10.11.1827

38 5 0
                                    

10.11.1827

   Zdaję się, że słowa, wypływające ze mnie, nie przyniosły skutku, którego w duszy skrycie oczekiwałam. Nikt nie wiedział o moim występku, nikt nie mógł wiedzieć. Jesteś tajemnicą mych myśli, a ja twoją więźniarką błagającą o litość. Me oczekiwania tak liche, bo czegóż bardziej nierealnego mogłabym pragnąć mocniej  od ramion twych owiniętych wokół mnie. Słowa o tęsknocie i życiu w szklanej pułapce z tobą  - jakąż niezwykłą prawdą były, ah!  Jakim nadzwyczajnym kłamstwem! Jak słodkie byłoby myślenie o możliwościach jego spełnienia! Tak nieodpowiednie życie przepełnione nadziejami, zachciankami zdradliwymi! Własny świat, gdzie ja z tobą, ze mną ty, a my sami! Ha! Ty i ja tylko, a z nami nikt! Szczęście mą duszę wypełnia, czy to możliwe? Uczucie od palca koniuszka po włos najdłuższy, najzłotszy ze wszystkich atakuje! Czymże jest choroba z objawami okropnymi jak te? Skąd ja w jej pułapce? Tkwisz w niej ze mną, czy to ja tylko, jak zwierzę płochliwe dałam się złapać? Czy chcę się uwolnić czy w mej głowie trwają  kuracje? Tak pewnie, trzeba…choć.. czy ja naprawdę tego pragnę? Nie! Słowa nieczyste w mej myśli utknęły! Dość już! Niech przestaną i odejdą w ciemność ode mnie! Zwadliwe duchy złe, klęskę sprowadzą na mnie! Do grobu wpędzona sama przez siebie. Stać się nie może! Żegnaj, wstęga nasza przerwana!

Przez chorobę splamiona,
Emalia

~ Young mind desires ~  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz