Jeszcze nie wszystko stracone...

1.1K 25 21
                                    


Był gotowy na naprawdę wiele scenariuszy tego co zobaczy. Jednak nie przewidział wszystkich. Nie wiedział kompletnie jak zareagować. Ula ściskała w ręku niebieski sweter, który niegdyś dał jej, gdy była jeszcze tylko jego sekretarką. Było to rano po tym, jak kilka godzin wcześniej uwolniła go z kajdanek z różowym puszkiem, a jej było zimno. Ula pomagając mu się ubrać była zawstydzona i zażenowana całą sytuacją, a teraz trzymała ten sweter i szlochała w niego. Dookoła niej leżały porozrzucane albumy, jej pamiętniki... Kompletnie nie wiedział jak się zachować. Serce bolało go ze względu na swoje i jej cierpienie. Jakby nie patrzeć, to oboje byli winni. Ale on jej nie zdradził! 
Ula dostrzegła, że Marek stoi i się jej przygląda. Otarła szybko łzy i powiedziała tylko:
- Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić - i zaczęła zbierać rozrzucone rzeczy. Marek skrył się w cieniu drzwi i głośno wypuścił powietrze. Znowu nie odważył się podejść i wyjaśnić wszystkiego od początku do końca. Wydawało mu się, że póki co, lepiej trwać w tym względnie bezpiecznym 
"zawieszeniu". Poszedł wziąć zimny prysznic, by ochłonąć.

Gdy wyszedł z łazienki, ciekawość i jednocześnie troska, choć nie chciał tego przyznać przed samym sobą, zwyciężyła. Zajrzał do sypialni. Lampka po jej stronie świeciła, a Ula leżała do niej plecami. Ręką gładziła miejsce, gdzie jeszcze niedawno spał On. Chciał podejść i ją przytulić. Chciał położyć się obok niej i powiedzieć jej, jak bardzo ją kocha. Chciał, aby wszystko złe, co się między nimi wydarzyło było tylko nocnym koszmarem. Ale nie. Wszystko działo się naprawdę, a on nie potrafił wykonać ruchu w stronę pogodzenia, mimo że w głębi serca bardzo tego pragnął.

Gdy się obudził, dochodziła 12. Dopiero, kiedy spojrzał na wyświetlacz telefonu zorientował się, że jest już tak późno.
-Cholera! - powiedział na głos. Zobaczył, że ma wiadomość na poczcie głosowej. Odsłuchał ją. W telefonie usłyszał głos Uli:
"Nie chciałam.. znaczy nie chcieliśmy Cię budzić. Antoś jest u Ali. Dzieci kończą o 15. Proszę, odbierz ich, ja mogę nie zdążyć, bo ten.. bo Seba nie radzi sobie z Violettą. To..to cześć".
Zaraz po odsłuchaniu wiadomości od żony, zadzwonił do swojego przyjaciela.
- Cześć stary, no co tam? - odezwał się Sebastian.
- Słyszałem, że z Violką masz problem - rzucił Marek. Chciał się upewnić, że jego żona mówi prawdę i faktycznie pomaga Sebie, a nie jedzie do doktorka.
- Weź mi nic nie mów. Dobrze, że jest Ula. Ona zawsze potrafi opanować sytuację - Marek odetchnął głośno, a Sebastian kontynuował - właśnie, co do Ulki. Gadałeś z nią?
- Seba... To nie jest takie łatwe jak się wydaje...
- Stary, ona.. Ona walczy o firmę, o pracowników a przede wszystkim o Ciebie. Wiesz jak Aleksa pogoniła? Chłop nie ma tu nic do gadania, Ula zawsze ma na jego argumenty, zdecydowanie lepszą kontrargumentację. Spróbuj pogadać albo chociaż na razie nie o TYM, tylko o codziennych sprawach. Nie wiem co jest, ale stary z nią nie jest najlepiej. Modelki zaczynają jej figury zazdrościć, tak schudła - wszyscy zauważyli zmianę w wyglądzie Uli tylko nie Marek. Zaczął poważnie się zastanawiać, czy z jej zdrowiem na pewno wszystko w porządku. 
- Spróbuję. Dzięki Seba, w razie co dzwoń. Trzymaj się - pożegnał się Marek.
- Wierzę w Ciebie, wierzę w Was. Cześć - skończył rozmowę. Marek postanowił, że kwestia zdrowia Uli może być punktem zaczepienia do naprawy ich relacji.

Gdy Marek odebrał z Rysiowa Antosia, pojechał po Julkę i Kubę.
- Witam państwa - przywitał się z dziećmi. Każdego obdarował buziakiem, a następnie pomógł zapiąć pasy - jak w szkole?
- Dostałam 6 z tego zadania z matmy! - powiedziała uradowana Julka. Marek spojrzał na nią w lusterku i uśmiechnął się. Wiedział, że to zasługa Uli. Jego Uli, a może już nie jego?
- A ja dostałem powołanie do kadry szkoły w biegach - pochwalił się Kubuś.
- O kurde! Jestem z Was mega dumny! - powiedział szczerze Marek i uśmiechnął się do nich jeszcze szerzej - to co, w nagrodę zamówimy pizzę?
- Taaaak! - wykrzyknęły zgodnie dzieci.
- No to zgoda - roześmiał się Marek.
- Tato, to będziesz ze mną chodził pobiegać? - spytał podekscytowany chłopak.
- Chyba nie mam wyjścia, może wujka Sebastiana też wyciągniemy. Kiedyś codziennie przed pracą chodziliśmy pobiegać.
- A co wtedy mama robiła? - spytała Julka.
- Mama...Spała na przykład - odpowiedział zaskoczony pytaniem Marek.
- Jak to? Tak bez Ciebie?! Tak jak teraz? Teraz też śpicie osobno, bo chodzisz pobiegać?
- Eeee, mądralo. Czasami dorośli śpią osobno, tak o. Bez żadnego powodu.
- A kiedy znowu będziecie razem spać? - wtrącił się Kuba.
- Nie wiem - uciął stanowczym tonem Marek. Sam chciał wiedzieć, kiedy znowu poczuje wtulającą się w niego Ulę.

...

Gdy wrócili do domu, Uli jeszcze nie było. Zamówił 3 pizze i usiadł z dzieciakami przed telewizorem. Po dłuższej chwili, usłyszeli podjeżdżające auto.
- Pizza! - wykrzyknął Kuba i podbiegł do okna - Oh, nie. Chyba jednak nie. To wujek!
Marek na dźwięk słowa "wujek" wstał jak oparzony. Pierwszą osobą, która przyszła mu do głowy to oczywiście Artur. Był wściekły. Jak on śmie, przyjeżdżać tutaj?! Marek wyszedł przed dom. Jak wielkie było jego zdziwienie, gdy  okazało się, że na podjeździe stoi auto Sebastiana. Jego przyjaciel właśnie wychodził z auta.
- Cześć - przywitał się, był zdenerwowany co nie uszło uwadze Marek - przywiozłem Ulkę - powiedział i obszedł samochód.
- Dlaczego? Przecież jechała naszym autem.
- Najpierw jak wróciliśmy do firmy, zaczęła lecieć jej krew z nosa, a później zasłabła - Marek pobladł i podbiegł do samochodu.
- Cholera, czemu nie zadzwoniłeś - syknął Marek.
- Ula powiedziała, że jesteś sam z dziećmi, a jej zaraz przejdzie. Zasnęła po prostu teraz - szepnął jego przyjaciel. Marek zmartwiony stanem Uli, wziął ją na ręce i zabrał do domu - wejdziesz? - spytał jeszcze Sebastiana.
- Nie będę wam przeszkadzał no i Violkę zaprosiłem na kolację.
- Powodzenia - odpowiedział cicho Marek i wszedł do domu.

Dzieci od razu jak zobaczyły Marka niosącego Ulę bardzo się zdenerwowały.
- Mama nie żyje?! - spytała rozpaczliwie Julka?
- Mama się tylko źle poczuła, musi odpocząć w ciszy. Zaraz do was przyjdę. Spokojnie.

Marek zaniósł żonę do sypialni. Cały czas spała. Ułożył ją na łóżku i przykrył kocem.
- Ulka, nie wybaczyłbym sobie gdyby coś się Tobie stało - szepnął ni to do niej, ni to do siebie i pierwszy raz od wielu dni dotknął jej z czułością. Założył jej opadający kosmyk włosów za ucho. Przeszedł go dreszcz. Przyjemny dreszcz, który dał mu nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone...


UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz