Rozmowa

551 42 11
                                    

Bitsy siedziała w swoim salonie na przeciwko gościa. Oddzielał ich stolik na którym leżały drobne przekąski oraz filiżanka herbaty oraz kawy.

Rozmowa. To jest klucz do poznania drugiej osoby. Nie robiła tego często oprócz rozmów typowo związanych z pracą. Dziwnym trafem rozmowa z jednym z najniebezpieczniejszych demonów w piekle pozwoliła jej się otworzyć choć dalej unikała tematu swojej śmierci, więc Alastor dalej wiedział tylko o związku z magią. Bibliotekarka starała się nie pytać o rzeczy które mogły być delikatne dla rozmówcy. Ciekawość zżerała ją żywcem, ale powstrzymywała się skutecznie.

        - Jak wyglądał Londyn w twoich czasach, moja droga? - spytał Alastor upijając łyk mocnej, czarnej kawy. Bitsy westchnęła z uśmiechem.

         - Piękny, ale zakompleksiony - zaśmiała się z rozmyślonym wyrazem twarzy. - Panowało wtedy przekonanie, że uczucia muszą być maskowane a okazywanie ich wręcz zakazane. Ponadto panowały rygorystyczne zasady obyczajowe w społeczeństwie.

         - Brzmi nadzwyczaj sztywno - skomentował z zaciekawieniem wbijając w nią wzrok.

        - Kobietom nie pozwalano zdjąć rękawiczek podczas balu. Wiesz może dlaczego? - spytała biorąc filiżankę herbaty w dłoń. Radiowy Demon pokiwał przecząco głową. - Ponieważ uważano to za seksualną zachętę. Broń Boże używać podczas rozmowy słów o ciele człowieka albo mówić o przykładowej ciąży! Uważano to za poruszanie stref intymnych - wyjaśniła po czym upiła napój.

        - Życie musiało być trudne bez wyrażania uczuć. Ha! Gdyby przyszło mi urodzić się w tych czasach jeszcze szybciej trafiłbym do piekła!

        - To nie jedyne uroki wiktoriańskiego Londynu. Gdzie byś się nie obrócił widziałeś na ulicach sieroty. Żebrzące, umierające z głodu i chorób. Dzieci w wieku dziesięciu lat były zmuszane do prostytucji... - westchnęła ze smutkiem i obrzydzeniem. Tak, Londyn był zamaskowanym miastem w jej czasach.

        - Dokładnie tak samo jak w 1929! Tyle sierot.

        - Najwidoczniej historia lubi się powtarzać - odłożyła filiżankę na spodek. Alastor zaśmiał się pod nosem. - A twoje czasy? Jak wtedy wyglądała społeczność? - spytała odrobinę pochylając się w jego stronę.

        - Moje czasy były o wiele ciekawsze niż twoje! - zaczął z szerokim uśmiechem i opowiadał o tym jak z jego punktu widzenia wyglądało społeczeństwo. Bitsy nie powiedziała o tym, że czytała wiele książek o czasach w jakich przyszło żyć Alastorowi więc jej wiedza była duża na ten temat. Zamiast tego chciała przywyknąć do głosu i tonu jaki miał demon. Do tej pory jego krzykliwy głos momentami był nieprzyjemny dla jej uszu, ale powoli przyzwyczajała się do niego.

Po pewnym czasie zdołała się zrelaksować podczas żywego relacjonowania Radiowego Demona jego okresu życia. Usłyszała kilka, ciekawych rzeczy jakie nie mogła wyczytać w żadnych książkach z tamtego okresu. Wzamian ona opowiadała o swoim kiedy Alastor dawał jej dojść do głosu.

Wtedy przypomniała sobie słowa Stolasa kiedy dawał jej radę co robić z zaciekawionym demonem. Owinąć sobie go wokół palca, aby chronił cię przed innymi niebezpieczeństwami. Nie patrzyła na to w ten sposób. Chyba po tylu latach siedzenia w bibliotece z przyjacielem żyjącym z dala od niej potrzebowała jednej rzeczy. Znajomości tu, na miejscu. Kogoś z kim mogła porozmawiać w każdej sytuacji. Nie była pewna czy to ona czy on owijają siebie wokół palca ale... Chyba nie ma nic przeciwko. Na razie.

Siedząc tak na przeciwko niego miała okazję przyjrzeć się jego wyglądowi. Alastor był demonem z klasą. Jego ubranie wyglądało perfekcyjnie wystylizowane dla niego i nikogo innego. Jego czerwone włosy, które równomierni przechodziły w czerń na końcach komponowały się z krwistymi oczami Radiowego Demona. Pomiędzy jego uszami widziała ciemne rogi zmieniające swoją wielkość w zależności od jego samopoczucia. Pojedynczy okular na lewym oku, szeroki uśmiech któremu towarzyszyły ostre zęby. Był przystojny. Zabójczo przystojny, mogła powiedzieć.

         - Moja droga! Wydaje mi się, czy mnie nie słuchasz? - pstryknął palcami przed jej rozmarzonymi oczami. Nastroszyła futerko i nadstawiła uszy drgając nerwowo. 

           - T-tak! To znaczy nie! Słuchałam - odparła spanikowana za co skarciła się w myślach. - No dobrze... W sumie, to... Nie słuchałam do końca, zamyśliłam się - zmieniła szybko zdanie chcąc być szczera. - Przepraszam...

Widząc jej szybką skruchę, opadłe uszy i skuloną posturę zachichotał rozbawiony.   

        - Cóż w takim razie... Ktoś zasługuje na karę - zaczął podnosić się ze swojego miejsca. Bitsy chwyciła się mocniej ramion kanapy. Wbiła plecy w oparcie chcąc oddalić się od zbliżającego się Alastora.

        - Nie chciałam, ja po prostu... To się więcej nie powtórzy! - momentalnie przed jej oczy powróciła scena sprzed kilku godzin. Bezuczuciowo rzucił wandala do rozwścieczonego tłumu. W jej uszach odbijały się echem audycje w których pozbywał się innych władców ziem. Zamknęła oczy oczekując najgorszego. O podłogę odbijały się obcasy butów demona. Czuła jego obecność przy sobie. Nachylił się i jednym ze swoich palców podniósł jej podbródek w górę.

         - Bitsy - wypowiedział jej imię melodyjnie z dość cichym pomrukiem. Zdziwiona otworzyła oczy napotykając Alastora... Nos w nos. 

        - Zrobię wszystko, tylko mnie nie zabijaj z tak bliska! - krzyknęła rozpaczliwie wbijając pazury tak mocno w kanapę, że przebiły się przez miękki materiał zostawiając głębokie zniszczenia. Jego uśmiech się powiększył.

       - Och, moja droga! Nie zrobiłbym tego! - zapewnił ją na moment oddalając się tylko po to, aby szybko się do mnie ponownie zbliżyć. - Ja bym cię po prostu schrupał w całości - jego palec podrapał jej podbródek delikatnie. Początkowo niemal nie spłonęła rumieńcem, ale szybko znalazła ten pierwotny podtekst. Słyszała z plotek, że Radiowy Demon był i jest kanibalem. To "schrupanie" to...

       - Przestań, proszę! - podniosła dłonie chwytając kosmyki włosów i zakryła nimi swój zakłopotany pyszczek. Czuła wypieki na policzkach. 

       - Ale zabawne! Moja droga, wiesz dokładnie jak poprawić mi humor swoimi reakcjami! - zaśmiał się demon oddając jej przestrzeń osobistą. Czuła frustrację, że była to dla niego zwykła rozrywka a dla niej atak martwego serca. - Ale skoro zrobisz wszystko, abym cię "nie zabił" to wykorzystam z tych słów - dodał ku jej przerażenie. Mimo wszystko spojrzała na jego wyprostowaną postać.

        - Co takiego sobie życzysz? - wymamrotała cicho.

      - Hm - spojrzał na zegar na ścianie. - Jeśli mnie pamięć nie myli o tej godzinie biblioteki powinny być zamknięte - stwierdził po czym spojrzał na jej zagubiony wyraz twarzy. Dopiero po chwili dotarło do niej o czym mówi. - Może wybierzemy się na wspólne łowy książkowe? W ramach twoich najszczerszych przeprosin! - zaproponował na co poderwała się z kanapy chcąc niemal od razy zaprotestować.

       - To jest nielegalne, podróżować mogą tylko wyznaczone demony. Nie ja. Z tego co wiadomo ty również nie możesz - przekrzywił głowę na bok z cichym śmiechem pod nosem. Zniżył się do jej poziomu.

        - Cóż nie widzę tutaj żadnych niepożądanych gości, więc droga otwarta! Poza tym robiłaś to przez wiele lat, dobrze wiesz jak unikać nieprzyjemności - objął ją na co od razu się napięła. 

       - Nigdy nie przechodziłam do świata ludzi z kimś. To niebezpieczne, jeśli król się dowie--

       - To zabawa, nie niebezpieczeństwo! Czym byłby świat bez odrobiny szaleństwa, moja droga? - zdruzgotana jego słowami ukryła twarz w dłoniach mamrotając coś o marnej śmierci.

Hej KociakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz