniksa?- pytanie z niczego, ale dobra

- oczywiście, z grubsza- powiedziałam

- tak samo- poparł Black

- to świetnie, ponieważ chcę się zapytać, czy chcecie do niego wstąpić- szczęka nam opadła

- tak- stwierdziliśmy

- to świetnie, siecią fiuu przeniesiemy się do siedziby- klasnął w dłonie- wejdźcie zaraz po mnie i zróbcie to, co ja- polowaliśmy głowami, a Albus wszedł do kominka, rzucił garść proszku i krzyknął "siedziba zakonu Feniksa". Gdy zniknął, zrobiliśmy dokładnie to samo, po czym pojawiliśmy się w salonie z kremowymi ścianami. W środku stali nasi rodzice, Felix, inni wolni aurorzy, kilku zwykłych aurorów i inne osoby.

- nie zgadzamy się!- zaprotestowała moja mama, a po zobaczeniu, że już jesteśmy przytuliła każdego z osobna, a ja mruknęłam "hej", za to chłopak "dzień dobry". Moja mama dalej zażarcie kłóciła się z Dumbledore'm, a Felix też miał nie za bardzo zadowoloną minę. Zgaduję, że rodzicielka Syriusza o niczym nie wie. Wpadłaby w szał. Zakaszlałam, żeby zwrócić na siebie uwagę, co poskutkowało.

- może sami zdecydujemy?- uniosłam brew- może i nie jesteśmy dorośli, ale przecież profesor Dumbledore nie ściągał by nas, gdybyśmy się nie nadawali- wszyscy niechętnie się zgodzili

- dobrze więc, złożycie przysięgę- stwierdził Dumbledore, po czym zaczął mówić coś o nie zdradzaniu, nie przechodzeniu na złą stronę itp itd, a my powtarzaliśmy. Na końcu wokół nas była złota smuga, a na nadgarstku czarna linia, na kształt bransoletki. Zadowoleni usiedliśmy z resztą.
Rozmawialiśmy głównie o bezpieczeństwie, ale tata wydawał mi się jakiś dziwny, co najmniej dziwny, ale nic nie mówiłam. Jednak zaczęło mnie rozpraszać, kiedy cały czas mi się przyglądał.

- to na dzisiaj koniec- stwierdziła McGonagall, a ja zrobiłam coś, czego nikt się nie spodziewał. Ruchem ręki sprawiłam, że czarne sznury przywiązały ojca do krzesła, a każdy patrzył na mnie z osłupieniem, niezdolny do poruszenia się. Ja za to wolnym krokiem podeszłam do krzesła i zatrzymałam się w bezpiecznej odległości.

- pokaż swój sekret- powiedziałam i machnęłam różdżką, a "mój ojciec" zaczął się przemieniać. Włosy zmieniły się na białe, stał się lekko wyższy, a ubrania również się zmieniły. Na krześle siedział sam Grindelwald- wiedziałam- syknęłam. Każdy w pomieszczeniu patrzył na mnie z niemałym szokiem na twarzy, nawet białowłosy. Wycelowałam w niego różdżką, tak samo zrobił dyrektor. Patrzyli na siebie ze smutkiem, żalem. Serce mi się łamało- gdzie jest mój ojciec?- spytałam w końcu

- odpowiednio go traktują, możliwe, że nie dożyje do rana- chytrze się uśmiechnął, a ja zbladłam i z przerażenia trochę opuściłam różdżkę- uczucia cię niszczą. Dołącz się do mnie, a uzyskasz dużo więcej

- nigdy- odpowiedzialam oschle, patrząc na niego z nienawiścią- czego chcesz za niego?- milczał

- nie myśl sobie, że cię wypuścimy- zadrwił Felix na skraju wytrzymania

- chyba w Nurmengardzie brakuje więźnia- stwierdził sucho dyrektor

- nie wrócę tam- zaśmiał się czarnoksiężnik, po czym szybko wyplątał się z krzesła i wstał, teleportował się i po chwili wrócił z moim ojcem. Nieno, nie normalny. Najdziwniejsze było to, że tata nie miał ani jednej rany, był jedynie lekko przestraszony- opuszczę ten budynek za moje i Dumbledore'a braterstwo- oznajmił, a wyżej wymieniony z wahaniem oddał mu fiolkę na łańcuszku, którą tamten zabrał i zmierzał do wyjścia, zostawiając nas w osłupieniu- i tak wygramy, a ty Potter do nas dołączysz!- rzucił, po czym wyszedł na ulicę

Bliźniaczka Jamesa PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz