5. Pełnia

1.5K 61 0
                                    

Nadszedł wieczór. Tak jak obiecałam, pojechałam do domu McCalla. Przed wyjściem wzięłam kilka łańcuchów dla młodego wilkołaka i spakowałam je do dużej, czarnej torby.

Drzwi do jego domu, otworzyłam mi pani McCall, która właśnie wychodziła na nocną zmianę do szpitala. Nadal nie byłam pewna, czy chce pomagać Scottowi, ale na pewno nie mogłam go tak zostawić.

- Co tu robisz?- spytał nastolatek gdy ustałam w drzwiach do jego pokoju. Spojrzał najpierw na mnie, później na Stilesa stojącego przy oknie. Nastolatek tylko rozłożył ręce.

- Kajdanki powstrzymają jakiegoś złodziej, ale na pewno nie wilkołaka- stwierdziłam i rzuciłam czarną torbę na łóżko.

- Co tam jest?- spytał zaciekawiony Stilinski.

- To- odpowiedziałam wyciągając metalowe łańcuchy- znalazłam w piwnicy- uprzedziłam ich pytania sądząc po ich minach.

- Nie dam ci się skuć!- sprzeciwiał się nastolatek.

- W takim razie zrobi to Stiles- odpowiedziałam- Jeśli chcesz kogoś zabić- stwierdziłam podchodząc do niego- Pełnia jest już niedługo, więc radzę podjąć decyzję jak najszybciej.

Wilkołak zgodził się żebym go związała. Wyczułam, że się stresuje. W sumie miał czym, to jego pierwszy raz a na dodatek Alfa, która go przemieniła może chcieć go znaleźć. Gdy McCall był już pozbawiony wszelkich możliwości poruszania się, ja i Stilinski wyszliśmy z pokoju zamykając drzwi na klucz. Zeszliśmy do jego salonu. Usiadłam na kanapie, a nastolatek odchrząknął zwracając na siebie uwagę.

- Nie chcesz niczego powiedzieć?- zapytał.

- Powiem ci pod warunkiem, że nikomu tego nie wygadasz- odpowiedziałam stanowczym głosem- I mów ciszej, Scott ma wyczulone zmysły- wyszeptałam.

- Alfa ma czerwone oczy, Scott, czyli Beta, ma żółte. Czytałem, że istnieją jeszcze Omegi, mają niebieskie- weschnął- Twoje są zielone. Dlaczego?

- Delta, najrzadszy wilkołak na świecie. Żyje tylko w Alpach, teraz tylko w Beacon Hills- oznajmiłam.

- Przenieśliście się wszyscy tutaj?- dopytywał.

- Ja z babcią. Ona jest zwykłym człowiekiem, ja po śmierci matki zostałam jedyną zieloną wilkołaczycą na świecie. Jestem lepsza od Alf- wyjaśniłam.

- Jesteś silniejsza od Dereka?- spytał nawet nie próbując ukrywać podniecenia i niedzieje, że odpowiedź będzie brzmiała tak.

- Raczej nigdy się tego nie dowiesz. Nie chcę żeby ktoś jeszcze się o tym dowiedział- odpowiedziałam.

- Dziewczyno! Ty masz dar! Jak kto nie chcesz żeby nikt się o tym nie dowiedział?!- Pytał potrząsając mnie za moje ramiona. Jego ekscytacja i nakręcenie wzrosło do poziomu 100/10. Myślałam, że zaraz eksploduje z radości, albo wykrzyczy to czym jestem całemu światu.

- Uspokój się!- przerwałam jego ekscytację- Nie pomyślałeś dlaczego moje stado ukrywało się w Alpach?

- Bo byliście nie towarzyscy?- zapytał ironicznie.

- Żeby nikt się o nas nie dowiedział. A jednak ktoś zabił całą moją rodzinę- odpowiedziałam.

- Kto to zrobił?

- Nie wiem. I nie wiem też gdzie jest Twój przyjaciel- oznajmiłam nasłuchując dźwięki z pokoju nastolatka.

- Zamknęliśmy go w pokoju. Delty mają krótkotrwałą pamięć czy co?

- Nie słyszę go- stwierdziłam i pobiegłam na górę. Stilinski za mną. Przyłożyłam uchu do drzwi, nastolatek zrobił to samo na przeciwko mojej twarzy.

- Jak to się dzieje, że wasze oczy zmieniają kolor?- spytał nie odrywając się od drzwi. Przewróciłam oczami i otworzyłam drzwi.

- Magia, wiesz?- odpowiedziałam rozglądając się po zniszczonym pokoju chłopaka. Łańcuchy były rozerwane, niektóre rzeczy leżały na podłodze, a co najgorsza okno otwarte było na oścież.

- No to nam zwiał...- westchnął załamany brunet. Spojrzałam w stronę okna, później na Stilesa- Nawet o tym nie myśl!- ignorując jego słowa wyskoczyłam przez okno i pokierowałam się zapachem naszej zguby- A co jeśli tu wróci?! Nie mam się czym bronić!- wykrzyczał, ale ja byłam już zbyt daleko, by mu odpowiedzieć. Mijała godzina za godziną, a przemienionej Bety jak nie było, tak nie ma. Zapach prowadził mnie w jedno miejsce, później w drugie, aż w końcu zataczałam kółko. Słońce zaczęło wschodzić, nie miałam już sił szukać Scotta. Wróciłam do swojego domu, pełna nadzieji, że wrócił do swojego domu, a po drodze nikogo nie zabił... Nie zwracając uwagi na krzątającą się w kuchni babcię ledwo doszłam do swojego łóżka. Przytuliłam się do poduszki i zasnęłam.

Rano, a raczej przed południem o moje uszy obił się dźwięk czyjegoś telefonu. Dźwięk dochodził z mojej szafki nocnej, ale nie był to mój telefon. Należał on do Stilinskiego, którego to ojciec dobijał się do niego od rana. Zwaliłam się z łóżka, wzięłam prysznic i przebrałam się w czyste ciuchy. Złapałam komórkę Stilesa i zeszłam na dół.

- Jak ci poszło podczas pełni?- spytała babcia.

- Scott gdzieś zwiał, szukałam go po całym mieście, całą noc. Nie znajdziesz miejsca gdzie nie byłam- wyjaśniłam przyrządzając sobie kanapkę z żółtym serem.

- To niedobrze- oznajmiła, a ja spojrzałam się na nią jakbym o tym nie wiedziała. To co stało się zeszłej nocy, nie powinno się wydarzyć. A ja doskonale o tym wiedziałam. Jeśli Scott kogoś zabił, to była tylko i wyłącznie moja wina. Zjadłam pośpiesznie kanapkę, i pojechałam do szkoły. Może zostały jakieś dwie lekcje, ale ja i tak musiałam pogadać z chłopakami. Zaparkowałam auto, i usiadłam na ławce przed budynkiem. 15 minut do dzwonka, 10, 5... Minuta, zadzwonił. Wszyscy wyszli na zewnątrz a ja wypatrywałam dwóch, nierozstających się na krok nastolatków. Zaraz po przestąpieniu przez nich progu szkoły, podeszłam do nich.

- Mamy problem- oznajmił Stiles- Musimy pogadać, ale nie tutaj- Podeszliśmy pod las przy szkole. Cierpliwie czekałam na wyjaśnienia ze strony nastolatków. W końcu ten co przewinił odezwał się.

- Chyba kogoś zabiłem...- oznajmił ze strachem, przerażeniem i smutkiem w głosie jednocześnie.

- Gdzie?- spytałam.

- W autobusie, ale ten człowiek żyje. Jak narazie- odpowiedział ten drugi.

- Muszę jechać do kliniki, i zawieźć mamie obiad- poinformował nas McCall, z zawiedzioną miną.

Minęło trochę czasu, gdy Scott wrócił ze szpitala powiedział, że poszkodowany kierowca zaatakował go. A raczej próbował, złapał go z całej siły za rękę i zaczął bełkotać jakieś słowa. Dziwne. Taka była nasza reakcja. Postanowiliśmy, a raczej Scott postanowił poprosić o radę Hale, który to dzisiaj wyszedł z aresztu. Będąc pod jego domem zauważyliśmy radiowóz. Pies siedzący w nim zaczął głośno szczekać w stronę ciemnej szyby, a po chwili ucichł jakby ktoś odebrał mu umiejętność szczekania. To utwierdziło nas, w przekonaniu, że kolejna Beta jest w środku. Kiedy auto odjechało weszliśmy do środka.

Delta: Green Wolf | ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz