Najsilniejszy żołnierz ludzkosci?!?!?

1.8K 63 68
                                    

-AMY! CZY TY JESTES DO RESZTY GŁUCHA??-darła mi się nad twarzą brunetka z mojego pokoju miała na imię chyba... em czy to ważne?

-Co się stało?! po jakie neiszczescie mnie wogole budzisz?- Zamruczałam pod nosem. Nigdy wcześniej nie zdażyło się żeby mnie budziły chyba coś naprawdę było nie tak.

-Amy kurwa rusz dupsko, zdążyłyśmy wrócić ze śniadania a ty nadal śpisz!- Odchrzaknela podnosząc głos.

Natychmiast stanęłam na równe nogi i pobiegłam do łazienki. Zawsze musiałam coś spaprać.

Gdy już wyszłam było chyba za pozno na cokolwiek...

Jeden

Nie zjem śniadania i do czasu kolacji będę chodzić głodna!

Dwa

Wyglądam jak siedem nieszczęść. Rozczochrane długie rudo-brązowe włosy i podkrążone oczy jakbym conajmniej wogole nie spała!

TRZY

O ja pierdole PRZECIEŻ JESTEM SPÓŹNIONA!
-Brawo Amy brawo- powtarzałam sobie biegnąc na płac gdzie właśnie odbywała się ceremonia przy której wszyscy wybierali oddziały.

-Kurwa, czemu zawsze ja- Powiedziałam na głos nadal biegnąc ile sił w nogach.

W końcu po prawie 20 minutach spóźnienia dotarłam na plac.. oczywiście wszystkie oczy skierowały się w moim kierunku, każda osobna para patrzyła jak opieram ręce o kolana i wzdycham ze zmęczenia na środku placu.

Na początku wszyscy wydawali się zmieszani. Zwłaszcza Erwin we własnej osobie stojący na podeście kilka metrów przedemną trzymając jakiś papier.

-BRAWO AMY- pomyślałam, przerwałam mu jego przemowę, chyba tylko tego nienawidzil najbardziej.

Jedyne na co mnie było stać w tej chwili to na to żeby odwrócić się do dowódców zasalutować i cofnąć się w szereg... tak zrobiłam to tylko stanęłam na pierwszym punkcie.

Odwróciwszy się, dostałam pożądanego kopniaka w brzuch, nawet nie widziałam kto go zadał, ale przechodził od niego chłód.
Oberwało mi się jeszcze trzy kopniaki po czym jak przez mgle słyszałam głosy:

-Nic jej nie jest?

-To wszystko to wsumie jej wina

Nagle wtórował głos mężczyzny który bardzo dobrze znała, donośny i poważny.

-Spokój!- Zawrzeszczał Erwin.

Później wymienił kilka słów o jakimś Levi'u ? Ale ja już totalnie odleciałam i wylądowałam po raz setny twarzą w piachu.

.......

Obudziłam się w białym pomieszczeniu ale nie to nie było skrzydło szpitalne Korpusu Treningiwego. O wiele bardziej zadbane nie śmierdziało alkoholem i było bardzo czyste.

-CZY JA JESTEM W KWATERZE ZWIADOWCOW?- pomyślałam tylko na tyle głośno żeby wydobyło się to z moich ust. Po czym najprędzej jak potrafiłam zakrylam się kołdra jakby miało to coś pomoc...

Nagle przez drzwi wparował nie kto inny jak Erwin Smith we własnej osobie , u jego boku stała z uśmiechem na twarzy wysoka szatynka z włosami upietymi w kucyk i okularami na czubku nosa. Za nimi jakby nie zadowolony ze musi tu wogole być stał niski ale i tak wyższy odemnie mężczyzna z czarnymi włosami opadającymi lekko na jego twarz, zmęczonymi kobaltowymi  oczyma którymi mógł mordować każdego napotkanego tytana a jego twarz nie ukazywała żadnych emocji. W skrócie zaintrygował mnie i zaciekawił.

Będę cię kochać do usranej śmierci...    Levi X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz