Po wyszukaniu informacji o modzie z 1940 roku oboje przybrali na siebie dane stroje zasłaniając swoje uszy kapeluszami oraz szponiaste dłonie pod rękawiczkami. Bitsy przygotowała cały rytuał dając przy okazji możliwość zapoznania się z księgą zaklęć Alastorowi.
Radiowy Demon okazjonalnie zerkał na swoją towarzyszkę, która wydawała się zatracona w tworzeniu pentagramu na podłodze salonu. Z radosnym uśmiechem wstała na równe nogi odwracając się profilem do niego. Zauważył, że jej rogi zniknęły a jej ogon poruszał się szczęśliwie o sukienką. Ostatecznie spojrzała na niego dumnie gdy portal zadziałał.
- Przejście gotowe - oznajmiła podekscytowana. Z szerokim uśmiechem odłożył księgę z czarami na bok podchodząc bliżej.
- Wspaniała robota! - pochwalił ją zerkając ciekawsko do dziury w podłodze. Zaśmiała się pod nosem co wyłapały jego uszy. Zerknął na nią pytająco. - Coś cię rozśmieszyło?
- Zupełnie jak wtedy, kiedy się spotkaliśmy. Wtedy też zerkałeś do przejścia - zauważyła robiąc krok do ciemnej nicości. Uniosła łapę i zawiesiła ją nad portalem. - Tym razem faktycznie możesz przejść na drugą stronę. Ale nikt, ale to nikt! Nie może nas zobaczyć! - upomniała go ostatni raz zanim wpadła do środka. Prychnął zanim zrobił dokładnie to samo. Rozejrzeli się dookoła.
Ta biblioteka wyglądała na opuszczoną i zniszczoną. Jednak na półach zachowały się książki. Wolne przestrzenie w pomieszczeniu były zagracone starociami.
- A to nowość - westchnęła cicho Bitsy. Ostrożnie podeszła do okna. Zobaczyła za nim widok powojennego miasta. Przeszły tutaj zapewne szeregi żołnierzy. - Wygląda na to, że wybuchła wojna. Musimy tym bardziej uważać, ludzie chowają się gdzie tylko mogą - przez chwilę jeszcze obserwowała krajobraz wojennej rzeczywistości.
- Hm, masz całkowitą rację. Sam doświadczyłem wojny za życia - odwróciła się w stronę Radiowego Demona, który wyprostowany stał obok niej wpatrzony w ten sam obraz co ona przed chwilą. Zapewne wspomnienia zawitały w jego pamięci odtwarzając to, co doświadczył na polu walki. Domyślała się, że jak zawsze wojsko rekrutowało wszystkich mężczyzn do walki, bez wyjątków jeśli mężczyźni byli zdrowi. Wyciągnęła w jego stronę rękę i lekko chwyciła rękaw jego płaszcza.
- To już ich sprawa. Zajmijmy się książkami, dobrze? - zaproponowała kiedy przerzucił na nią spojrzenie.
- Oczywiście, moja droga Bitsy - po tym zaczęli rozglądać się za książkami wartymi do wzięcia. Mimo, że wojenne biblioteki nie miały wiele do zaoferowania przez zniszczenia i tak można było znaleźć ciekawe skarby. Oznaczało to również, że można więcej wziąć ze sobą do piekła.
Podekscytowana znaleziskami kotka szła z przeładowanymi rękami do portalu czasami nawet nie widząc gdzie idzie a za nią wzlatywały jej cienie z książkami jakich nie mogła już wziąć. Kiedy dotarła do przejścia zrzuciła ostrożnie książki do środka. Otrzepała się z kurzu z uroczym uśmiechem. Nagle obok niej pojawiła się postać i również rzuciła książki do czarnej nicości. Myślała, że to Radiowy Demon, jednak przypominało to bardziej jego cień. Spojrzał na nią i z szerokim, znajomym uśmiechem pomachał do niej na przywitanie. Odmachała z lekkim, zaniepokojonym uśmiechem. Czarna postać odeszła w poszukiwaniu następnej partii książek.
Niespodziewanie cień pojawił się ponownie wyłaniając się zza regału. Pomachał do niej i wskazał, aby szła za nim. Zaciekawiona faktycznie podążyła za nim nie wiedząc czego się spodziewać.
- Em... Gdzie mnie prowadzisz? - spytała cicho, jednak nie otrzymała odpowiedzi, jedynie szeroki uśmiech. Kiedy znajdowali się już po drugiej stronie pomieszczenia Bitsy zdołała zauważyć niecodzienne rzeczy porozrzucane po kątach. Opakowania po skrzypcach, flety, akordeony czy altówki i harfę. Większość z instrumentów była zepsuta, jednak zdołała znaleźć sprawną altówkę. Popędzana przez cień Alastora kontynuowała drogę. Wreszcie doszli do celu.
- Spójrz co znalazłem, moja droga! Wygląda na to, że w budynku znajdowała się również sala muzyczna - odparł sam Alastor zasiadając przy pianinie.
- Zauważyłam. Jest nawet kilka alkówek... Dawno już nie grałam - podeszła bliżej zerkając z rozczulonym uśmiechem na instrument w dłoni. Był on nieco większy od skrzypiec, ale działał identycznie. Mógł oczywiście wyemitować więcej dźwięków czym odróżniał się od nich.
- Grałaś na altówce? - spytał Radiowy Demon.
- Mój ojciec mnie uczył. Często powtarzał, że z takim talentem zostanę sławną kompozytorką jak Mozart - zaśmiała się opierając o pianino. - Ale w tamtych czasach kobiety były jedynie gosposiami albo ozdobami - dodała z nieco melancholijną nutką w głosie. - Nie mniej ojciec pozwalał mi marzyć o takich nierealnych rzeczach.
- To nonszalancko z jego strony. Ja grałem na pianinie, organach, trąbce oraz saksofonie! Doprawdy niesamowite instrumenty - pochwalił się ku jej zainteresowaniu.
- Na prawdę? Brzmi cudownie! - zgodziła się wyobrażając sobie Alastora grającego na danym instrumencie. Zaśmiał się otwierając klapę a tym samym odsłaniając klawisze pianina. Bitsy przyglądała się wszystkiemu. Wiedziała, że demon chcę zacząć grać, więc z zaciekawieniem wpatrywała się w jego poczynania.
- Co powiesz na duet, moja droga? - rzucił na nią okiem.
- Och... Nie grałam od śmierci - odparła niepewnie.
- Pamięci mięśni nie oszuka czas! Spróbuj się rozgrzać - zalecił z niespotykanie rzadką delikatnością. Kiwnęła ufnie głową zaczynając poprawiać struny i nastrajać znaleziony instrument. Robiła to ostrożnie i z zapamiętaną uwagą. Kiedy skończyła zauważyła, że cały ten czas Alastor wpatrywał się w nią.
- Więc! Co powiesz na Vittorio Monti "Czardasz"?
- Nie ma problemu! - zgodziła się przypominając sobie znaną melodię klasycznego utworu. Rozpoczął Alastor, Bitsy dołączyła się krótko po nim. Początkowo melodia była spokojna, instrumenty i muzycy współgrali ze sobą mimo drobnych potknięć ze strony Bitsy. Z czasem pianino i altówka przyspieszały tworząc radosny i skoczny rytm. Rysi demon dał się ponieść muzycznej fali i bujała się do "Czardasza". Oboje uśmiechnięci, wczuci w muzykę i... Tacy ludzcy. Jak za dawnych czasów.
Utwór zwolnił ponownie. Umilkło pianino na pewien moment dając wykazać się Bitsy. Jeleni demon patrzył na jej płynne ruchy, mimikę i skupienie. Doprawdy ciekawa diablica.
Melodia z powrotem przyspieszyła, pianino ponownie zawitało. Był to etap końcowy. Najbardziej emocjonujący i dynamiczny. Ambicja obojga artystów nie pozwalała im popełnić błędu. I... Koniec. Bitsy powoli opuściła smykałkę słysząc jeszcze odbijające się echo ich występy.
- Haha! Świetna zabawa! Powinniśmy częściej coś takiego robić! - w mgnieniu oka Alastor wstał zza pianina i objął ręką Bitsy. Kiedy miała coś powiedzieć to rozległy się szybkie kroki w budynku. Zastygli w bezruchu analizując wyostrzonym słuchem skąd dobiega dźwięk. Ktoś zbliżał się do wejścia do biblioteki.
- O nie... O nie, tylko nie to - uszy Bitsy powędrowały w dół, oczy wypełnił strach.
- Bez obaw i paniki, moja droga - zapewnił ją cichym głosem. W jednym momencie teleportowali się do alejki w której znajdował się portal.
- Kto tutaj jest?! - spytał nieznany, ludzki głos. Łapiąc Bitsy w pasie Alastor nie tracił czasu i wskoczył do czarnej dziury.
W salonie bibliotekarka zamknęła przejście upadając na podłogę wykończona stresem.
- Niesamowita przygoda! - zaśmiał się Radiowy Demon krzyżując spojrzenia z okularnicą. Poprawiła okulary na nosie i po chwili dołączyła do śmiania się z nim. Teraz, kiedy niebezpieczeństwo minęło sytuacja wyglądała komicznie.
- No proszę. Wzięłam nawet altówkę z tego wszystkiego - spojrzała na instrument dalej chichocząc.
- Uznaj to za pamiątkę z niezapomnianej przygody!
CZYTASZ
Hej Kociaku
FanfictionBitsy miała wiele powodów, aby po śmierci znaleźć się w piekle. Pomimo jej niewinnej i raczej skromnej natury za życia dopuściłą się wielu grzechów. Dla wielu jest to dziwne. Bitsy oswoiła się z nowym życiem po życiu. Otworzyła wymarzoną bibliotekę...