1.Impreza nad basenem

1.8K 76 33
                                    

Właśnie rozpoczął się drugi tydzień chodzenia do szkoły. Drugi NORMALNY tydzień chodzenia do szkoły. Jak dotąd ukrywanie swojej wilczej natury szło mi doskonale. Wyrobiłam sobie wizerunek zamkniętej w sobie, mało towarzyskiej, przeciętnej nastolatki chodzącej do liceum razem z innymi nastolatkami.

Dokończyłam jeść swojego tosta z serem i wypiłam ostatni łyk gorącej herbaty, jak zawsze pożegnałam się z babcią i wsiadłam do mojego czarnego Porsche... Tak, stać mnie na Porsche, ale mieszkam w leśniczówce. Ustaliłyśmy to z babcią, że będzie mieszkać w drewnianym domu pomiędzy drzewami aby mogła uprawiać jakieś zioła. Wracając. Wsiadłam do auta i po krótkiej jeździe zaparkowałam nim na szkolnym parkingu, obok niebieskiego Jeepa, należącego do osoby, za którą za bardzo nie przepadam. Po wejściu na korytarz skierowałam się do mojej szafki.

- A tego to już nienawidzę- wyszeptałam do siebie, mając na myśli Jacksona i jego kumpli zastawiających dojście do mojej szafki. Podeszłam do nich i grzecznie przeprosiłam, na co oni zaśmiali się i nazwali kujonką- Powiedziałam, abyście mnie przepuścili.

- Zostawiłaś tam referaty na kolejne dwa tygodnie?- zaśmiał się Whittemore.

- Zostawiłam tam narzędzie zbrodni, popełnionej w liceum w Beacon Hills, zaraz po tym jak kilkoro idiotów nie przesunęli się z pewnego miejsca grzecznie proszącej o to dziewczyny- prychnełam i odepchnęłam blondyna od mojej szafki.

- Ołówek i cyrkiel?- zaśmiał się jego kolega.

- Cyrklem za wiele ci nie zrobię, ale ołówkiem mogę przebić płuco co doprowadzi do uduszenia, lub w szyję, oko... Skutki będą różne- odpowiedziałam i ruszyłam w stronę klasy, przed czym powstrzymała mnie umięśniona ręką blondyna.

- Masz czas do jutra żeby nauczyć się zwracać do mnie jak należy- powiedział. Ignorując go weszłam do klasy, chwilę przed dzwonkiem. Jak na złość, Jackson i jego kolega usiedli za mną. Ignorując ich rozmowy na mój temat, i rzucanie kartek z napisem kujonka przeżyłam kolejny dzień w szkole. Mając zamiar wsiadać do auta, podeszła do mnie rudowłosa nastolatka, za którą też nie przepadałam. W sumie, nie przepadałam za nikim z jej paczki.

- Robię imprezę dzisiaj wieczorem, w moim domu. Wpadniesz?- spytała ze swoim nieskazitelnie białym i pięknym uśmiechem. Nie wiedzieć z jakiego powodu zgodziłam się tam pójść. Lydia wsiadła do niebieskiego Jeepa obok i razem z Stilasem, Scottem i Allison odjechali spod szkoły. Pojechałam do swojego zakątka w lesie, z dala od kogokolwiek. Weszłam do kuchni gdzie babcia czekała już na mnie z ciepłym obiadem na talerzu.

- Jak było w szkole?- spytała.

- Przysięgam, że kiedyś zamorduje Jacksona swoimi kłami- powiedziałam.

- Aż tak źle?

- Mam dość jego i jego znajomych! Ciągle nazywają mnie kujonką!- stwierdziłam.

- Może powinnaś znaleźć jakiś znajomych? Nie możesz przez całe życie przesiadywać sama na szkolnym korytarzu- pocieszała mnie.

- Lydia zaprosiła mnie na imprezę- oznajmiłam.

- W takim razie idź odrób lekcje, załóż jakąś ładną sukienkę i jedź tam do niej- powiedziała i wyszła do salonu oglądać wiadomości. Jak babcia powiedziała tak zrobiłam. Założyłam kremową spódniczkę w czarną kratkę i czarny crop top. Poprawiłam swój makijaż i rozpuściłam włosy.

- Wychodzę!- oznajmiłam biorąc do ręki kluczyki od mojego auta. Zaparkowałam samochód przed domem Martin i miałam już wysiadać, zanim zobaczyłam wystawioną rękę Stilinskiego.

- Cześć? Umiem sama wysiąść- powiedziałam i bez niczyjej pomocy wysiadłam z auta.

- Chciałem być miły- oznajmił dotrzymując mi kroku- impreza jest w ogrodzie, zaprowadzę cię.

- Przepraszam, to ja wyszłam na tą złą. Dawno nie rozmawiałam z nikim w moim wieku- powiedziałam.

- Jak to z nikim w twoim wieku? Nie chodziłaś do szkoły?- spytał.

- Po śmierci moich rodziców, zostałam sama z dziadkami. Babcia nauczyła mnie wszystkiego w domu. Mieszkaliśmy z dala od osiedli czy jakichkolwiek innych domów, więc nie miałam z kim się zaprzyjaźnić- wyjaśniłam, po czym Stilinski przepuszczając mnie przez drzwi do ogrodu, zaprowadził mnie do reszty swoich znajomych. Po chwili rozmowy i popijania alkoholu Lydia weszła do środka domu coś załatwić, a Scott i Stiles wrócili do siebie. Zostałam sama z Allison.

- Słyszałam twoją rozmowę z Jacksonem- oznajmiła- nieźle mu nagadałaś.

- Dzięki- odpowiedziałam, i poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu a po chwili zanurzyłam się w zimnej wodzie z basenu. Wypłynęłam na powierzchnię i odgarniając mokre włosy zobaczyłam śmiejące się twarze Jacksona i jego znajomych. Zresztą nie tylko ich. Wszyscy się na mnie patrzyli, wyszłam z basenu i pobiegłam w stronę lasu. Na pół przemieniona i przemoczona do suchej nitki, usiadłam opierając się o drzewo. Zaczęłam ocierać łzy spływające po moich policzkach. Teraz na pewno nie zaprzyjaźnię się z nikim... Gdybym mogła ujawnić swoją wilczą naturę, nie byłabym głupią zabawką dla Jacksona i reszty jego durniów.

Delta: Green Wolf | ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz