Cień

429 41 10
                                    

Alastor nie miał wyboru, musiał przygotować się na walkę. Nim jednak wyszedł z biblioteki, upewnił się ostatni raz, że Bitsy jest w stu procentach bezpieczna w swoich czterech ścianach. Widział po jej oczach, że pomimo ponaglania go, by już wyszedł, nie chciała, aby odchodził. Biła się z własnymi myślami. 

Uklęknął przed nią, łapiąc jej dłonie w swoje. Gdy patrzyła na niego, z trudem wstrzymywała łzy. Nie próbowała wyrywać swoich dłoni czy odwracać wzroku. Przypominała desperackiego kociaka, który nie chciał, aby właściciel wychodził bez odpowiedniego pożegnania.  

       - Bitsy - zaczął ostrożnie. - Będę w pobliżu cały ten czas. Uważaj na siebie - wyjaśnił. Kotka pokiwała głową na zgodę i westchnęła ciężko. Opuściła wzrok na ich dłonie, ściskając jego palce.

      - Nie zawracaj sobie mną głowy. Pilnuj siebie a ja będę czekać na ciebie tutaj - odpowiedziała, obdarowując go ostatnim uśmiechem, nim się pożegnali. 

Gdy została sama w swoim urokliwym dobytku, dopilnowała, że wszystko ma przy sobie i starannie zaryglowała drzwi. Upewniła się po raz setny, że wszelakie inne otwory są zablokowane na tyle, by nic nie weszło do środka. Po jednym z incydentów z przeszłości nauczyła się, by chować wszelakie cenne rzeczy w schowku. Kiedy anioły zstępują do Piekła, niszczą wszystko i wszystkich, łącznie z książkami i drogocennymi pamiątkami. 

Usiadła na fotelu w swoim salonie nad biblioteką. Czas leciał niewyobrażalnie szybko. Zrobiła jeszcze kilka obchodów, by upewnić się, że wszystko jest zabezpieczone, miała ze sobą ewentualną broń, by w najgorszym scenariuszu mieć cokolwiek by odeprzeć atak napastnika. Lada moment pojawią się przybysze z Nieba. Miała nadzieję, że wszyscy jej bliscy demony są dobrze przygotowani na walkę. Czuła się beznadziejnie, nie będąc przy nich, jednak wiedziała lepiej niż kto inny, że zginęłaby jako pierwsza na polu walki.

Cieniste potworki latające nad jej głową dodawały jej minimalnej otuchy. Nie jest tutaj sama. Cienie są po jej stronie. Jeden z nich wylądował na jej głowie między uszami. Wytworzył sobie długi, puszysty ogon, który owinął wokół szyi diablicy jak szalik. W wiecznie ciepłym Piekle cień dawał kojący chłód, dodający niespotykanej ulgi. Bitsy wtuliła się w ogon pomocnika, zamknęła zielone oczy i westchnęła. 

        - Dziękuję. Choć dalej torturują mnie obawy - wydukała pod nosem. 

Zadziwiający był jednak pewien fakt. Mimo wielkiego strachu robiła się senna. Długo walczyła z tym odczuciem, ale wydawało jej się, że sen nie ma zamiaru odejść i walczy z jej wolą. Dziwne. Po pewnym czasie jej łapy bezwładnie zwiotczały, oddech stał się spokojniejszy i wolniejszy. Pyszczek wydawał się usłany błogim spokojem. Ostatnio nie zdarzyło się coś takiego. 

Wtedy cień zeskoczył z jej głowy i wylądował na dywanie przed nią. Rozejrzał się po pokoju uważnie, po czym zgrabnie powędrował do zabarykadowanego okna. Przez minimalną szparę widział sytuację na zewnątrz. Rozbrzmiały syreny ogłaszające pojawienie się w królestwie aniołów. Reszta podobnych do niego stworków ruszyła w jego stronę i została wciągnięta do jego czarnego ciała. Mały pomocnik Bitsy zaczął rosnąć, gdy pochłaniał swoich pobratymców i cienie w pokoju. Z czasem przybrał postać wysoką, która prawie sięgała do żyrandola. Był smukły, przyodziany w nieodłączną czerń. Sam w sobie przypominał obłok mrocznego dymu. 

      - Ta Czystka będzie inna od poprzednich - rozbrzmiał gruby, donośny głos. - Wysłano tutaj Serafinów po jedną rzecz ukrytą w niepozornym miejscu - dodał cienisty wytwór. Nie było widać jego twarzy, ukryta była bowiem pod szerokim kapturem. Jedynie para lśniących krwawo oczu wpatrywała się we właścicielkę biblioteki. Spod jego czarnej powłoki wyrosła pojedyncza macka. Zgarnęła ona z fotela ciało uśpionej diablicy. Mroczna postać zabrała ją do schowka pod podłogą specjalnie przygotowaną na takie sytuacje. Ostrożnie ułożono ją na poduszce i zakryto deskami. 

Wysoki cień zszedł po schodach do biblioteki, słysząc za murami budynku odgłosy rozpoczynającej się walki. Niewzruszony zaczął nucić jakąś melodię w zapomnianym już dawno języku. Była to specjalna klątwa uniemożliwiająca wejście komukolwiek do tego miejsca. Gdy zakończył rzucanie specjalnej ochrony na bibliotekę, udał się między regały książek, szukając czegoś. 

        - Oni wiedzą. On im powiedział. Przybędą tutaj zabrać ją - mówił wysoki stwór, zatrzymując się wreszcie przy jednej z półek. Pojawił się na niej symbol runowy. Iluzja zniknęła, odsłaniając starą, grubą księgę w czerwonej okładce. Znajdowała się na niej czaszka obtoczona mackami. Nad nią rozpościerały się skrzydła nietoperza otoczonego przez sześć gwiazd. 

Po upewnieniu się, że artefakt jest bezpieczny, stwór ponowił iluzję. Wtem ziemia zadrżała. Ściany zamruczały groźnie, wzbudzone nagłym uderzeniem w podłoże. Przybyli. 

W tym samym momencie z pałacu królewskiego zerkano z wielkim zaniepokojeniem na przybyszy. Nie przewidziano, że zostaną tutaj zesłani oni. Najwyżsi słudzy Boga. Uzbrojeni po zęby, z charakterystycznymi trzema parami skrzydeł. Jednym machnięciem skrzydeł niszczyły domy. Było ich aż trzech. Zbyt wiele, by zwyczajni mieszkańcy sobie z nimi poradzili. Lucyfer przejechał ostrymi pazurami po parapecie, zostawiając ślady swojego gniewu. Mimo to, z jego twarzy nie znikał uśmiech. Był mniejszy, ale dalej obecny. Śledził bystrymi oczyma trzy Serafiny. 

       - Ha! - rzucił, sięgając po kieliszek wina. Dokończył czerwony napój i odłożył kieliszek na bok. - To będzie bardziej kłopotliwe niż się spodziewałem - skomentował dyskretnie. Wtem do jego komnaty wkroczyła pewna osoba. Spanikowana i przestraszona córka władcy doskoczyła do biurka ojca, nim nastąpiło kolejne trzęsienie. Odruch tak ją zaskoczył, że drgania niemal zwaliły ją z nóg. 

       - Ojcze, kim oni są? Nigdy wcześniej nie było takich aniołów podczas czystki! - spytała Charlie. Lucyfer odwrócił się do niej przodem.

       - Serafini - odparł łagodnie, zbyt spokojnie jak na obecną sytuację. Księżniczka wyprostowała się, nie spuszczając ojca z oczu. - Przybyli po pewną księgę ukrytą gdzieś w tym królestwie - wyjaśniał, omijając biurko, by podejść do Charlie. - Księga należy do świata cieni i ma rzekomo przepowiadać koniec wszystkiego. Spisał ją mój dawny przyjaciel. Ukrywał się z nią przez wieki na tyle dobrze, by żaden anioł nie odnalazł księgi ani jego. Tym razem nie jestem pewien, czy będzie się ukrywał przed Serafinami.

        - Księga? Co to za księga, ojcze? - Lucyfer objął ramię córki i zrobili wspólny krok ku wyjściu z komnaty. 

       - Księga opisuje koniec wszystkiego. Śmiertelników, demonów, aniołów i bogów. Wszystkiego - Charlie poczuła dreszcz biegnący po jej plecach. Zmartwienia, ale również naturalna dla niej wizja pokusy, przelatywały przez jej myśli. Skoro Księga jest tak potężna i przepowiada śmierć wszystkiego, znajduje się w niej sposób uczynienie tego. - Serafiny zostały tu przysłane, bo ich Ojciec obawia się swojego końca. Chcą pozyskać Księgę i zapobiec końca swojego Pana - kontynuował Lucyfer.

       - Skoro tak... To, czemu nie znajduje się ona tutaj, pod twoim okiem? - władca Piekła zatrzymał się i zmierzył córkę uważnym spojrzeniem, pod którym odczuwała ogromną presję. Czyżby powiedziała coś nie tak?

        - Moja droga Charlie, wszystko jest podatne najmniejszym pokusom. Autor Księgi doskonale o tym wie - odgłosy walki i krzyków w mieście rozproszyły na moment księżniczkę. - Cień, z którego Księga została stworzona, doskonale o tym wie. Nie jest ani demonem, ani świętym. Nie stoi po żadnej ze stron. Nie odda Księgi nikomu - pokiwał głową, jakby mówił teraz sam do siebie. 

      - Więc... Co my robimy?

     - To, co zawsze. Jeśli nie chcemy niechcianych gości w naszym domu musimy się pospieszyć - odpowiedział otwierając drzwi. 

----

Wracam nareszcie po dość sporej przerwie! Jeśli ktoś jest ciekawy powodu dla którego nagle przestałam dodawać może kontynuować czytać ten mały wpis!

Ogólnie zastanawiałam się nad zakończeniem tej książki, bo dużymi krokami zmierzamy do tego. Miałam dużo wizji jak to zakończyć i wiem na pewno, że następnych części nie będzie. Oryginalne zakończenie przestało mi się podobać dlatego zmieniałam je kilka razy by wreszcie wybrać najlepsze (moim zdaniem) zakończenie z ciekawym zwrotem akcji. Czekam na wasze opinie odnośnie tego zakończenia a jeśli będziecie ciekawi innych możliwości jakie rozważałam mogę je opisać w ekstra rozdziale po zakończeniu książki! Co wy na to?

Hej KociakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz